Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

20.01.1999(ś) ZA OFIAROWUJĄCYCH BOGU SWOJĄ PRACĘ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 styczeń 1999
Odsłon: 15

     Po przebudzeniu o 3:00 wołałem do Najświętszego Taty z przepraszaniem za czynione zło oraz za łaski które marnowałem. Wrócił obraz kursu w Szczyrku, gdzie upiłem się do nieprzytomności, nawet mogłem umrzeć, straciłem pieniądze i w ulewie czekałem na zmiłowanie jakiegoś kierowcy. Teraz poprosiłem o ochronę mojej osoby i mojej rodziny. Budziłem się w niepokoju, co może wskazywać na czekający mnie nawał chorych.

      Na Mszy świętej o 6:30 w kościele było ciemno i wchodziliśmy po omacku, nagle stała się jasność, a siostra zaśpiewała pieśń do Boga Ojca ze słowami - z mojego wołania w nocy - o powierzeniu swojego losu. Bardzo lubię słowa z modlitwy "Pod Twoją Obronę, Ojcze na niebie...Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie i chroń od zguby, gdy zagraża cios!"

     W Słowie będzie mowa o głoszeniu przez Pana Jezusa Ewangelii o Królestwie Bożym (Mt 4,23) oraz o uzdrawianiu ciężko chorych (Ewangelia: Mk 3,1-6): w tym wypadku był to człowiek z porażoną ręką. Ponieważ zarzucano, że czyni to w szabat...postawił chorego na środku świątyni z zapytaniem: "Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli".

     W tym czasie w myśli pojawili się ludzie o zatwardziałych sercach: tygodnik "Nie", gwiazdy tego świata, wrogowie naszej wiary i Boga Ojca! Zbliża się czas Eucharystii, a ja widzę bezmiar łask Pana i ich szczytem, którym jest nasze zbawienie. Łzy zalały oczy z krzykiem w duszy: "Jezu!" Powtarzanie to święte imię, które oznacza "Ten, Który Zbawia". W tym czasie płynęła pieśń, że oddał Swoje Bóstwo na ubóstwo!

Ponownie z krzykiem zawołałem do Boga Ojca: "Tato! Tatusiu! Przyjmij ten dzień - to dla Ciebie!" Msza św. sprawia nasze odkupienie, a to łaska, której nie zrozumie człowiek normalny.

    Wcześniej zacząłem pracę w przychodni, napływają wizyty domowe...łącznie pięć. Nie spodziewałem się tego, a stąd był niepokój w nocy. Na pocieszenie przybył rolnik, który otrzymał rentę.

      Po załatwieniu chorych udało się wyrwać na wizyty: na pierwszej była ciężko chora na reumatoidalne zapalenie stawów, dalej niewidomy z powodu przerzutów nowotworowych, niewidoma staruszka z demencją...w strasznej biedzie, starowinka z ciężkim niedokrwienie nóg (wysłałem do szpitala) oraz umierająca po udarze.

    Ponieważ jestem chłopcem do bicia, nie mam dyżuru w pogotowiu, ale wysłano mnie do wypadku, bo kolega opuścił dyżur! Przy kościele babcia została potrącona przez samochód.

     Nawał trwał już na dyżurze od 15.00 aż do 18.00. Na dodatek spóźnił się też drugi kolega dyżurny. W tym czasie był wypadek całej rodziny z rocznym dzieciątkiem!

      Poratowała chwilka snu, bo Pan jest dobry. W telewizji pokażą dalszy strajk anestezjologów, a ja o 20.00 musiałem jechać karetką do szpitala...z chorą kierownika (z wizyty "prywatnej")! Przepłynął cały dzień...naprawdę jestem wykorzystywany.

     Podczas odmawiania mojej modlitwy w "Drodze Krzyżowej" zwrócił uwagę przymus Szymona do niesienia krzyża Pana Jezusa! Zdziwiony usłyszałem w Trójce radiowej o służbach specjalnych, które wykorzystywane są bliskie zniewalania rodaków. W tym będzie zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów!

     Podczas przejazdu do szpitala o 23:00 będę odmawiał "Św. Agonię Pana Jezusa" mając w karetce umierającego dziadka 82 lata. Podczas zabierania go wzrok zatrzymał wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego, a moje serce zalała radość, że ten dzień ofiarowałem Bogu Ojcu. Pełen śmiertelnego zmęczenia zaznałem poczucia namiastki szczęścia duchowego...

