- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 916
Po przebudzeniu o 4.00 demon zalał mnie pokusą pokazując fałsz trwający w Izbie Lekarskiej, gdzie w ostatnich wyborach startował też całkowicie skompromitowany kolega Andrzej Włodarczyk. Poznał się na nim Bartosz Arłukowicz i zwolnił go z dnia na dzień z dyrektora Instytutu Reumatologii.
Wczoraj zadzwoniłem do Rzecznika Praw Lekarzy, który jest dostępny 2 godziny w tygodniu, ale już nie odebrał ode mnie telefonu tylko odezwała się poczta głosowa.
Natomiast kolega Medard Lech w rozmowie telefonicznej zasłaniał się niepamięcią, tego co uczynił, a był nieobecny jako przewodniczący na komisji lekarskiej, ale podpisał, że mnie „badał” i potwierdził, że jestem chory psychicznie. Po pisemnym przypomnieniu tego bezeceństwa zerwał kontakt!
To jest dość typowe postępowanie zmanierowanych przez władzę, a nawet dodam, że zniewolonych, bo muszą wykonywać rozkazy tych, którzy naprawdę dalej rządzą...siedzą we władzy od góry do dołu i „działają” we wszystkich możliwych strukturach.
Jest mi bardzo przykro, bo tych braci-Polaków jest większość i czekają ich wielkie kłopoty. Całkiem zapominają o swojej prawdziwej przyszłości, która może nadejść w każdej chwilce czyli o życiu swojej duszy. Co przyniosą Bogu Ojcu ich ręce?
Złapałem się na pokusie, padłem na kolana i odmówiłem „Ojcze nasz”. Ja naprawdę chciałbym spotkać się z moimi krzywdzicielami, ale im nie wolno przyznać się do błędu i wypowiedzieć słowo „przepraszam”.
W tym czasie piszą artykuły o etyce, prawach lekarza, a kolega Bohdan Woronowicz pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy wspomina o stresie zawodowym, ale mnie nie chciał zbadać jako psychiatra na umówionej wizycie!
Słusznie, bo musiałby stwierdzić, że jestem ofiarą psychuszki, a przecież musi słuchać tych, którzy przejęli samorząd i traktują go jako własność...od budynków poprzez stanowiska do podsłuchiwania nawet badania. Tak było ze mną na wizycie u koleżanki psychiatry Jolanty Charewicz. To jest wielka zgnilizna, którą rozgryzłem, ale taka sama jest wszędzie (władza jest dalej w rękach „samych swoich”).
Na Mszy Św. o 6.30 byłem pusty, a nawet zły, a dzisiaj Pan Jezus wywrócił stoły handlujących w Świątyni Jerozolimskiej! Tuż po przyjęciu Eucharystii zostałem całkowicie odmieniony, ponieważ Ciało Pana Jezusa odwracało się, a na końcu ułożyło ochronnie na podniebieniu (jak parasol) i rozpuściło się. To sprawiło wielkie pocieszenie, zapadłem się w ławkę i nie chciało się wyjść z zimnego kościoła.
Minęły dwie godziny, a w moim sercu dalej trwał pokój, a w ustach smak, którego nie daje żaden rarytas! Pan sprawił dodatkowo, że w domu trafiłem na ciszę, bo żona była na zakupach i załatwiała różne sprawy.
To wszystko było wielką łaską, która została nagle przerwana, bo ktoś włamał się do suszarni, zrobił sobie legowisko, a ja zauważyłem, że z miejsca wykręconej lampy sufitowej wystawały prawie niewidoczne druciki podłączone do sznura na którym wiesza się mokrą bieliznę! Wyrzuciliśmy wszystko, a pracownicy ze spółdzielni usunęli zagrożenie z przewodami elektrycznymi.
Około 13.30 wyszedłem na spacer modlitewny i odczytam intencję, która będzie potwierdzona w czasie wołania do Boga, ponieważ spotkam panią pobierającą lek przeciwkrzepliwy, która ma okresowe krwawienia z przewodu pokarmowego (czarne stolce), biedną czekającą na emeryturę, napływali też chorzy z myślami samobójczymi, nałogowcy oraz poddawani działaniu różnych szkodliwości...w tym zbrodniczych pułapek.
Trafiłem na pracujących przy przewodach elektrycznych oraz na możliwość wypadku, bo kierującej na skrzyżowaniu zgasł samochód. Na wystawie sklepowej wzrok zatrzymała figurka Pana Jezusa na krzyżu, a to przykład bezkarnej i bestialskiej śmierci.
