Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

17.02.2006(pt) ZA TYCH, KTÓRYM TRUDNO JEST ODERWAĆ SIĘ OD GRZESZNEGO ŻYCIA...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 luty 2006
Odsłon: 430

    Tuż po północy oglądałem filmy z seksem; trudno jest pokonać grzeszne ciało, oderwać się od słabości i pragnienia przyjemności. To jest szczególnie przykre ponieważ czynię to po oczyszczeniu duchowym.

   Zarazem wiem, że jest to podsuwane przez Bestię. Dzisiaj, gdy to przepisuję natychmiast zmieniam program telewizyjny...mam moc „pokonania ciekawości”. Ćwiczenie duszy jest pokazane na ćwiczeniu ciała. Właśnie tak mówi trenerka, że trzeba myśleć i wykorzystywać do ćwiczeń każdą chwilkę! To dla ciała, a kto pamięta o duszy?

   W drodze na poranną Mszę św. z płaczem wołałem do Boga Ojca; „jakże trudno jest oderwać się od grzesznego życia”. Sam zobacz, co przepłynie...

- „mocni” mężczyźni rozbierają się z przyjemnością wchodząc do wanien

- prostytutki z chęci zaznania przyjemności i zysku

- wszelkiej maści „gwiazdorstwo”

- władza z przekrętami i dobrem ojczyzny na szarym końcu

- wszelkiej maści nałogi w tym narkomania, alkoholizm i nikotynizm

- komuniści posługujący w Kościele Boga naszego z ich panoszeniem się w Watykanie.

- zbrojenie się z chęcią dominacji nad innymi narodami...w tym dążenie do bycia mocarstwem atomowym (KRLD), dalej broń chemiczna (niby zakazana) oraz biologiczna (wirus Ebola)

- hazard różnego typu z wyczynami zagrażającymi życiu, „zawodowe” kłócenie się i przeklinanie.

    To nie ma końca, popłakałem się podczas pisania, a ból rozrywał serce. To wszystko są sekundowe błyski. W tym czasie Pan Jezus mówi o potrzebie „zaparcia się samego siebie”.

   Późno, z córką umierającej babci „różańcowej” (90 lat) jedziemy na wizytę. W tym smutku pełen miłości badam ją i chciałbym przytulić i pocieszyć "na drogę", ponieważ większość ludzi w tym wieku jest przestraszona śmiercią. Zły wciska ludziom, że najlepiej jest być młodym, zdrowym, pięknym i bogatym. Zaleciłem Wiatyk...umrze następnego dnia.

   W tym momencie przypomina się rozmowa z podobną wierzącą; "niech pani ujrzy głupotę ludzi, pragną być młodsi i w ten sposób mieć dłuższe wygnanie z Nieba!"

   Szatan ma nieskończony repertuar ponownego podsunięcia picia; „uzdrowiony” może spotkać bogatego kolegę z wojska, a nawet znaleźć butelkę niedopitej wódki na szczycie głodu. Po uzyskanej pomocy trzeba się trzymać Ręki Boga, bo tylko Eucharystia może nas podtrzymać, a Pan Bóg działa z mocą w pragnieniu naszej przemiany.

    Kiedyś zapytałem proboszcza: czy pragnie walki ze swoją słabością? Wówczas zorganizowałbym grupę modlitewną i sam będę wołał w jego intencji, ale odpowiedział wykrętnie, że „jak nie będzie jadł to nie będzie żył”.

    Mnie nie chodziło o to, aby stał się anorektykiem, ale o to czy ma pragnienie przyjęcie wyrzeczenia z jego ofiarowaniem. Większość woli mieć przyjemność, a nie patrzy, że ona powoduje śmierć na raty...czasami wieczną, bo duszy!

                                                                                                        APeeL

16.02.2006(c) ZA SŁUŻĄCYCH BLIŹNIEMU JAK SAMEMU JEZUSOWI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 16 luty 2006
Odsłon: 420

   Przed snem czytałem list o adopcji dziecka alkoholiczki...z alkoholowym zespołem płodowym (nieuleczalnie chorym).  Pomyślałem o matce Teresie z Kalkuty...

   W śnie pojawił się zagubiony syn, nic nie mówił, takie zawsze jest z duszami "proszącymi o modlitwę". W następnym napadły na mnie tysiące tysięcy mrówek. Prawdopodobnie będę miał bardzo ciężki dzień w pracy. Dodatkowo, w garażu wzrok zatrzymały dwa metalowe ciężarki, a  w ręku znalazł się wizerunek Matki Bożej. Coś się stanie? To nazywamy "duchowością zdarzeń" (tutaj; kłopoty z podwójnym ciężarem).