                                                                                                                          APeeL

 

29.01.1999(pt) ZA TYCH, KTÓRZY ZAWIERZYLI TOBIE, OJCZE...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 20 styczeń 1999
Odsłon: 11

     Budzik przerwał nieprzyjemny sen z pająkiem i grupą płaczących dzieci za ogrodzeniem. Popłynie "Anioł Pański", a w radiu Maryja padną słowa piosenki: "Nie pozwól kochać świata bez Krzyża". Słuchałem to pełen zadziwienia, ponieważ to słowa o Tajemnicy Zbawienia.

     Ci, których określam "ziemianami" kochają to życie, dorabianie się z zatroskaniem o starość, liczą się tylko własne sprawy...nie gardzą też wszelkimi przyjemnościami. Dla tych, którzy odkryli prawdę o naszej wierze wszystko kręci się wokół zbawienia i życia wiecznego. To podział rygorystyczny, a jesteśmy tylko ludźmi. Zimno, wiatr i ciemność, a nawet strach, bo wielu czyni zło i sieje zamęt.

    Podczas przejazdu do kościoła rozpraszali śledzący, trwa dyktatura zła, wiara w wolność komunistyczną ze zwalczaniem Prawa Bożego. Na ten czas wzrok zatrzymał wizerunek Jezusa Miłosiernego, a ja poprosiłem jak małe dziecko o pomoc z przekazem tego dnia Synowi Bożemu. Popłynęły czytania...

Św. Paweł powie o nawale cierpień katolików, wystawianiu nas na szyderstwa i prześladowania (Hbr 10,32-39). Potrzebujemy wytrwałości w spełnianiu Woli Bożej, a to moja łaska. Najważniejsze było jego stwierdzenie, że nie należymy do "odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę"

Psalmista wołał wprost ode mnie (Ps 37,3-6.23-24.39-40): "Zbawienie prawych pochodzi od Pana (...) Powierz Panu swą drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał". Można stwierdzić, że jest to sedno naszej wiary. Posłuszeństwo Stwórcy. To zarazem jest Tajemnica Królestwa Bożego, ujawniona prostaczkom do których dołączyłem!

Natomiast Pan Jezus mówił o Królestwie Bożym (Ewangelia: Mk 4,26-34), a to było i jest trudne do zrozumienia. Pan Jezus nie mówił o istnieniu duszy, nie pokazywał wszystkiego na wielkim ekranie, ale w przypowieści. Dodam do tego, że Królestwo Boże istnieje już tutaj...w nas, ale musisz przeżyć to sam!

      Po Eucharystii w serce wpadną słowa, że moje zbawienie jest w ręku Pana Jezusa! To prawda, bo nie możemy sami siebie zbawić. "Jezu! Jezu! Och Jezu!" Nie mogłem wyjść z kościoła, a dodatkowo z raju na ziemi mam trafić do "młyna", gdzie czeka mnie ciężki dzień, ponieważ panoszy się grypa, zapalenia gardła, a także koklusz oraz zwykłe przeziębienia.

     Pan sprawił, że wstąpiłem na wizytę do sióstr Matki Niepokalanej (dom blisko kościoła), gdzie "patrzyły" przepięknie figury Pana Jezusa i Matki Bożej z Sercami. Tak ujrzałem pomoc i obdarowanie przez Zbawiciela...i to od rana!

     Praca będzie trwała od 7:15 do 17:50...ze straszliwym nawałem chorych, którzy napływali z natchnienia Bożego...systematycznie. Załatwiłem wszystkich, zbadałem zaległych kierowców...nawet udało się podać dożylne penicylinę, którą zlecił lekarz ze szpitala (nie wolno w przychodni).

     W tym czasie od 15.00  -18.00 "byłem" na dyżurze w pogotowiu (na dole), którego nie mogłem zamienić. Całkowicie położyłby mnie wyjazd w tym czasie! Z trudem udało się odmówić spóźnioną koronkę do Miłosierdzia Bożego...padłem jak trup w sen do 20:00!

     Dzisiaj nic nie piję i nie jem (ścisły post) w intencji pokoju na świecie ze szczególnym uwzględnieniem bratobójczej wojny w b. Jugosławii! Dopiero teraz potrzebowałem wyjazdu karetką, aby odmówić moją modlitwę! Na tę chwilkę z kasety Maryla Rodowicz: zaśpiewała: "szukam kogoś, kogoś na stałe". Łzy zalały oczy, ponieważ napłynęła bliskość Serca Boga Ojca.

