- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1026
Na roratach dzieci losują i zabierają poświęconą figurkę Niepokalanej do swojego domu. Napłynęło pragnienie, aby Matka Pana Jezusa trafiła do naszego mieszkania, ale żona powiedziała, że „na półce mam już swoją”. Ludzie nie myślą duchowo. Przecież jest różnica pomiędzy posiadaną figurką, a autentycznym zaproszeniem Świętej Bożej Rodzicielki.
Zobacz co się stanie i to dzięki „decyzji chwilki”. Zbudzono o 6.10, ale zachwiałem się po wstaniu, ponieważ spałem krótko (od 2.30). W błyskach napływa: „pośpię, nie można zerwać się...ot tak i biec do Boga”, ale także: „obudzono mnie na ten czas i trzeba podziękować, bo udało się wszystko napisać i wydrukować”!
Zerwałem się:...”gromnica, jazda samochodem”! To powinno przedstawić się na rycinie, ale nie potrafię. Z zapaloną gromnicą usiadłem przed oświetlonym Panem Jezusem na krzyżu. Nie wiem, co mogłoby mnie ożywić...może obejście z innymi naszej świątyni?
Po Komunii św. „spojrzała” Matka Boża z Dzieciątkiem z malowidła ściennego. Po chwilce okaże się, że kapłan losował przychodzących z gromnicami...Niepokalana przybędzie w nasze progi! Zrobiono nam zdjęcie i popłynęliśmy w świat.
Dzień nawiedzin naszego domu nie jest przypadkowy, bo Matka przybyła do mnie na szczycie udręki i powiedziała ”Jestem z tobą”. Ja wiem o tym, bo dwie doby pisałem obronę, a to zarazem świadectwo wiary. Sam nie ułożyłbym tego. Po wysłaniu materiałów wrócił pokój serca.
Z figurką podjechałem pod krzyż Pana Jezusa, aby sprawdzić czy płonie lampka: „Oto Matka twoja, oto syn Twój”.
Żona modliła się i śpiewała cały dzień, a mnie wystarczyła obecność Niepokalanej i wejście Pani do mojego pokoju o godzinie 5.00. Napłynęły sekundowe błyski łączności dzieciątka i Świętej Bożej Rodzicielki.
Natchnienie sprawiło, abym odmówił koronkę do miłosierdzia w intencji moich krzywdzicieli. To pokuta po ostatniej spowiedzi z celem pokonania niechęci do nich... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 851
Nie życzę nikomu sytuacji dysydenta. Jak Dawid stanąłem - w obronie krzyża Pana Jezusa - przed Goliatem...może w końcu trafię olbrzyma w czoło, bo w serce trudno. Dwa dni pisałem moją obronę i skończyłem o 2.30.
Prawie chce się płakać, ponieważ człowiek człowiekowi wilkiem, a tu gorzej, bo lekarze wilkami dla lekarza! W śnie widziałem siebie osaczonego przez całą hordę tych zwierząt, które w popłochu uciekły.
"Biedak zawołał i Pan go wysłuchał [...] i uwolnił od wszelkiego ucisku.[...] Pan słyszy wołających o pomoc i ratuje ich od wszelkiej udręki [...]". Ps 34, 2-3. 6-7. 17-19. 23
Podczas przejazdu na roraty z kazania ks. Jerzy Popiełuszki padają słowa o władzy ludowej, która szła na wojnę z robotnikami. Dzisiaj prorok Sofoniasz ostrzega: „[...] Biada buntowniczemu i splugawionemu miastu, co stosuje ucisk! Nie słucha głosu i nie przyjmuje ostrzeżenia, nie ufa Panu i nie przybliża się do swego Boga. [...] usunę bowiem wtedy spośród ciebie pysznych samochwalców twoich i nie będziesz się więcej wywyższać na świętej mej górze. [...]. So 3, 1-2. 9-13
To smutny czas, bo w tych dniach jest wiele rocznic (stan wojenny, Gdańsk, kopalnia „Wujek”). Przez sekundę wyobraź sobie sytuację rodzin zabitych i zranionych robotników oraz ofiar zamachu w Smoleńsku.
