Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

25.11.1996(p) ZA TYCH, KTÓRZY SĄ ZANIEPOKOJENI O NAJBLIŻSZYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 25 listopad 1996
Odsłon: 701

     Wyszedłem w ciemność i deszcz na Mszę Św. z lękiem, bo żonę dopadło zatrucie pokarmowe. W oświetlonym kościele zawołałem do Matki Bożej stojącej na głowie węża: „Mateczko! Zawierzam Ci moją rodzinę, a szczególnie córkę”.

   W czytaniach była mowa o nadchodzącej Apokalipsie przekazanej przez  Św. Jana Apostoła, o Baranku i wybranych. W tym czasie psalmista wołał (Ps 24): „Oto lud wierny szukający Boga”. Podczas podchodzenia do Eucharystii serce krzyczało powtarzając Imię Pana Jezusa, a po zjednaniu ze Zbawicielem zostałem całkowicie odmieniony.

   Z niechęcią jechałem do pracy w przychodni...nie chcę już przyjmować obcych, brak radości z niesienia pomocy, bo wielu wykorzystuje moją dobroć. W telewizji było pokazane zabijanie przelatujących gęsi...do swojej ojczyzny.

    Podobnie jest z naszym powrotem do Stwórcy. Nawet narysowałem to pacjentce: zesłanie na ziemię czyli dołączenie do duszy ciała fizycznego. Także jesteśmy zabijani na różne sposoby, a powrót z Obozu Ziemia do Królestwa Bożego utrudniają grzechy. Wówczas trafiamy do Czyśćca, gdzie dowiadujemy się o Prawdzie KrK, ale musimy w tęsknocie czekać...

   Jakże zbliżają nas cierpienia, choroba żony, która wywołała płacz. Po pracy stwierdziłem, że czuła się lepiej i w pokoju pojechałem na dyżur, gdzie straszliwie umęczony odmówiłem koronkę do MB w intencji tego dnia.

   Jakby w podzięce spałem do 16.20. a z włączonego telewizora popłynie gra na akordeonie. Popłakałem się z powodu tęsknej miłości za Panem Jezusem wołając: „Jezu! Jezu mój! Zabrałeś serce moje na tym wygnaniu, a rozłąka z Tobą wprost zabija, bo nic jej nie ukoi."

   Napłynęły pocieszenia i wróciła chęć do życia. Dyspozytorka jakby potwierdzała moje odczucia mówiąc, że pacjentka o nazwisku przypominającym Przeciwnika Boga, która męczyła rodzinę i personel medyczny została „sprzedana” czyli przyjęta w szpitalu.

   Przypomniał się obraz z przychodni z taką chora, która męczyła mnie latami. Zawsze była panika, gdy zauważono ją na korytarzu. Wszystko kończyło się jej ubliżaniem, krzykami i bałaganem, który zostawiała.

   Dzwony kościelne zapraszają lud na Mszę św. o 16.45.  Moje odmienione serce zaczęło wołać do Boga w ramach wdzięczności w cz. Radosnej Różańca z zaległym „Aniołem Pańskim” oraz Koronka Pokoju. Do kolacji żona dołożyła pół czekolady (podzieliła się)... 

   Zdecydowane poznałem intencję na którą wskazywała "duchowość zdarzeń":

  • rano poinformowano o Mszy Św. za ojca i syna siostry
  • pacjentka prosiła o zwolnienie, ponieważ musi opiekować się mężem w szpitalu
  • problem windy w bloku dla niepełnosprawnego
  • wraca nocna udręka żony, cierpienia żyjących w Mostarze
  • wzywają do chorej z zaburzeniami rytmu serca oraz do dziewczynki (8 lat) z krwawymi wymiotami…
  • przypomina się czas, gdy przyprowadzono mnie z baru, nieprzytomnego, a ona modliła się, abym nie umarł!

   Jakby na znak przybył porażony po skoku do wody, a teraz jestem u pacjenta ze złamaniem barku, którego ubiera żona. Natomiast w ambulatorium pogotowia będzie płakała matka pobitego syna. 

   Z telewizji płyną obrazy procesu oprawców Grzegorza Przemyka i zamordowanego małżeństwa Jaroszewiczów. To wszystko przepływało podczas modlitwy. Spróbuj ogarnąć cały świat i cierpienia wszystkich zatroskanych o najbliższych...w tym o dusze zmarłych.