     Tam były też nagrane słowa mojego telefonu do radia Maryja: "Matko Najświętsza dziękuję Ci za wszystkie łaski, którymi jestem nieustannie obsypywany. Największą jest łaska niesienia krzyża Pana Jezusa (czyli współcierpienia). Dziękuję, że posługujesz się moją osobą w służeniu innym oraz w bliższym w poznaniu Twego Syna, Pana Jezusa!"

     Cała noc była przespana po tak ciężkim dniu...jak wielka to łaska! Dopiero dzisiaj odmówię modlitwę w intencji tych, którzy zawierzyli Bogu Ojcu...

                                                                                                                                            APeeL

 

19.01.1999(w) ZA MYLĄCYCH SIĘ...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 19 styczeń 1999
Odsłon: 16

Dzień Chrztu Pańskiego

      Z nieba obudzono na Mszę św. o 6.30...planowałem wieczorną, ale byłbym niezdolny. Trwa mgła, która w ramach tej intencji sprawi wiele pomyłek kierowców z karambolami. Samolot z Gdańska na siłę chciał wylądować w Warszawie, ale musiał zawrócić!

      Przed wyjściem otworzyłem "Poemat Boga-Człowieka" na opisie posiłku św. Rodziny. W błysku odczułem bolesną nić łączności, a wówczas oczy zalewają łzy (dar)...

     Trafiłem na początek Mszy świętej: "Bądź pochwalony Boże Wielki" przepraszając za wczorajszą pustkę duchową. Poprosiłem Boga Ojca o ochronę rodziny, a wzrok przykuła "ładnie klęcząca"...zarazem napłynął fałsz homo sovieticus, którzy tworzyli lipne oddziały AK napadające na naszych patriotów. To samo obecnie stosował serbski zbrodniarz Slobodan Milośević.

     W Słowie od Ołtarza św. popłynie nauka św. Pawła (Hbr 6,10-20), abyśmy nie stali się ospałymi w wierze. Jego mistyczne słowa są trudno dla normalnych katolików. Mówi do podobnych sobie, a nawet dla mnie jest kłopot, bo tłumaczone są długie frazy.

      Psalmista przypomni (Ps 111, 1-2.4-5.9-10), że: "Pan Bóg pamięta o swoim przymierzu". Taka jest prawda, ale my całkowicie zapominamy o Stwórcy wszystkiego i naszej duszy...

    Natomiast w Ewangelii (Mk 2,23-28) faryzeusze przyczepili się do zjadania przez uczniów zboża z kłosów i to w szabat. Jako odpowiedź usłyszeli, że w takiej samej sytuacji Dawid z towarzyszami "wszedł do domu Bożego (...) i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno (...)".

      Po Eucharystii wróciła radość z poczuciem obecności Boga Ojca. Wołałem tylko: "Jezu! Jezu! Jezu!" W tym czasie z mojej duszy płynęło poczucie promieniowania jak z oświetlonego żłóbka Pana Jezusa i nie mogłem wyjść ze świątyni.

     To jest tajemnica zjednania się z Duchowym Ciałem Zbawiciela, a w tym czasie cały świat chrześcijan nie ma tej łaski. Przyjmują hostię na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy. Zrezygnowali też ze spowiedzi osobistej na korzyść ogólnej. Szatan sprzyja takim grzesznym udogodnieniom!

     Dzisiaj radość z pracy w przychodni zepsuły pomyłki (jak się okaże w ramach później odczytanej intencji modlitewnej): źle wypisałem zwolnienie lekarskie, nie podbiłem recepty, wydałem dwie takie same, myliłem karty chorych.

      Później z telewizora padną słowa o pomyłce pilotów "Iskry" z wypadkiem (11 listopada 1998 r.). Źle wypełniłem kupon "To-To". pomylili się wprowadzający reformę służby zdrowia oraz ci, którzy potrzebują pojednania, a szukają pomocy psychologów!

      O 19.00 trafię na program w którym rozpaczała rodzina zmarłego, ofiary pomyłki lekarzy, który miał wrzód dwunastnicy drążący do trzustki, a leczono go na bóle kręgosłupa. W końcu trafił do psychiatry.