Kapłan mówi o odwracających się od Boga i o boju duchowym z rozbijaniem Kościoła katolickiego od wewnątrz. Właśnie wybuchła sprawa listu ojca Wiśniewskiego zatroskanego - jak „Gazeta wyborcza” - o Kościół Pana Jezusa.
W Bazylice w Lublinie chciał przerwać patriotyczne kazanie, które głosił 80-letni, emerytowany kapłan Leon Pietroń. Nigdy nie było tego podczas Najświętszego Obrzędu naszego Kościoła. Po owocach poznasz takie działanie: Wiśniewskiego pochwaliły pogańskie media, odezwał się bp Pieronek, a abp Życiński seniora Pietronia zawiesił w wygłaszaniu kazań!
Pasują tutaj słowa Ps 106 [105], 35
„Ojcowie (tutaj o. Wiśniewski) nasi zmieszali się z poganami i nauczyli się ich uczynków [...]”
Zaczynam zapis i zdziwiony oglądam walkę wędkarza z rybą arapaimą, która żyje w dorzeczach Amazonki i Orinoko, która może wyskoczyć z wody na wysokość 2 metrów i dochodzi do wagi 200kg. Jeszcze zbliżenie ataku rekina żarłacza (w ciągu życia odrasta mu 30 tysięcy nowych zębów!).
Trafiłem też na wyprowadzanie sztandaru PZPR-u (partii „robotniczej” czyli zbrodniczej). Właśnie towarzysze „kasy i pracy” śpiewają „bój to jest nasz ostatni”. Uśmiecham się, bo wyśmiewa się celebracje czczące Boga, a poważnie traktuje ich świeckie małpowanie. Jak nie będzie Boga to będzie Lenin, Kim Jong Un i pomniki Lady Gagi... .
Mądrzy zalecają, aby Kościół katolicki nie mieszał się do polityki: krzyże zdjąć także z wież kościołów i nie dzwonić na Msze św. Trzeba modlić się w komórce, a nabożeństwa najlepiej odprawiać na łódce, aby nie ranić pogan, którzy są bardzo wrażliwi. Pasuje tutaj pieśń:
„Nie chcemy Boga w rodzin kole [...]
Nie chcemy Boga w książce, w szkole [...]
Nie chcemy [...] w naszym kraju [...]”. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1055
Rocznica Stanu Wojennego.
Pod domem spasitiela pikieta krzyczy „wyjdź szczurze”. W tym dniu tow. jenerał jest wysiedlany. To tak na pamiątkę tych, którzy „uszli” w Sybir. Stalin był lepszy w mordowaniu, a wielu to lubi, bo w każdym z nas jest jakaś kropla Kaina (grzech pierworodny), ale niektórych „zalewa jego krew”.
Trafiłem na Mszę św. zamówioną przez moherowe berety. Żona czytała zawołanie modlitewne „za oprawców stanu wojennego” z prośbą do Pana Jezusa, aby „jeszcze żyjący nawrócili się i odpokutowali swoje winy, a zmarli zaznali miłosierdzia Bożego”.
Dziwne, bo moja intencja modlitewna zmierzała do twórców stanu wojennego. To prawda, bo ci ludzie potrzebują modlitw bardziej niż ofiary. Ich tragedia polega na tym, że żaden się nie przyzna i szczerze nie wyzna grzechu („sprzedał duszę diabłu”).
Przyznanie się do uczynionego zła oznacza winę, a przecież chciano "dobrze". Zdradzi taki Boga, ale nie zawiedzie swojego przełożonego. To ewidentne ofiary opętanych przez władzę.
Nie będę rozwijał tego tematu, bo interesuje mnie teologia polityki i w końcu zgrzeszę. Napływa refleksja. Czy takie modlitwy można zakwalifikować jako mieszanie się wiary do polityki? Dziwnie się składa, bo właśnie opracowuję temat medyczny: „za chorych na władzę”.