  Jakże piękne jest moje życia z Panem Jezusem. Noc była spokojna, ale  rano trafiłem do nieprzytomnej w śpiączce cukrzycowej, której mąż płakał, a w domu była wielka bieda. Na tym wyjeździe „patrzyły” figury Matki Bożej. Tak przeżyłem jeszcze jeden dzień na tym wygnaniu… 

                                                                                                                       APeeL 

 

24.11.1996(n) ZA TYCH, KTÓRYM NICZEGO NIE BRAKUJE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 24 listopad 1996
Odsłon: 674

Chrystusa Króla Wszechświata

    Koniec dyżuru w pogotowiu...zrywa budzik, a ja w tym czasie jestem w świecie nadprzyrodzonym z „dostępem” do Tajemnic i Wszechogarniającej Miłości Bożej. W wielkim bólu wróciłem do tego łez padołu.

   Szatan zalał mnie pustką oraz poczuciem bezsensu tego życia oraz dyżurowania w pogotowiu, bo podatek zabierze dużą cześć mojego wysiłku. Z takim sercem wracałem do domu, ale Pan Bóg to odmieni, bo w telewizji pokażą kapłana z młodzieżą, która zajmuje się dziećmi niepełnosprawnymi.

   Podziękowałem Bogu Ojcu za obdarowanie: dom i posiłek. Nie wiedziałem, że jest to zarazem podziękowanie z Nieba za moje współcierpienie z Panem Jezusem i uczestnictwo w codziennej Mszy Św. (dla mnie łaska).

   Radzę Ci, aby sam zauważył bezmiar spływających na Ciebie łask. Zapytałem żonę jak to się stało, że zrobiła tak dobrą golonkę i sałatkę. Potwierdziła, że niechęci poszła do odległego sklepu. Na ten czas wzrok zatrzymały słowa kard. Stefana Wyszyńskiego: „widzimy Cię Matko, w codziennej trosce obok Twego Świętego oblubieńca, widzimy jak chleb przygotowujesz /../”.

    Z płaczę szedłem na Mszę Św. o 10.15 dziękując za pomoc i ochronę Boga na dyżurze. Błagałem Tatę o światło dla córki chorej duchowo, aby otrzymała pracę i wyzwoliła się...wprost oddałem ją. Po wejściu na chór wzrok zatrzymał obrazek Matki Bożej z pismo „AVE” i zaskoczenie o dzisiejszym święcie kościelnym z zakończeniem roku.

   To wyjaśniło poranny atak Bestii nie mogącej pogodzić się z wygonieniem z Królestwa Bożego. Nienawidzi Boga Ojca i Jego wyznawców! Właśnie kapłan mówił o insygniach Chrystusa-Króla: koronie cierniowej, ranach, poniżeniu i krzyżu...

    W tym czasie psalmista zawołał (Ps 23): „niczego mi nie braknie /../ stół dla mnie zastawiasz”. To prawda, bo z Panem Jezusem naprawdę nie brak mi niczego! Podczas słuchania Słowa Bożego „patrzył” wizerunek Św. Michała Archanioła. Popłakałem się po Eucharystii...”wielbić Pana chcę, radosną śpiewać pieśń”.

   W czasie koronki do Miłosierdzia Bożego zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa. W sercu pojawiły się osoby kolegów lekarzy zaprzedanych władzy ludowej, Magdalenka z dogadaniem się z bolszewikami, mafia z pięknymi budynkami i barami, bankami i procentami.

    Na dole dyżurujesz za parę groszy i dużo z tego zabiorą, a dodatkowo umęczony prześpisz pół niedzieli. Wiem, że Pan zna moje upracowanie i jakoś pomoże.

   Popłakałem się podczas oglądania reportażu: „Byłem w Mostarze”...z okrutnymi scenami, zranionym chłopczykiem i podzielonymi rodzinami, gdzie dotychczas ludzie żyli w pokoju. Wielu dorobiło się na wojnie. Ogarnij cały świat...

   Noc, ciemność, strach...jeszcze rano będę bał się, bo na korytarzu ktoś zepsuł światło. Bolszewicy nadal są mocni, ale oni też się boją. Przeprosiłem i podziękowałem za ten dzień…

                                                                                                                       APeeL

 

 

23.11.1996(s) ZA CZUWAJĄCYCH NAD NAMI

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 23 listopad 1996
Odsłon: 683

    W ramach później odczytanej intencji napłynął obraz policjantów w kamizelkach kuloodpornych. Przypomniało się moje „zasłabnięcie” z przyholowaniem przez nich do domu. Łzy zalały oczy, a serce stało się bliskie tym braciom...

   Przepłynęły wszystkie służby czuwające nad nami w dzień i noc, a w kościele wzrok zatrzymało zdjęcie dr Nathansona...obrońcy dzieci nienarodzonych. Głosi się wolność niewiast...wolność przez zabijanie niewiniątek!