      Prokurator stwierdził, że policjant popełnił samobójstwo, a to był ewidentny mord. Ogarnij cały świat takich pomyłek!

                                                                                                                               APeeL

18.01.1999(p) ZA TYCH, KTÓRZY ŻYJĄ DLA ŚMIERCI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 18 styczeń 1999
Odsłon: 20

     Kończy się straszny dyżur w pogotowiu, a dodatkowo czeka mnie mordęga w przychodni. Dodatkowo kolega dyżurny zerwał się, coś markuje i nawet otworzył mi  drzwi do wyjścia. Jakże wiernych ma władza ludowa.

     Dziwne, bo właśnie z radia popłyną słowa o pachołkach sowieckich! Ile siły mają tacy. Sam zobacz, co Szatan wyprawia z ludzkością. Nie wystarczy nam pomieszanie języków i kolorów skóry z otrzymaniem ojczyzn.

     Wrogiem stają się kochający Boga i otrzymaną ojczyznę, a także oddani chorym i będący niewolnikiem! Tak, bo miłe okupantom jest nasze chamstwo dzielące naród.

     Do 14.30 będzie trwała straszliwa praca, prawie padałem...tak było, jest i będzie przez lata (mogłem umrzeć z przepracowania)! Dodatkowo zasmuciłem się nowym rozkładem pracy, którą ustalił nowy kierownik. Prosiłem o pomoc w modlitwach: udało się to zmienić.

     Nawet zdążyłem na Mszę świętą wieczorną, ale przesypiałem. Nie znam dzisiejszej intencji, ale w telewizji trafię na informacje o czerwonych prokuratorach, zbrodniarzach zza biurka!

    Na górze trwa kłótnia o władzę w koalicji, a w telewizji płynie film o zdradzie małżeńskiej.  Dzisiaj jest niemożliwa żadna modlitwa – serce puste i umęczone. To dzień bez bliskości Boga Ojca. Ilu tak żyje! To większość, właściwie prawie wszyscy. Padłem do łóżka bez podziękowania Bogu Ojcu za ten dzień!

Przypomniało się zawiezienie pościeli do m a g l a. To chyba jest najlepsze określenie mojego życia fizycznego, które tak kochają wszyscy wokół. Nie idź tą drogą, bo czeka cię śmierć...                                                                                                                                                  APeeL

17.01.1999(n) ZA WYOBCOWANYCH WE WŁASNYM OTOCZENIU...

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 17 styczeń 1999
Odsłon: 20

17.01.1999(n) ZA WYOBCOWANYCH WE WŁASNYM OTOCZENIU...
     Dzisiaj będę miał dyżur w pogotowiu, a zrywają sny o typu eksterioryzacji ze strachami (cała poczekalnia ludzi, wnoszę pliki kart i jakąś sprawę zawodową). Do końca życia będzie trwał konflikt duszy i ciałem, ponieważ dusza pragnie świętości, a ciało przyjemności! Serce zawołało: "Panie Jezu ty wiesz, że pragnę czystości, ale ciało...Jezu, Jezu, Jezu!"

    Wyjeżdżam z domu, a "towarzysze" już są na swoich stanowiskach. Ile jest marnowanej ludzkiej posługi. Jak zagrażam Polsce Ludowej? Wchodzę na korytarz w pogotowiu, a trafiam na "patrzącego", który czekał na mnie. Wyobraź sobie cierpienie Zbawicielu wiedzącego o wszystkim, który przenika serce każdego człowieka.

     Bałagan przy zakwaterowaniu się, zaczyna się Msza św. radiowa, ale już mam wyjazd. Pan jest dobry, ponieważ na ten czas trafiłem do sióstr zakonnych, gdzie przywitała mnie piękna figura Matki Bożej i Pana Jezusa. To dwa światy! Właśnie u nich płynęła Msza święta, gdzie padły słowa o miłości...jakże cierpią ludzie oddzieleni od siebie, a taka rozłąka szczególnie zwiększa to cierpienie. Pieśń była o miłości, a kazanie o powołaniu wybranych.

     Mamy służyć – być dla innych. Na ten moment pocieszam babuszkę kierowaną do szpitala. Natomiast inna, 84 - latka życzy mi 100 lat. Śmiejemy się, ponieważ ja nie chcę tu być..pragnę powrotu do Królestwa Bożego...do wiecznego szczęśliwego życia. Nikt na ziemi nie może mi tego dać!