Jaki związek z tą intencją ma postępowanie kolegów lekarzy, którzy stanęli murem za kolegą psychiatrą powalającym krzyż Pana Jezusa, a mnie za protest uznali chorym psychicznie? Niektórych czeka śmierć i prawdziwa, bo duszy, ale oni nie są świadomi tego zagrożenia!
Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (14.11.2016) ponownie odmówiłem - w wielkim uniesieniu duchowym - całą moją modlitwę, którą ofiarowałem w ich intencji, ponieważ wszyscy jesteśmy dziećmi Boga Ojca, braćmi, a nasz pobyt tutaj jest chwilowy.
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 916
Wczoraj trafiłem na audycję radiową o złośliwych staruszkach, którzy stają się jak dzieci...robią specjalnie na złość i wywołują konflikty. To zrozumiesz, gdy zetkniesz się z taką osobą.
W naszej klatce jedna z pań emerytek od lat złośliwie otwiera drzwi do piwnicy. Przechodzi, mamrocze i otwiera, ale jest szansa, że się zmieni, bo w tych dniach zagościł w suszarni młody człowiek z dwoma walizkami, gdzie zrobił sobie legowisko.
Nie wiadomo co naprawdę chciał uczynić, ale rozgrzebał gniazdka elektryczne, a z lampy sufitowej wyprowadził dwa cienkie przewody, które podłączył do sznura na bieliznę. Wieszasz mokre prześcieradło i padasz zabity.
Zdziwiony słuchałem słów z listu św. Pawła (Tt 2, 1-8. 11-14) i uśmiechałem się, bo Apostoł zalecał: „(...) starcy winni być ludźmi trzeźwymi, statecznymi, roztropnymi, odznaczającymi się zdrową wiarą, miłością, cierpliwością. Podobnie starsze kobiety (…) winny unikać plotek i oszczerstw, nie upijać się winem, a uczyć innych dobrego (...)”.
Nawet zamyśliłem się, bo wczoraj z „Pulsu” („prezesówka” Izby Lekarskiej) dowiedziałem się jak wielką łaską władzy ludowej jest samorząd lekarski (musisz obowiązkowo należeć i płacić 60 zł / m-c), który reaktywował obecny prezes Andrzej Sawoni. Dla jego dobra przerwał emeryturę i wrócił, aby służyć całemu środowisku lekarskiemu z województwa mazowieckiego.
Pan Doktór wprost nie wyobraża sobie istnienia tej struktury bez jego udziału...”musimy być blisko lekarzy, słuchać głosu naszego środowiska, znać jego potrzeby”, a to wszystko po to, aby lekarz „mógł prawidłowo diagnozować i prowadzić terapię, aby był wypoczęty, nieobciążony pracą i biurokracją ponad siły”...
Pan Prezes jest w grupie chorych na władzę staruszków, a przewodzi im kolega Ładysław Nekanda - Trepka, który pragnie umrzeć na stanowisku. Tak zakochał się w pracy samorządowej (dobrze płatnej), że ma szereg funkcji równocześnie w NIL i OIL. To chyba jest przestępstwo, bo jak można kogoś skontrolować, gdy działa równocześnie na dwóch szczeblach!
Przykład dał kolega Andrzej Włodarczyk, bo już za życia ma nad wejściem do Okręgowej Izby Lekarskiej w W-wie łuk tryumfalny...brakuje tylko figurek z jego postaciami. Podczas bycia ministrem zdrowia „trzymał” swoje stanowiska w NIL i OIL („urlop bezterminowy”).
Obecnie można podawać swoją kandydaturę do fałszywych wyborów, ale mimo tego udogodnienia kolega Krzysztof Makuch nie przeszedł. To jednak nie przeszkadza mu w pełnieniu funkcji zastępcy szefa komisji współpracy z zagranicą...jeździ sobie na wycieczki i dalej się fotografuje.
Psalmista w tym czasie wołał Ps 37[36]: „Zbawienie prawych pochodzi od Pana”...”Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre (...) Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca. Pan zna postępujących uczciwie (…) Pan umacnia kroki człowieka na drodze, która jest miła dla niego”.
Natomiast Pan Jezus w Ew. Łk 17, 7-10 wskazał na to, że jesteśmy sługami nieużytecznymi. To prawda, bo sam z siebie nic uczynić nie mogę!