   Na szczycie wszystkich służb jest nasz Anioł Stróż...większość neguje ten fakt. Dziwne, bo dzisiaj, gdy przepisuję ten dzień (22 lipca 2018 r.) słuchałem telefonów do radia Maryja (po katechezie o Aniołach Stróżach). Dalej mamy Św. Michała Archanioła, Opatrzność Bożą i Matkę Pana Jezusa.

    Wszyscy czuwają nad nami dla naszego zbawienia z powrotem do Pełni Szczęścia naszej duszy. To jest bardzo proste, ale bez łaski wiary trudno to przyjąć. Nasz rozum jest ograniczony, mądrzy tego świata (gnoza) nie mogą tego zrozumieć. Stąd służenie różnym bożkom...w tym wiedzy i poznaniu ludzkiemu ze szczyceniem się swoją mądrością dającą autorytet.

    W tym czasie zapomina się o duszy czekającej na życie wieczne. Popłynął „Anioł Pański”, a od Ołtarza św. w Słowie (Łk 20, 27-46) Pan Jezus wyjaśni, że nasz Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. Wiem, że Pan Jezus pragnie naszego życia wiecznego.

    Dlatego podczas Eucharystii wołałem - za słowami pieśni - do Zbawiciela: „oddaję Ci, Jezu moje serce”. Słodycz Boża sprawiła, że ustąpił głód, bo od 33 godzin pościłem w intencji pokoju na świecie (prośba MB Pokoju).

    Niczego już nie pragnę, a tego nie można przekazać, bo jak opisać - po zjednaniu z Panem Jezusem Eucharystycznym - poczucie Królestwa Bożego w nas samych.

   Zaczynam pracę, a pierwszym pacjentem jest holujący uszkodzone samochody. Następny mówi, że we mnie jest ratunek, bo przeoczył dzień zgłoszenia się do Urzędu Pracy, a wówczas straci prawo do ewentualnego zatrudnienia. Zły przeszkadzał w zapisaniu leków babci, która modli się za manie...złapała mnie biegunka! Ostatnią była poszukująca, której wskazałem na istnienie duszy...

   Teraz załatwiam sprawę zatrucia CO, władza gmatwa i ucieka od odpowiedzialności. Ofiara miała pomoc z nieba, bo dyspozytorka zasugerowała zatrucie, a w mieszkaniu czułem gaz.

   Od 15.00 mam dyżur w pogotowiu (jeden budynek), ale wciąż muszę przyjmować pacjentów w przychodni, bo wielu mam umówionych na wypełnianie rożnych dokumentów (wszystko pisałem na maszynie).  Po przyjęciu ostatniego pacjenta odmawiam koronkę do MB za czuwających nad nami, a to także za mnie.

   Podczas dyżuru trafiłem na niedrożność przewodu pokarmowego, przełom w chorobie nadciśnieniowej u matki zmarłego syna, a na ulicy z powodu alkoholu padł znajomy! Dzisiaj personel świętuje ślub córki dyspozytorki („poprawiny”), gra akordeon, ale nie daję się skusić...nawet oddałem im otrzymany alkohol. W sercu pojawiał się pierwszy cud Pan Jezusa...na weselu.

   Wyrywają do porodu, w odległej wiosce, gdzie ludzie mają figury MB na podwórkach. Na wyjazdach odmówiłem całą moją modlitwę. W nocy będę jeszcze u umierającego z powodu raka płuca, który leżał za szafą z wielkim obrazem Matki Boskiej. Przypomniał się czas, gdy u babci miałem podobne miejsce do nauki w LO.

   Na końcu dyżuru ucałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, a Pan odpowiedział na to z „Prawdziwego Życia w Bogu” (07.12.1993), że: „Nieprzyjaciel z powodu zazdrości zgromadził siły przeciw tobie w celu zniszczenia cię. Mój umiłowany, przejdziesz nieposzkodowany”.

                                                                                                                          APeeL

 

 

22.11.1996(pt) ZA MIŁUJĄCYCH SIĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 22 listopad 1996
Odsłon: 705

     W niepokojących snach - tuż przed obudzeniem - podniosłem z ziemi wizerunek MB Pokoju. Tuż po wyjściu do pracy poznałem intencję modlitewną tego dnia i mogłem się modlić.

   To wielka łaska, bo podczas wołania do Boga moje serce zalewała miłość wszechogarniająca do wszystkich ludzi...także spotykanych. Moją uwagę zwróciło nasze wzajemne pozdrawianie się: dzień dobry, witam, kłaniam się i pozdrawiam...ta różnorodność jest bardzo piękna. Wzrok padł też na zdjęcie ślubne w witrynie zakładu fotograficznego.