     Trwał bałagan...sprawdził się sen ze straszliwym nawałem chorych i wyjazdami do różnych wezwań. W tym momencie przybyli ochroniarze w ciemnych okularach...poturbowani przez konkurencję. Złamany nos z krwawieniem i rozbita głowa: "Jezu Najświętszy zmiłuj się nad nami".

     Do tego dochodzi dziadek z niewydolnością krążenia, zapalnie płuc, zapalenie gardła, itd. Dzielę się darami, a personel pragnie wzmocnienia, a właśnie podarowano butelkę. Zbadana babcia, mówi podobnie do poprzedniej, abym żył 100 lat, a wskazuję jej, że jestem wieczny!

     Trwa szarpanina, a właśnie kolega źle załatwił chorą - wezwanie do poprawki! W tym czasie muszę za niego pracować! Trwał bałagan, nie znałem intencji, a to uniemożliwia modlitwę podczas dalekich wyjazdów.

     W czasie koronki do Miłosierdzia Bożego przypomniały się słowa kazania z Mszy św. radiowej, gdzie mówiono o lekarzach i ich oddaniu. Napłynęły osoby z różnych profesji z ich oddaniem, w tym wolontariusze, samarytanie...obdarzeni tą łaską.

    Piszę to, a "patrzy" wizerunek Pana Jezusa przyjmującego chrzest z wody w Jordanie – przez świętego Jana Chrzciciela oraz ojciec Kolbe, a na samym dole takich moja żona.

     Płynie moja modlitwa przebłagalna, a właśnie przyjeżdżamy obok figury Matki Bożej Niepokalanej. Pragnienie snu, a zrywają do krwotoku z dróg rodnych w okresie przekwitania. Podczas przejazdu do szpitala popłynie moja modlitwa przebłagalna.

     Po powrocie trzeba przyjmować chorych w ambulatorium. Chwila oddechu, krążę po ciemnym placu i wołam do Boga Ojca w "Drodze Krzyżowej". Towarzyszy mi piękne niebo z gwiazdami. Martwię się o żonę, która boi się o moją utratę trzeźwości, a to ciągły lęk.

     O 19:30 zmienia się personel. Przypomina się Pan Jezus w koronie cierniowej oraz spotkani ochroniarze, którzy oddani w ochroni innych zostali poturbowani.

     Pokażą też przykłady oddania: od matki tulącej dziecko i zasłaniającej je swoim ciałem do policji walczącej z przemytnikami narkotyków. Dziękuję za ten dzień i cały czas proszę o spokojną noc...trzymając w tym czasie Cudowny Medalik.

    Jednak miałem kłopot, bo trwała duchota, ale budzik zerwie dopiero o 5:40! Podziękowałem Bogu, a w duszy popłynie śpiew "Grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze"...łzy zalały oczy. Moje serce było pełne wdzięczności...zważ jak piękny jest każdy dzień życie, które oddałem Panu Jezusowi. Potwierdzam to w czasie przepisywania tego świadectwa... APeeL

 

 

  1. 16.01.1999(s) ZA ZASKOCZONYCH RÓŻNYMI ZDARZENIAMI...
  2. 15.01.1999(pt) ZA POMAGAJĄCYCH Z ODDANIEM I MODLITWĄ...
  3. 14.01.1999(c) ZA SZUKAJĄCYCH RÓŻNEJ POMOCY...
  4. 13.01.1999(ś) ZA POTRZEBUJĄCYCH RÓŻNEGOI POCIESZENIA...                                                                                            
  5. 12.01.1999(w) WDZIĘCZNOŚĆ ZA OBDAROWANIE ŁASKAMI
  6. 11.01.1999(p) ZA NAPADNIĘTYCH
  7. 10.01.1999(n) ZA UMIŁOWANYCH W ROZŁĄCE...
  8. 09.01.1999(s) ZA BEZDUSZNYCH...
  9. 08.01.1999(pt) ZA POZBAWIONYCH NADZIEI I ZA DUSZE TAKICH...
  10. 07.01.1999(c) ZA TYCH, KTÓRYCH TRUDNO JEST NAPRAWIĆ...

Strona 1719 z 2288

  • 1714
  • 1715
  • 1716
  • 1717
  • 1718
  • 1719
  • 1720
  • 1721
  • 1722
  • 1723

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 1505  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?