Wahałem się z odczytem tej intencji, ale w „Gazecie warszawskiej” Mirosław Kokoszkiewicz wspomniał o Stefanie Niesiołowskim, że cierpi na starcze ADHD. Przepłynęły osoby o wielkiej przewrotności: dziadek z PO Adam Szejnfeld z utajnionym życiorysem, Joanna Senyszyn i Jerzy Urban...
Przez godzinę krążyłem i odmawiałem w ich intencji całą moją modlitwę..
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 936
Żona obudziła mnie przez nieostrożność, ale w tym momencie postanowiłem iść na Mszę Świętą o 6.30. Ponieważ śnił się zagubiony syn odmówiłem w drodze koronkę w jego intencji i zacząłem wołać za szukających Boga, bo z transmisji radiowej płynął Ps 24[23]: „Oto lud wierny, szukający Boga”.
Przeprosiłem Deus Abba za to, że odwracałem się od syna, gdy przychodził do mnie w jakieś potrzebie. Nie wiadomo jaki to miało wpływ na jego postępowanie. Po Eucharystii zapadłem się w boczną ławkę przy MB Niepokalanej z wizerunkiem Boga Ojca na malowidle ściennym.
Ja jestem szczęśliwy, bo odnalazłem Boga Ojca, ale wielu ginie na tej drodze, bo trafiają do św. Jehowy, Neokatechumenatu lub sekt zalewających ich „miłością”.
Myśli uciekły do początku mojego nawrócenia (1987/1988). Przypomniał się czas przebudzenia i mylących dróg, gdy stawiałem pierwsze kroki na drodze rozwoju duchowego. Popłakałem się, bo w ręku znalazły się zapiski z których wynikało, że to moja dusza szukała Boga, ale ja nie wiedziałem o tym.
Nawet próbowałem pisać nieudolne wiersze. Jeden z nich, który powstał po grze w pokera i piciu wódki miał znaczący tytuł: „Wielu padnie w czasie wędrówki”...
Wyobraź sobie, że jesteś podobnym do mnie (z tamtego czasu)...duchowym ”zielonym ludzikiem” i szukasz ścieżki do Autostrady Słońca, ale nie masz kompasu. Nic nie wiesz o demonach, które sprzyjają dążącym do boga wymyślonego i podsuwają wspaniałe drogi rozwoju prowadzące donikąd.
W ten sposób traciłem cenny czas na czytanie rozważań filozofów (mądrości ludzkiej), a nawet zajmowałem się duchowością wschodnią. W błądzeniu doszedłem do pewnego synkretyzmu religijnego (chrześcijaństwo + reinkarnacja), który tłumaczył sens cierpienia: jesteś biedny, bo masz być bogaty.
Podobne głupoty na „wyższym poziomie” głoszą św. Jehowy: u nich Duch Święty nie jest Osobą Boga, ale "duchem prowadzącym", a Pan Jezus nie jest Bogiem, bo wówczas mielibyśmy wiarę w wielobóstwo! Dusza u nich to coś enigmatycznego.
Zobacz nadprzyrodzoną inteligencję Szatana, upadłego Archanioła o którym mówią, ale nie widzą swojej wpadki!
Natomiast opętany intelektualnie aktor Krzysztof Pieczyński („Tyg. Faktycznie” 10-16 listopada 2016) głosi brednie duchowe w art. „Religie zabijają Boga”. Pan Krzysztof reprezentuje Stowarzyszanie Polska Laicka, ale mówi o indywidualnej drodze duchowej.
On nie ma wrogości do bogów wymyślonych, ale Zbawiciela neguje całkowicie, bo uwierzyliśmy w człowieka nieskazitelnego, którego nazywamy synem bożym i przez którego mamy mieć rzekomy kontakt z Bogiem. Wg niego odrzucenie Kościoła Katolickiego (czytaj: Mszy Świętej z Eucharystią) ma obudzić „boski atom, tę wyższą część duszy”.
Modlitwy nigdzie nie docierają, bo Bóg mieszka w nas. Wg niego człowiek przebudzony duchowo dowiaduje się, że istnieją pewne prawa we Wszechświecie, a przez to jego dusza odzyskuje siły i przebija się do „Wyższego Ja”. Już dawno nie czytałem takich rzygowin Szatana.
Pasują tutaj słowa Pana Jezusa z dzisiejszej Ew Łk 17, 1-6: <<Niepodobna, żeby nie przyszyły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych >>.