    Podczas pracy w serce wpadło słowo „Solidarność” oraz piosenka płynąca z radia „Adios My Love", a także Seweryna Krajewskiego o czasie, który pozmieniał twarze, ale serca zostały te same. 

   Nagle poczułem się dzieciątkiem biegającym po podwórku, które czuje miłość rodziców w pobliżu. Popłakałem się, bo miłość Boża zalała moją duszę. Dzisiaj moim Tatą jest Deus Abba i pasują tutaj słowa pytania Pana Jezusa: „kto jest moją matką”?

   Czas zaczął płynąć wartko, a serce wypełniła słodycz jakby podziękowanie za pomoc choremu chłopczykowi, który spadł z rusztowania i złamał sobie czaszkę, ramię i miednicę. Przegoniono go podczas próby wypełniania dokumentacji...wszystko opisałem na maszynie, a on obdarował mnie miodem.

    Pomagałem też bezrobotnym, a na zakończenie pracy popłynie piosenka „Konik na biegunach”. To sprawiło ponowne poczucie się dzieckiem Boga Prawdziwego poprzez wspomnienie miłości matki do mnie (syna pierworodnego).

   W tym czasie wezwano mnie do pogotowia, gdzie czekał kapłan oraz kolega mający pretensję, że przyjmuję jego chorych. Nic dziwnego, bo jako komunista tkwił w rejonach lekarskich i przydziałach chorych! Nigdy nie podziękował za zastępstwa urlopowe w oddziale wewnętrznym, a także za to, że wzywają mnie do jego chorych, gdy przyjmuje prywatnie w godzinach pracy.

    To rodzina obecnego generała Marka Dukaczewskiego, który w tym czasie był szefem WSI po szkoleniu w Moskwie, a tacy czuli się panami wszystkiego i potrzebowali niewolników. Po jego śmierci rodzina prosiła, aby na pogrzebie było dużo kapłanów. Sam zobacz co Szatan wyprawia w mózgach ludzi niby normalnych.

    Ból zalał serce i duszę, a słodycz Boża przygotowała mnie na to niezasłużone cierpienie, które będzie towarzyszyło mi do końca życia. To zarazem jest największa łaska Boga naszego, bo na jej szczycie jest dobrowolne przyjęcie Bolesnej Męki przez Syna Bożego. Cóż spotyka Pana naszego za otwarcie Nieba?

   To jest pokazane w tej chwilce, bo za moje upracowanie, oddanie i serce dla chorych pretensja. Prawie chciało się płakać, a serce zalała gorycz z powodu niewdzięczności ludzkiej. Za tyle lat pracy nikt mi nie podziękował.

    Pan pocieszy mnie po powrocie do domu, gdzie „Prawdziwe życie w Bogu” otworzy się na Słowach, że „Miłość nie bała się śmierci”.  W tym bólu duchowym postawiłem Panu Jezusowi kwiaty i lampki pod krzyżem oraz kupiłem kwiaty dla żony.

   Na Mszy św. pod wizerunkiem Matki Bożej poprosiłem Ojca Najświętszego o Światło dla kolegi ateisty, który już niedługo spotka się z wolnym wyborem lekarza przez chorych. Postanowiłem, że jego pacjentów będę załatwiał ze szczególna troską.    

   Płynęły czytania, śpiewał chór, bo dzisiaj jest wspomnienie św. Cecylii, a Pan Jezus mówił w Świątyni Jerozolimskiej, gdzie czyhali na Jego życie…

                                                                                                                                  APeeL 

21.11.1996(c) ZA ODDANYCH NASZEJ WIERZE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 21 listopad 1996
Odsłon: 664

Ofiarowanie NMP

    Przed snem miałem w ręku dodatek do „Gazety wyborczej”...z art. o Narodzeniu Matki Bożej. Teraz w wielkiej ulewie jadę do Domu Pana, gdzie spotka mnie niespodzianka, ponieważ dzisiaj jest ofiarowanie Bogu - w Świątyni Jerozolimskiej - przyszłej Matki Pana Jezusa. 

    Jeszcze niedawno nie znaliśmy tej sceny, ale po objawieniach osobistych Marii Valtorty możesz przenieść się w tamten czas. Wpisz: Poemat Boga-Człowieka ks. Pierwsza. Przygotowanie. 13. Oddanie Maryi do Świątyni...