    Na Mszy św. popłakałem się wobec Majestatu Boga Ojca i naszej nędzy. W przychodni, już o 8:00 trafiłem na komplet zarejestrowanych pacjentów (do 15.00), a wiadomo że w trakcie przyjęć mogą zgłaszać się potrzebujący pilnej pomocy oraz wizyty do ciężko chorych.

   W tym czasie poza kolejką (nie było już rejestratorki) przyjąłem babcię „różańcową”, która modliła się o to, a faktycznie była ciężko chora; napad częstoskurczu, musiała jechać karetką. Przybyła też chora dla której zdobyłem druk na świadczenie rehabilitacyjne. Wypełniałem go w radości serca z prośbą o modlitwę.

    Wcześniej przybyła skrzywdzona przez ZUS (zabrano jej rentę) z postępującym porażeniem nerwu strzałkowego. Wówczas jest brak czucia w stopie i jej opadanie. Dziwne, bo rano spotkałem takiego chłopca powłóczącego stopami. On nie ma wielkiego cierpienia, ponieważ w ramach dziecięcego porażenia mózgowego chodzi tak od uroczenia.

   Ta pacjentka zrobiła wiele błędów i teraz trudno je wyprostować. Natomiast następna zamiast starać się o rentę z pracy przyszła z dokumentami na rentę społeczną. „Boże mój!" Trafiła ostatniego dnia odwołania...wszystko napisałem i wysłała.

    Udało się wytrwać, podczas powrotu ze łzami w oczach rozważałem słowa o służeniu człowiekowi, bliźniemu, a nawet bratu. Chodziło o słowa, aby czynić to, tak jak samemu Panu Jezusowi (por. Mt 25,34-40).  W tym stanie postanowiłem uczynić to, całkowicie bezinteresownie, stąd matka Teresa z Kalkuty. Niektórzy wdzięczni nie chcieli o tym nawet słyszeć; liczy się serce i nasze szczere postanowienie.

     W domu padłem z bólem wieńcowym serca, całkowicie umęczony, ale zawsze po drzemce mam humor, a właśnie Stefan Niesiołowski nazwał Ryszarda Kalisza - pornogrubasem...natomiast Andrzeja Leppera ćwokiem. Ten odpowiedział, że ma grubą skórę. 

    Przypomniała się poranna Msza św. na której wzrok zatrzymała stacja Drogi Krzyżowej z Weroniką ocierającą Twarz Panu Jezusowi. Wcześniej przepłynął zapis ekg konającego serca. W wielkim bólu zawołałem; „Panie Jezu niech moje łzy będą pocieszeniem dla Twego konającego serca”. Zobacz jak Pan mówi przez wszystko. Tylko garstka pragnie Cud Ostatniego czyli Eucharystii.

   To kilkanaście stałych osób, raczej starszych. Wróg wiary powie o chodzeniu do kościoła z przyzwyczajenia. Ja na to odpowiem, że on codziennie spożywa chleb dla ciała...też z przyzwyczajenia. Tak jak mycie twarzy, czesanie włosów i perfumowanie się....

    A Pan Jezus przekazuje uczniom, że wszystko wypełni się poprzez Jego Bolesną Mękę (Mk8, 27-35)...

                                                                                                                              APeeL

15.02.2006(ś) ZA CZYNIĄCYCH SWOJĄ POWINNOŚĆ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 15 luty 2006
Odsłon: 415

   

Jakże umęczy to życie: nocne koszmary, priapizm, różne myśli i zlewne poty. Przypomniał się sen w którym za siatką ujrzałem piękne drzewa oraz dorodne truskawki... jakby symbol Raju. 

    W ręku znalazł się artykuł o bezdomnej, która 60 lat żyła na dworcu i na klatkach schodowych. Teraz znalazła miłość swojego życia, ma dom i pracę! Zaczął się też poranny bój o bycie w pracy (mam wolne dni do odebrania):

- niechęć, ostatecznie pójdę na 10:35 (tak ma w rozkładzie)...

- wahanie, bo szkoda mi chorych, a na ten moment żona pokazuje artykuł w "Gościu niedzielnym" o chirurgu, który mówił o cierpienie i naszej powinności (niesieniu pomocy). 

   To sprawiło, że zerwałem się, a jak się okaże pacjenci mieliby wielkie kłopoty. Praca trwała od 7:00 do 19:00 i to, bez wytchnienia! Na Mszy świętej o 6:30 w czytaniu będą słowa o potrzebie ujrzenia swojego powołania. Podczas późniejszego nawału chorych z włączonej kasety popłyną słowa kapłana o Światłości Bożej oraz z Sejmu RP o ojczyźnie i rządzących. 

    Nagle dowiedziałem się, że kolega lekarz miał udar mózgu. Popłakałem się, bo ja już dawno powinienem umrzeć ze względu na choroby i pijaństwo z hazardem (cudownie uwolniony). To działanie Matki Bożej z Lourdes!