22.05 w TVP Kultura płynie film dokumentalny „Egzorcyzmy Anneliese Michel”. Młoda Niemka dobrowolnie przyjęła cierpienie związane z opętaniem jako pokutę za grzechy innych. Jej życie to modlitwa przeplatana napadami działania demonów.
W chwilach ich ataku była rzucana na tył głowy, unoszona w powietrze, dysponowała wielką siłą i darła różańce. Podczas egzorcyzmów demony dyszały, ryczały i biadoliły nad swoim losem nie chcąc powrócić do piekła.
Podczas nagrywania czytałem napisy, ale zdziwiony stwierdziłem, że z taśmy popłynęło tylko buczenie. Szybko wyczyściłem obie strony i naprawdę się przestraszyłem, bo tam były głosy: Kaina, Judasza i Hitlera! Dziewczyna zmarła, ponieważ usunięte demony wracały. Kapłanów postawiono przed sądem, ale nie chciano przesłuchać taśmy.
Dzisiaj przysłano „Rycerza Niepokalanej”, gdzie art. „Szatańskie szramy”. Kapłan egzorcysta wymienia różne formy opętania: od seksu do hazardu, ale pominął władzę. Przecież na szczycie tej wielkiej góry stoi szatan: „pokłoń się, a dam Ci władzę nad tym światem”!
Pragnienie panowania nad innymi to jego straszna broń: choroba afrykańska, gdzie Tutsi i Hutu jako przykład barbarzyństwa. U nas to obozy koncentracyjne i gułagi, a w kręgu europejskim dzieciobójstwo.
Kończę, a Berlusconi raduje się ze zwycięstwa wyborczego. Grecję opanowały strajki...w Atenach brat bije brata, rzucają kamieniami oraz butelkami z benzyną. APeeL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 945
Pamiętaj! Nic nigdy nie planuj i zdaj się całkowicie na Boga. Dla człowieka żyjącego tym światem to bardzo trudne, bo nie wsłuchuje się w delikatne natchnienia duchowe.
Myślałem, że posiedzę wieczorem, ale przeżycia sprawiły zesłabnięcie ciała. Teraz w ciemności idę na roraty i zaczynam dziękować Panu Jezusowi za Jego umieranie na krzyżu...u mnie jest to „dziesiątka” cierpień Zbawiciela („św. Agonia”): rozciąganie i przybijanie do krzyża, podniesienie na krzyżu, 7 słów Pana i przebicie boku.
Podczas powtarzania: „bądź uwielbiony Panie Jezu” w serce wpadły słowa Zbawiciela: „Dziś będziesz ze Mną w Raju”, a ja żadnym językiem nie mogę przekazać stanu mojej duszy, a zarazem radości, że otrzymałem natchnienie do takiego dziękczynienia.
Na Mszy św. dowiedziałem się, że dzisiejsza niedziela adwentu jest radosną. Kapłan zaczął od spostrzeżenia jakiegoś ucznia, że katolicy po wyjściu z kościoła są smutni. W dalszej nauce nie potrafił odróżnić radości Bożej (w duszy) od radości naszego ciała.
Nawet radził jak psycholog, że: trzeba się wygadać, myśleć pozytywnie, itd. a radość Boża nie ma nic wspólnego z radością w naszym zrozumieniu. Tego nie wytłumaczysz, a zwykły człowiek nie pojmie, ponieważ to trzeba przeżyć samemu.
Na ten moment prorok Izajasz wołał (Iz 35, 1-6a. 10): „Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech prorok się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje także skacząc i wykrzykując z uciechy. (...) Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzach. Osiągną radość i szczęście (...)"...
W tym czasie mój wzrok przykuwało wielkie zdjęcie rumianków na tle mostu (galeria w kościele) i pomyślałem o animacji komputerową znanej z reklam proszków do prania i perfum. Oto klip w którym płynie śpiew psalm „Grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze”, a piach pustyni unosi się, faluje i tańczy...step zielenieje i kwitnie w oczach.