Właśnie pokazywano ładnie przebrane panie z Federacji Rosyjskiej, które modlą się codziennie za tow. Putina. Jedna z tych „matrioszek” miała nawet objawienie: Putin jest wcieleniem św. Pawła. W Fed. Rosyjskiej sprzedają jego figurki! Ta forma czczenia bożka osiągnęła apogeum w Korei Północnej.
Później w wielkim bólu odmówiłem całość mojej modlitwy, a po skończeniu napłynęło wielkie uniesienie duchowe, którego nie można opisać naszym językiem. Na tle mojego szczęścia widzę ten świat pełny niesprawiedliwości, pośpiechu, bylejakości, a na końcu zbrodni i ludobójstwa!
Na Mszy Św. wieczornej serce zalało miłosierdzie w stosunku do nękających mnie, bo mam wszystkim przebaczyć i prosić w ich intencji...także za rodzinę, która zgarnęła spadek. W tym czasie „spojrzał” obraz ks. Jerzego Popiełuszki ze związanymi nadgarstkami. Tak, bo potrzebne są „dusze-ofiary”.
W drodze z kościoła zobaczyłem rozpaczliwie biegającego pieska, który szukał swojego pana...mógł wpaść pod samochód. To potwierdzenie intencji modlitewnej tego dnia, bo często tak właśnie jest z szukającymi Boga Ojca!
Jeżeli jesteś na początku drogi duchowej to nie trać czasu i nie powtarzaj moich błędów, bo wszystko jest prawdziwej w Kościele Katolickim, a w wątpliwościach wołaj do Ducha Świętego....
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 893
Czekałem na natchnienie i trafiłem do kaplicy Miłosierdzia Bożego, a ponieważ było zimno usiadłem w rogu korytarza...pod wielkim obrazem Jana Pawła II przytulonego do krzyża Pana Jezusa.
To nie było przypadkowe, bo Jan Paweł II wie o mnie, on jest, a ja dzisiaj będę prosił Go o wstawiennictwo, bo nagle napłynęły dusze zmarłych z mojej rodziny...od rodziców, dziadków z dwóch stron, moich chrzestnych i wszystkich najbardziej potrzebujących wsparcia.
Z całego serca prosiłem Boga Ojca, aby zmazał wszystkie grzechy tych dusz, które mogły powstać z mojego powodu. Napłynęła babcia po stronie matki, która dawała mi kącik za szafą. Nie wiem z czego żyła, ale w czasie sprawności zajmowała się handlem skórami owczymi.
Starszy kapłan właśnie mówił w kazaniu o ludzkich wysiłkach w budowaniu grobowców, sprzątaniu, paleniu lampek, a jednocześnie zapominaniu o ofiarowaniu Mszy Świętej. Szkoda, że nie wspomniał, że te dusze są i czekają na nasze wsparcie duchowe, bo nasz Bóg jest Bogiem Żywych.
Większość ludzi lekceważy jednak spotkania z Panem Jezusem. Przybywają tylko z obowiązku (w niedzielę i naznaczone święta) i nie przystępują do Eucharystii, a żadnej duszy nic innego nie jest potrzebne.
Wyobraź sobie, że jesteś po tamtej stronie i widzisz kult, który oddają ci bliscy, a zarazem pod krzyżem Zbawiciela leżą sztuczne kwiaty!
W intencji dusz z mojej rodziny ofiarowałem dzisiejszą Mszę Święta z przyjęciem Ciała Pana Jezusa. Po błogosławieństwie pozostałem w kaplicy i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Nie mogłem się ukoić, a wieczorem wyszedłem i w ciemności wołałem do Boga Ojca w mojej modlitwie (jest w instruktażu).
Modlitwa będzie płynęła jeszcze następnego dnia, a dodatkowo przekażę moje poczucie wielkiego smutku na tym zesłaniu. Ja rzadko mam takie stany i poprosiłem o przyjęcie tego cierpienia w intencji zmarłych z mojej rodziny.
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 907
Na Mszy Świętej porannej z przyjemnością słuchałem listu św. Pawła (Flp 4,10-19): „Stwierdzam, że wszystko mam, i to w obfitości: jestem w całej pełni zaopatrzony (…) Bóg (…) zaspokoi (…) każdą wasza potrzebę”.
Tak jest naprawdę ze mną, ale przykro mi, że większość ludzi nie szuka Boga i Jego Darów, bo cała reszta jest dodana. Ludzie wierzą we własną zaradność, ale w małym miasteczku, gdzie znasz wszystkich można zobaczyć jak wielu pada pod diabelskim krzyżem. Są wśród nich także kapłani, bo wiele sług namaszczonych także przyciąga ten świat, a często górę biorą własne namiętności.