   Teraz przesuwają się chorzy z różnymi sprawami; od powtórek leków poprzez zaświadczenia...w tym dokumenty na rentę oraz normalnie chorzy i cierpiący. W tym czasie wykonałem wiele blokad przyczepów ścięgnisto-okostnowych. Zawsze przybywają też przestraszeni i hipochondrycy.

   Zważ na moją moc do pracy, bo dzisiaj pościmy (post duchowy) w intencji pokoju na świecie (tylko jedna kawa)...to apel z Objawienia Matki Bożej Pokoju. Około 17:00  miałem jeszcze pełny korytarz ludzi. Moja moc pochodzi od Boga...nawet patrzyła rzeźba od zmarłego pacjenta i przypomniało się wyświęcenie gabinetu przed pracą.

   Po powrocie do domu okaże się, że żona poprosiła o przejęcie choroby wnuczka...on wyzdrowiał, a ona miała objawy paragrypy z podwójną mocą. Ponieważ źle znosi fenactilu, posłuchałem natchnienia, aby podać jej metoclopramid po którym „cudownie” wyzdrowiała...nawet pobiegła na Mszę św. o 17.00.

    Ponadto zdziwiła się, bo ofiarowała 50 zł na radio Maryja, a ja dałem jej 100 zł zarobione podczas badania kandydatów na kierowców. Nawet krzyknęła: "och! Pan Bóg nagradza nas podwójnie". Ja dodałem, że nie podwójnie, ale jak kochający  Swoje dzieci Abba! 

  W telewizji popłynie obraz rodziny mieszkającej na działce, w psiej budzie, a tym czasie pojedyncze osoby mieszkają w willach. Natomiast koledzy przebiegli ZUS-u cudownie uzdrawiają ciężko chorych; zabierając im renty! "Boże zmiłuj się". 

   Nie znałem intencji tego dnia, ale wróciły słowa pieśni o Bogu Ojcu; „Tu przed Twoim Majestatem aniołowie kryją twarz". My jesteśmy zaproszeni do współpracy...jesteśmy światłością świata i solą ziemi! Wróciły słowa młodzieńca, który mówił o wytrwaniu w czystości do  ślubu: "nie mogę być chrześcijaninem w części, muszę dawać świadectwo"... 

 

                                                                                                                     APeeL

 

14.02.2006(ś) ZA PODNIESIONYCH Z DNA

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 14 luty 2006
Odsłon: 412

   Przed Eucharystią na Mszy świętej o 6:30 zawołałem trzy razy: „nigdy nie byłem godny, nie jestem i nigdy nie będę godny". Po zjednaniu z Ciałem Duchowym Pana Jezusa zostałem powalony w ciele i popłakałem się! Jest to więź mistyczna; „Pan i ja"..."My"! 

  To morze przemieniającej nas miłości...w takiej chwilce  chciałbyś oddać Panu wszystko! Powtarzałem tylko z  krzykiem w duszy;  "Jezu!" Nie potrzebna jest wówczas żadna modlitwa, bo nagle wiesz, że Pan „blisko jest, w Nim cała moc”.

  Z kościoła zabrałem poświęcony wizerunek Matki Bożej Pokoju. Zjednany z Panem Jezusem - w milczeniu i ciszy serca - trafiłem do pracy, gdzie wyświęciłem gabinet. Bardzo przeszkadzała mi zła energia płynąca od chorych skłębionych na korytarzu.

 Później, przed wyjściem na spacer modlitewny wzrok zatrzymało zdjęcie Aniołów z kalendarza katolickiego. W tym momencie pragnąłem tylko jednego; odczytania intencji modlitewnej tego dnia. Łzy zalewały oczy, ponieważ serce rozrywał smutek rozłąki z Bogiem w którym wołałem: "Ojcze! Tato! Och! Tato!"

    W tym stanie trafiłem pod drzwi baru, gdzie ktoś grał na akordeonie. Popłakałem się w ciemności z zawołaniem; „Panie! Właśnie w tym barze, w sierpniu 2005 r. podczas pielgrzymki żony do Częstochowy...sam tutaj grałem i bawiłem się. To był dzień sromotnego upadku”.

    Teraz ktoś  śpiewał tęskną melodię - jakby dla mnie - będącego w tęsknej rozłące z Bogiem Ojcem! Jakim językiem przekazać mój stan duchowy? To sekundowe błyski miłości Boga napływające do duszy spragnionej powrotu do jej Stwórcy...rozumie to dziecko zabrane dobrym rodzicom (na zgniłym zachodzie wystarczy ich zła sytuacja materialna).