W tym czasie nad horyzontem pojawia się słońce, lilie rozkładają płatki, a krople rosy spadają na ziemię. Nagle zrywa się stado gołębi, które na tle nieba tworzą napis: „Chwała Bogu” rozszerzony po chwilce na „Chwała Bogu i dziękczynienie” W tym czasie wyłania się figura Pana Jezusa Króla Wszechświata, a w wielu oczach zakręci się łza.
Nic wspólnego z radością Bożą nie ma zastawiony stół, kawały, humor sytuacyjny, filmy, ulubiona muzyka, tańce, hulanki i swawola z wszechobecną „miłością” telewizyjną. Te uciechy dotyczą ciała, powodują przesyt i niesmak.
Zrozum, że to wszystko znam...tak jak ty. Znam także radość duszy po zjednaniu z Bogiem. Nie widać jej zewnętrznie, bo jesteś skupiony, a nawet smutny...smutny z powodu pobytu na tym zesłaniu.
Na ten moment płyną słowa siostry Faustyny (czytanie „Dzienniczka” o 15.00 w radiu Maryja): „(...) zatonęła dusza moja w Panu (...) czysty akt wewnętrzny duszy z Bogiem, który nic nie pociąga za sobą (...) chciałabym tak żyć jakby mnie wcale nie było (...) ukrycia się zewnętrznego, aby mnie znało tylko Serce Jezusa”.
Przełożę to na mój język: słodycz i radość w duszy sprawia jej pragnienie oderwania się od ciała ziemskiego, które gaśnie...słabniesz, musisz zamknąć oczy, nie możesz mówić i wstać. W takim stanie jesteś w Niebie, a dla otoczenia smutny.
Pan nigdy nie wejdzie do duszy gadającej o seksie i sprośnie żartującej, do popisującego się celebryty, roztańczonych po napitce lub siedzących za zastawionym stołem. To dwie rzeczywistości: widzialna i nadprzyrodzona.
To konflikt ciała, które pociąga życie i ten świat oraz duszy, która pragnie Nieba. Stąd dusze należące do Pana mają radość z postów, czystości seksualnej (seks budzi niesmak, stąd białe małżeństwa), różnych wyrzeczeń, wciąż rozmyślają o Bogu i Jego Cudach. Nie pojmiesz tego bez łaski wiary. Mówiąc o tym - do zwykłych ludzi - wyjdziesz na głupiego.
Po Komunii św. słodycz i pokój zalały serce, a w nadbrzuszu pojawiło się ciepło. Siostra właśnie śpiewała: „Radujcie się” oraz „Pan blisko jest”.
Podczas śniadania w TVN Style oglądaliśmy „Ogród rajski”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 979
W przedsionku kościoła płomień świecy roratnej oświetla krzyż z piękną figurą Pana Jezusa, którą kiedyś zabezpieczyłem przed kornikami i odnowiłem. Niebo kojarzy się z pięknem i dlatego siostra Faustyna nie była zadowolona z namalowanego obrazu Pana Jezusa Miłosiernego.
Nie docierają czytania i nie trafia do mnie katecheza. Problem uzdrawiania, ale mnie jest łatwiej, ponieważ znam ludzkie pragnienie zdrowia. To wprost choroba i wielu pojechałoby na koniec świata, aby stracić ostatnie pieniądze u jakiegoś oszusta. Zapominają o Prawdziwym Lekarzu czyli Panu Jezusie.
Powstał problem życia z inwalidztwa. Kapłan dał przykład inwalidów-żebraków, którzy widząc procesję uciekli przed uzdrowieniem. Jako lekarz bardzo często stykałem się z cudownymi uzdrowieniami na komisjach lekarskich ZUS-u. Ciężko chory po 10 latach pobierania renty dowiedział się, że jest zdolny do pracy! W „Uwadze” pokazywano naganiacza, który stwierdził, co wiem, że 1/5 rent jest "lewa".
W dawnych czasach kalectwo sprawiało przymus życia z żebrania. Grzeszy ten, co udaje kalekę, a widziałem takiego w Łagiewnikach. Wyuczył się „pozy żebraczej”: tkwił przechylony na kolanach, głowa spuszczona w pokorze, oczy wbite w ziemię, a ręka jakby prosząca o garstkę ryżu tuż przed śmiercią! Żadnej nachalności. Sam łapiesz się za kieszeń!
