- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 844
Ja jestem dość odporny, bo „dobrze się konserwowałem”, ale od czasu do czasu zostaję powalony przez grypę (naturalne „szczepienie”). Jako lekarz katolicki jestem za tym, aby do leczenia podchodzić z rezerwą, ponieważ Pan Bóg zesłał na nas choroby, a zarazem dał nam naturalną odporność.
Dzisiaj przeczytałem Słowa Pana Jezusa, które utwierdziły mnie w tym przekonaniu:
„Obrażacie Pana brakiem ufności poprzez mniemanie , że musicie się chronić przed chorobami, które mogłyby przyjść z odrobiny kurzu. Jakby Bóg nie mógł zadziałać, żeby was ochronić przed fizycznymi chorobami, gdy się do Niego zwrócicie z czystym duchem!” *
Zaraz zacznie się dyskusja, a droga jest prosta. Masz iść do lekarza zawołaj do Pana Jezusa, bo stoimy wobec tajemnicy. Sprawdź to na sobie, a będziesz wiedział.
Siedziałem w nocy i trafiłem na Mszę św. zamówioną przez żałobników (kilka osób) Taka jest nasza pamięć o zmarłych. Nic nie docierało, bo miałem dreszcze, bolało mnie gardło i wszystkie mięśnie, a ze słabości kręciło się w głowie. Nie odbierzesz wówczas delikatnych natchnień duchowych. Po powrocie przespałem pół dnia.
Jakby w podzięce za przełamanie choroby, bo mogę już stać na nogach wyszedłem na Mszę św. wieczorną. Nie znałem jeszcze intencji, ale pomyślałem o rekonwalescentach po wypadkach czy operacjach. W moim wieku to klęska prowadząca do śmierci.
Nagle zostałem zalany masą zdarzeń duchowych:
- spotkałem 5-latka, który urodził się jako wcześniak i wymaga stałej kontroli w Instytucie Matki i Dziecka
- szedłem za panią po kuracji p. nowotworowej
- natknąłem się na powracającego z budowy oraz na małżeństwo sprzątające mieszkanie po pożarze
- brat prowadził pijanego brata
- w Mszy św. uczestniczyły dwie panie podpierając się kulami (jedna ze znacznym zaburzeniem koordynacji).
Ogarnij świat: dializowanych, czekających na przeszczepy, leżących po ciężkich wypadkach i zatrutych metanolem. Ledwie doszedłem do kościoła, a później z trudem wróciłem do domu. Miałem pragnienie umrzeć.
Zdziwiony stwierdziłem, ze od ołtarza popłynęły moje wołania do Boga: „Proszę Cię o dwie rzeczy, nie odmów mi, nim umrę: Kłamstwo i fałsz oddalaj ode mnie, nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym, bym syty, nie stał się niewierny (...)”. Prz 30, 5-9
W tym czasie Pan Jezus rozsyłał Uczniów i „(...) dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych”. Łk 9, 1-6
Ty, który czytasz tą relację z frontu duchowego wróć do Pana. Przyjdź na spotkanie już teraz, nie czekaj, nie odkładaj najważniejszej sprawy swojego życia, bo dobre zdrowie to pokusa odpychająca od Boga. Wróć do naszego Ojca przy dobrych zmysłach i w pewności siebie.
Później będziesz w sytuacji podobnej do mojej. Trafisz do kapłana jako ciężko chory...z wolną wolą częściowo wyłączoną („jak trwoga to do Boga”). Bóg nie odrzuca pragnień takich ludzi, ale nawet ból głowy i kichania przeszkadza w tak ważnym spotkaniu... APEL
* „Poemat Boga-Człowieka” k 4 c 3 str. 189
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 659
W nocy oglądałem film kanadyjski: „Diabeł, jakiego znamy” w którym negowano faktyczną moc szatana, a „uczeni” wykluczali jego istnienie.
Powalony przez grypę spałem do 10.00, a w drodze na pocztę (dali pomyłkowe awizo) kupiłem listwę i wykonałem dwa krzyże, ponieważ żona jedzie na pielgrzymkę do Grabarki. To okaże się nieprzypadkowe.
W telewizji pokażą mężczyznę z krzyżem identycznym do tego, który przyniesiono mi z likwidowanego oddziału wewnętrznego. Towarzyszył mi w pracy aż do przejścia na emeryturę, a teraz będzie ze mną aż do śmierci.
Na Mszy św. wieczornej z zaklejonymi oczami i kapiącym nosem usiadłem naprzeciwko Pana Jezusa na krzyżu. Od ołtarza popłynęły Słowa: „/../ Pan osądza serca. Postępowanie uczciwe i prawe milsze dla Pana niż krwawa ofiara". Prz 21, 1-6.