    Ja mam tę księgę, gdzie jest scena - przejścia maleńkiej Maryi z rodzicami - Joachimem i Anną do Świątyni, aby ją tam zostawić. Wyobraź sobie ich ból, bo czekali aż do starości na dziecko, które teraz - zgodnie z przyrzeczeniem - oddają Bogu Ojcu. Idą wolno i w milczeniu, aby odwlec chwilę rozstania.

   W Świątyni Joachim przeprasza Bożego kapłana Zachariasza z powodu ich boleści, ale zostaje uspokojony. Wszyscy wiedzieli, że z takich rodów wyjdzie córka, która jako dziewica wyda oczekiwanego Mesjasza. Wiedziano nawet, że odbędzie się to za trzydzieści lat.

   Napłynął obraz starca Symeona, gdy w podobnej sytuacji spotkał Józefa i Maryję z Jezuskiem, aby ofiarować Go w Świątyni oraz bliskość narodu wybranego (Izraela), który nadal czeka na Mesjasza! 

   Jakby na znak popłynie pieśń do Świętej Bożej Rodzicielki, aby była z nami w każdym czasie: ”O! Maryjo! Kwiecie biały...wszystko oddać dla Twej chwały, każdy życia dzień.” Popłakałem się podczas słów Ewangelii w których Pan Jezus nazywa mnie Swoim bratem….

    Od 8.00 w przychodni trwał nawał chorych, wzywano też na wizyty domowe. To jest zawsze denerwujące, bo - ktoś w oczekiwaniu na moje przybycie - może umrzeć. W tym czasie nękały mnie telefony i pacjenci wpadający z „nagłymi” sprawami i zapytaniami oraz powtórki leków.

   Postanowiłem z nikim nie rozmawiać o wierze, ale radość rozrywała serce i chciałbym opowiadać o otrzymanej łasce. Przybył właśnie znajomy, który zaczepił mnie wczoraj:

- Co pan tak myśli?...może chce pan zostać myśliwym!

- Nie, nie myślę, ale modlę się…przepraszam.

- Dlaczego tak jest, że umiera matka trójki dzieci, a żyje nędzny pijaczek...dopytuje się teraz!

- To pytanie można rozszerzyć: dlaczego na ziemi jest cierpienie?

    Większość gubi się, bo widzi wszystko po ludzku, a trzeba patrzeć duchowo...od Boga. Czas naszego zesłania z miłości jest bardzo krótki w stosunku do wieczności, a większość nic nie robi dla swojej duszy, która ma wrócić jako święta do Stwórcy. Śmierć nic nie oznacza, a długość naszego życia zależy od Boga...

   Na wizycie poprosiłem nieuleczalnie chorego, aby ofiarował swoje cierpienie (uświęcił) Matce Bożej, a mieszkającą naprzeciwko kościoła, aby pojawiła się w Domu Boga, bo ma wielką łaskę o której dowie się po śmierci!

   Serce zalało pragnienie współcierpienia z Panem Jezusem, a na ten moment w programie katolickim kapłan mówił o swoim powołaniu. Przepłynie cały świat namaszczonych sług Zbawiciela, a teraz - gdy opracowuję ten zapis - w radiu Maryja jest czytany „Dzienniczek” s. Faustyny, która całkowicie oddała się swojej misji.

   Na koniec tego dnia kupiłem kwiaty MB Niepokalanej, która „przyszła” pod mój blok (postawiono piękną figurę)...nawet żona miała radość, bo były bardzo piękne.

                                                                                                                        APeeL

 

 

 

 

  1. 20.11.1996(ś) ZA NISZCZĄCYCH CZYSTOŚĆ INNYCH
  2. 19.11.1996(w) ZA TRWAJĄCYCH W UPADKU
  3. 18.11.1996(p) ZA TYCH, KTÓRZY WYCIERPIELI WIELE...
  4. 17.11.1996(n)  ZA TYCH, KTÓRZY PRAGNĄ TALENTÓW...
  5. 16.11.1996(s) ZA DAJĄCYCH BEZPIECZEŃSTWO...
  6. 15.11.1996(pt) ZA PODDAWANYCH PRÓBIE ZMIŁOWANIA SIĘ...
  7. 14.11.1996(c)  ZA WYKORZYSTYWANYCH...
  8. 13.11.1996(ś) ZA ZWIEDZIONYCH...
  9. 12.11.1996(w) ZA SPLAMIONYCH W SUMIENIU...
  10. 11.11.1996(p) ZA TYCH, KTÓRZY POŚWIĘCILI SWOJE ŻYCIE DLA OJCZYZNY

Strona 1785 z 2287

  • 1780
  • 1781
  • 1782
  • 1783
  • 1784
  • 1785
  • 1786
  • 1787
  • 1788
  • 1789

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 454  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?