Po Komunii św. duszę zalała słodycz z połączenia z Panem Jezusem. Pokój falami napływał do serca wywołując ciepło w okolicy splotu słonecznego (nadbrzusza). Teraz chciałbym tutaj zostać i z innymi wielbić Pana. To stanie się dopiero wieczorem.
Wróciliśmy z żoną na nabożeństwo wieczorne, bo przybyła grupa ewangelizacyjna, która działa pod patronatem św. Dobrego Łotra. Kapłan ponownie mówił o zdrowiu, a ja dochodziłem do dzisiejszej intencji. Tuż po jej odczycie padają słowa, że od uzdrowienia ciała ważniejsze jest uzdrowienie duszy...duchowe. Wcześniej go prosiłem, aby to podkreślił!
Młodzi śpiewali słowa psalmu: „Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie (...) Wyciągnij rękę nad mężem Twojej prawicy (...) Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie, daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili". Ps 80, 2-3. 15-16. 18-19
Po Komunii św. tak jak pragnąłem trwało wielbienia Boga. Kapłan prosił o podanie w sercu próśb o uzdrowienie. Płynęły pieśni oraz zawołania po których wszyscy wołaliśmy: „Bądź uwielbiony Panie Jezu”. Pan przybył do chorej i smutnej, która ma bóle..."Bądź uwielbiony...".
Ja wołałbym: Pan Jezus przybył do kontenerów z ofiarami powodzi, do domów ofiar katastrofy smoleńskiej...do bezdomnych pod mostem, do matki, której zaginęła 14-letnia córka i do właśnie umierających. Mocniejsze byłyby prośby: „Przybądź Panie Jezu” z podaniem potrzebujących na świecie.
Popłakałem się dziękując za wszystko, bo Bogu najbardziej podobają się nasze prośby dotyczące innych. Wołałem też, aby Światło Pana Jezusa spłynęło na członków mojej rodziny oraz na kolegów z samorządu lekarskiego.
Prosiłem, aby Pan otworzył ich serce...chociaż jednemu. Prosiłem też o uzdrowienie duchowe zatwardziałych ateistów-psychiatrów. To jeden wielki krzyk duszy. W sekundzie trafiam do wszystkich.
W czasie dawania świadectw wiary powiedziałem do wiernych, że wczoraj pragnąłem spotkać się z Panem Jezusem (intencja), a stało się to już dzisiaj. Pan Jezus podszedł do mnie pod postacią kapłana z Monstrancją i otrzymałem błogosławieństwo!
W piśmie „Pielgrzym”, które zabrałem z kościoła trafiłem na art. o „Spowiedzi generalnej”. Nie ma innej drogi do uzdrowienia duchowego. Nie możesz wyspowiadać się bezpośrednio, bo tylko kapłan ma władzę odpuszczania grzechów...
APeeL
- 10.12.2010(pt) ZA PRAGNĄCYCH SPOTKANIA Z PANEM JEZUSEM
- 09.12.2010(c) ZA RZĄDZĄCYCH BEZ BŁOGOSŁAWIEŃSTWA BOŻEGO
- 08.12.2010(ś) ZA POWOŁANYCH NA ŚWIADKÓW
- 07.12.2010(w) ZA TYCH, KTÓRZY NIE BACZĄ NA PRZYSZŁOŚĆ
- 06.12.2010(p) ZA PRZERAŻONYCH
- 05.12.2010(n) ZA SMUTNYCH W DUSZY
- 04.12.2010(s) WDZIĘCZNY MATCE NAJŚWIĘTSZEJ ZA OPIEKĘ
- 03.12.2010(pt) ZA BUDZĄCYCH LITOŚĆ
- 02.12.2010(c) ZA GŁUPKOWATYCH ATEISTÓW
- 01.12.2010(ś) ZA TKWIĄCYCH W UPORZE