    Ja mam wszystko, a to oznacza: krzyż Zbawiciela. Ten krzyż to dualizm; konflikt ciała z duszą, Eros i Agape, ziemia i niebo,  pokój ziemski i Pokój Boży w sercu. Mógłbym tak wymieniać do końca życia, a nawet do końca świata. Ja byłem na samym dnie, ale Miłosierdzie Boże sprawiło moje ocalenie. Szatan jeszcze teraz chce utopić moją duszę...

    W „Gościu niedzielnym” trafiłem na wywiad z Michałem Lorencem ur. w 1955 kompozytorem muzyki filmowej; „Żyję na Titanicu". Pan Michał doszedł do przekonania, że musi zerwać z dotychczasowym życiem („nie może żyć, tak jak żył”). Postanowił wrócić do Kościoła, a w tej intencji wołała jego żona.

    Teraz wskazuje na to, że jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga Ojca. Stwierdził też, że powrót do wspólnoty Kościoła uratował mu życie. Na koniec wskazał na niezrozumiałą „normę” chrześcijaństwa, gdzie Dziewica rodzi Syna, a podczas Komunii św. zjadamy ciało „swojego Boga”…

    Nikt tego nie wytłumaczy bez łaski wiary. Zjadamy Ciało Duchowe Pana Jezusa, które łączy się z naszą duszą. Cóż wielkiego jest dla Boga, aby poczęcie Pana Jezusa nastąpiło z Ducha Świętego, a podczas porodu Zbawiciel przeszedł przez powłoki Matki Niepokalanie Poczętej. Gdybyś raz zobaczył jak przychodzimy na ten świat zrozumiałbyś Mądrość Bożą...

                                                                                                                                    APeeL

13.02.2006(p) ZA OFIARY NIESŁUSZNEGO ATAKU...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 13 luty 2006
Odsłon: 408

  Zaczynam ten zapis, a w telewizji płynie dyskusja o ataku na ministra, koordynatora służb specjalnych, mocnego faceta Zbigniewa Wassermana. Ktoś chce może zaszkodzić, ale nie udało się...

  Natomiast ja proszę o ochronę przed atakiem szatana: Ojca Pio oraz Świętego Michała Archanioła. Popłakałem się po Eucharystii i nie mogłem wrócić do świata. Podczas wychodzenia z kościoła "patrzył" Pan Jezus przybity do krzyża.

    Przezornie wyświęciłem gabinet lekarski: jakoś szło, chwilami zdarzały się trudne sprawy, a po 14:00 było jeszcze trzech pacjentów i wpadła agresywna chora. Niepotrzebnie, w odwecie wyprosiłem wszystkich chorych i skończyłem pracę o 14.00 (godzina na drzwiach).

  W domu popłakałem się z powodu spracowania, braku winy i niepotrzebnej agresji i to wobec kobiety, której mam nieść pomoc. Zresztą, agresywną prosiłem łagodnie, ale nic nie pomagało! To wprost było zezwolenie Pana na atak Bestii.

 Ogarnij cały świat:

- zabito młodą dziewczynę, a brak sprawców

- dorosły pobił dwóch chłopców,  kilka razy...sam widziałem

- były też pułapki na moją osobę...cóż wielkiego jest porwać kogoś, zranić lub zabić!

- właśnie szukają zaginionego ośmiolatka

- aborcja, skrytobójstwo, nekromancja, ludobójstwo

- zbrojna agresja państw...przypomina się Katyń. Aktualnie trwa atak na obecny rząd, prezydenta i układ, który pragnie naprawy Rzeczypospolitej.

 Jeszcze następnego dnia będę płakał przed Mszą świętą z powodu mojej agresji!

                                                                                                                                  APeeL

  1. 12.02.2006(n) ZA TRĘDOWATYCH PRAGNĄCYCH OCZYSZCZENIA
  2. 11.02.2006(s) ZA POCIESZAJĄCYCH CIERPIĄCYCH
  3. 10.02.2006(pt) ZA ZDRAJCÓW...
  4. 09.02.2006(c) ZA OSTRZEGANYCH
  5. 08.02.2006(ś) ZA PRZEPRASZAJĄCYCH
  6. 07.02.2006(w) ZA DWULICOWYCH OBŁUDNIKÓW
  7. 06.02.2006(p) ZA TYCH, KTÓRZY SPRAWIAJĄ BOGU CIERPIENIE...
  8. 05.02.2006(n) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ W SMUTKU PRZEMIJANIA
  9. 04.02.2006(s) ZA CZYSZCZĄCYCH
  10. 03.02.2006(pt) ZA OFIARY NIESZCZĘŚĆ

Strona 1407 z 2294

  • 1402
  • 1403
  • 1404
  • 1405
  • 1406
  • 1407
  • 1408
  • 1409
  • 1410
  • 1411

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1565  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?