Właśnie do Pana Jezusa przyszła Matka, lecz On powiedział: "Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je". Łk 8, 19-21 Trudno to pojąć, bo język Pana Jezusa wymaga tłumaczenia. Jasne jest, że w naszym sercu Bóg powinien być zawsze na pierwszym miejscu.
Przed Komunią św. kapłan zawołał: „kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”. Moje serce doznało "ożywienia", a wzrok zatrzymał witraż z małym Jezusem trzymającym krzyż.
Po odczytaniu intencji jasne staną się zdarzenia duchowe dotyczące podwójnie zranionych:
1. Ekshumacje i ponowne pogrzeby ofiar zamachu w Smoleńsku (specjalnie zamieniano ciała zabitych)...
2. Ofiary powtórnych powodzi oraz trąb powietrznych.
3. Trwające szydzenie z Pana Jezusa.
W TVN 24 wiadomością dnia było pokazywanie placków i tortów ze zdeformowaną Twarzą Pana Jezusa "Cierniem ukoronowanego"...
4. W "Fakcie" będzie zdjęcie70-letnich bliźniaczek, prostytutek, które nadal chlubią się swoim życiem.
5. Feministki i geje.
6. Kobiety-kapłanki...w „Babilonie” dyskutowała pani w koloratce z kościoła luterańskiego i miała pretensję, że nie uczestniczy w nabożeństwie ekumenicznym przed marszem „Obudź się Polsko”.
7. Katolicy opowiadający się za In vitro i zabijaniem dzieci szczególnej troski (prezydent Bronisław Komorowski).
8. Lekarze oszuści (Ewa Kopacz), a jeszcze niedawno w naszym m-ku „Puls” pisano, że to najlepsza minister zdrowia od ostatniej wojny!
9. Kapłani porzucający sutannę i atakujący wiarę (Roman Kotliński).
Kończę zapis, a w programie „Kawa na ławę” poseł Artur Dębski z Ruchu Palikota mówi, że „są tacy, co nie wierzą w zmartwychwstanie Pana Jezusa i dziewictwo Matki Bożej”. To przykład podwójnego ranienia katolików...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 651
Pan Bóg zalewa mnie morzem łask. Dzieciątko nie potrafi wyrazić miłości dobrego tatusia ziemskiego, a ja mojego zanurzenia w Boga, bo jak opisać ciepły promyk z Nieba przelatujący przez serce?
Obudzono mnie na „Anioł Pański” i razem z dzwonami kościelnymi odmówiłem tą modlitwę oraz „pod Twą obronę Ojcze na niebie grono Twych dzieci swój powierza los”. Tak właśnie wypowiedziała się intencja dnia wczorajszego.
Człowiek normalny, a szczególnie emeryt w poniedziałek o tej porze smacznie śpi, a później biegnie po chleb i mleko. Ja zerwałem się na spotkanie z Panem Jezusem, Chlebem Życia...
Dzisiaj będzie posiedzenie Sejmu RP, a ja dalej zagrażam bezpieczeństwu państwa ludowego. Przykro mi, bo zniewoleni bracia ziemscy-katolicy już czuwają: ten jedzie, ten przechodzi, a tamten ma nos przy szybie...jest też grzebiący w pojemniku, bo właśnie wyrzuciłem śmieci z niszczarki, aby moich kartek nie czytał ktoś znajomy.
Dlaczego psychiatrzy nie opisali jeszcze choroby wynikającej z uzależnienia od śledzenia i donoszenia? Wielu z nich cierpi też na to chorzenie i wstydzi się przyznać. Myślałem, że problem rozwiąże wyszukiwarka, ale "nie nada"...
W kościele trwały rozproszenia, bo zły podsunął mi „sprawę zawodową”. Dobrze, że prosiłem Pana Jezusa, aby był ze mną w zeszłym tygodniu, bo zły chciał mnie zamęczyć przygotowywaniem się do spotkania z kolegami broniącymi założenia, że wiara w Boga to choroba. Bestia wiedziała, że posiedzenie będzie odwołane.
Nie dotarły czytania, jakby mnie tu nie było. „Przepraszam Panie za te myśli, bo nim się zorientuję już jestem daleko od Ciebie! Panie weź w opiekę moją rodzinę. Matko Najświętsza bądź z nami”.
Idę w kolejce do św. Hostii, a w serce wpadają słowa szafarza: „Ciało Chrystusa”...”Ciało Chrystusa”. Zawołałem do Pana Jezusa, aby był dzisiaj z nami. Napłynęła myśl, aby przyjechać do domu z Komunią świętą. Udało się...w domu padłem na kolana, przeżegnałem się i podziękowałem za tą łaskę.