W naszej codzienności zapominamy, że na szczycie dobroci Boga Ojca jest oddanie własnego Syna, Jezusa Chrystusa, który przybył z Królestwa Bożego na nasz nędzny świat...tak umiłowany przez większość! Władca tego świata - został powalony przez ofiarę złożoną ze Zbawiciela ze Swojego Życia i wierność Bogu Ojcu aż do męczeńskiej śmierci.
To jest tajemnica krzyża na którym Pan Jezus utożsamił się z grzechami ludzkości. Dlatego na wszystkich trzeba patrzeć ze współczuciem i przebaczeniem, bo płyniemy w jednej łodzi (nie ma człowieka bez grzechu). Z naszego przebaczania jest wielka radość w Niebie.
Szczególną przykrość Bogu Ojcu sprawiają ci, którzy mają łaskę wiary i nie czynią tego! Krótko mówiąc: jeżeli idziesz za Jezusem musisz przebaczyć wszystkim!...wszystko! Taki jest sens Jego Krzyża.
Przypomniała się rozmowa ze zdrową panią, która życie spędziła na stanowiskach. Bardzo zdziwiła się moim zaproszeniem na codzienną Mszę Świętą. Kilka razy powtarzała to ze znakiem zapytania: na codzienną Mszę Świętą? Nie żyje już dawno, a to, co zgromadziła zniszczył syn.
W ręku znalazł się 2-miesięcznik „Michael” z relacją o Mszy Św. wg wizji boliwijskiej stygmatyczki Cataliny Rivas. To cudowne świadectwo, a ja wiem jakim darem Boga Ojca jest dla nas Msza Święta.
Pojechałem do kościoła dodatkowo wieczorem, aby podziękować Matce Bożej za bezmiar łask i prosić o prowadzenie, bo wielu służy Bogu i mamonie wg słów Pana Jezusa z dzisiejszej Ew. Łk 16, 9-15 << Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny (…) Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobra kto wam powierzy? (…) Żaden sługa nie może dwom panom służyć. (…) Nie możecie służyć Bogu i mamonie >>.
Nie wiedziałem za kogo mam poświęcić ten dzień mojego życia, a to zatrzymuje edycję zapisów. W dniu Święta Niepodległości (11.11.) wyszedłem na opustoszałe miasto i w krótkim czasie poznałem intencję modlitewną tego dnia.
Podczas odmawiania drogi krzyżowej popłakałem się, bo Męka Zbawiciela dla tak wielu idzie na marne! Przez tyle lat udało mi się namówić do uczestnictwa w codziennej Mszy Świętej pojedyncze osoby, a to jest największy dar Boga Ojca dla nas na tym zesłaniu!
Krzyczę teraz do Ciebie, abyś przyłączył się do „resztki Pana”, bo wszystko jest prawdziwe w naszej wierze...podziękujesz mi, gdy spotykamy się w Królestwie Bożym, a nasz czas płynie bardzo szybko.
Nie mogłem wrócić do domu...jeszcze „św. Agonia”, Słowa Pana na krzyżu i koronka do 5-ciu św. Ran Zbawiciela. Tak dotarłem na czas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego (15.00).
Nie przypuszczałem, że ten dzień 11 listopada będzie tak smutny dla mnie. Zrozum teraz cierpienie Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego oraz całych Zastępów Niebieskich widzących zgubę większości...
APEL
- 04.11.2016(pt) ZA TYCH, KTÓRYCH CHWAŁA JEST W TYM, CZEGO WINNI SIĘ WSTYDZIĆ
- 03.11.2016(c) ZA PROWADZĄCYCH ŻYCIE NIESKALANE
- 02.11.2016(ś) ZA ZAGINIONYCH BEZ WIEŚCI
- 01.11.2016(w) ZA BŁOGOSŁAWIONYCH PRZEZ BOGA
- 31.10.2016(p) ZA PŁACZĄCYCH Z OBDAROWANIA
- 30.10.2016(n) ZA URZECZONYCH DOMEM BOGA NASZEGO
- 29.10.2016(s) ZA ŻYJĄCYCH DLA CHRYSTUSA
- 28.10.2016(pt) ZA MOJĄ GRZESZNOŚĆ
- 27.10.2016(c) ZA PONIŻANYCH PRZY DOCHODZENIU SPRAWIEDLIWOŚCI
- 26.10.2016(ś) WDZIĘCZNOŚĆ ZA POMOC UZYSKANĄ W MODLITWIE