Dzisiaj miałem kontrolna wizytę u kolegi. Nie mogę opisać intymnego problemu, bo jeszcze żyję. Z radości uzdrowionego obiecałem koledze, że pomodlę się za niego. Przypomniał się film „Za kratkami”, gdzie doszło do cudownego uwolnienia więźnia. Pobił w swojej obronie strażnika i poprosił Boga o pomoc, bo jego życie było zagrożone. Po uwolnieniu były łzy radości, powitanie z rodziną, ale nie padło słowo podziękowania Bogu.
Wieczorem wahałem się czy iść na ponowną Mszę św., ale napłynęło słowo: dziękczynienie! Poszedłem w intencji kolegi i poprosiłem Matkę Najśw., aby objęła go i poprowadziła. Dlaczego ludzie nie widzą otrzymanej pomocy od Boga? Dlaczego brak w nas wdzięczności?
Na ten moment Pan Jezus mówi o potrzebie bycia wdzięcznym Bogu i to nie słowami, ale czynami. „Przytulam cię do Mnie, aby dać ci odczuć, że jest Ktoś, kto cię kocha. Z tych rąk zstępują kary, a także pieszczoty /../”...*
APEL
* „Poemat Boga-Człowieka” k.4 c.3 str. 168
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 678
Przeciętny człowiek uważa, że nasz los to ciemna tajemnica, którą chciałby poznać i z tego powodu biegnie do wróżki w poszukiwaniu "prawdy"...wprost od szatana. Nigdy nie wspomni się tam o naszej duchowości, bo chodzi o odciąganie ludzi od Boga.
Bestia zna naszą ciekawość dotyczącą losu, a nawet kosmosu. Kolega lekarz-psychiatra Bradford Frank z San Diego w Kalifornii szykuje się do zamieszkania z rodziną w jaskini. To ma uchronić go przed śmiertelną ptasią grypą!
Zapytasz o mnie. Ja żyję tylko danym dniem. Celem mojego życia jest zbawienie (powrót do Nieba) i na to muszę sobie zasłużyć. Mój los zabezpiecza Tata i tylko On może go odmienić. Potwierdzają to słowa dzisiejszego psalmu: „Pan podtrzymuje całe moje życie. /../ Oto mi Bóg dopomaga / Pan podtrzymuje me życie”. Ps 54
Jak nigdy oglądałem film dokumentalny na którym Amerykanin relacjonował pobyt w jakimś strasznym więzieniu („Za kratkami”), gdzie strażnik-sadysta żądał od niego pieniędzy. Odruchowo skatował klawisza i przestraszony - pierwszy raz w życiu - zaczął prosić Boga o wybawienie ze śmiertelnej opresji.
W momencie, gdy strażnicy łamali mu palce i chcieli go zabić do pomieszczenia wszedł dyrektor więzienia. Strażnika wyrzucono z pracy, a jego uwolniono. Radość, płacz, powitania rodziny, bo „miał szczęście”. Nie padło słowo podziękowania Bogu.
Intencja niby odczytana, ale jak zacząć zapis? W Afganistanie pozostawiono przy drodze noworodka („ładunek wybuchowy”), którego znaleźli polscy żołnierze. Dziecku dano imię „Pola” i zbiera się dla niej ubranka i dary. Nawet ma już rodzinę zastępczą. To wyraźne działanie Opatrzności Bożej. Na ten moment w piśmie „Któż jak Bóg” piszą o interwencjach anielskich.
Wczoraj córka Kwaśniewskiego miała ślub w katedrze, a pod naszym kościołem trafiłem na zakończenie takiej uroczystości. Nagle znalazłem się w Kanie Galilejskiej. Wyobraź sobie rozbawione towarzystwo i sytuację gospodarzy, którym na weselu zabrakło wina!
Każdy, który pił alkohol rozumie, co oznacza brak „trunku” w środku biesiady. Łzy zalały oczy, bo zrozumiałem Matkę Bożą proszącej Syna o pierwszy cud. Nawet teraz, gdy to zapisuję dreszcz przepływa przez ciało.
Tylko Pan Jezus znał przebieg swojego życia ziemskiego: "Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. /../ Jeśli kto chce być pierwszym, nich będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich". Mk 9, 30-37
W kazaniu była mowa o tym, że mamy ufać Bogu jak dzieci, bo dziecko jest przykładem bezgranicznego zawierzenia swojego losu.
Zapamiętaj. Nasze życie ma zakończyć się powrotem do Nieba. Nigdy nie staraj się odkryć jego przebiegu, bo to budzi demony. Bestia podsunie każdemu wizję: „zdrowia, szczęścia i pomyślności”, a to nie ma nic wspólnego z niesieniem krzyża (przyjęciem swoich cierpień) i pragnieniem zostania świętym.
Ja nie piszę tego dla „mądrych” i szukających ciekawostek, ale dla poszukujących Prawdy, bo dla mnie:
- zdrowie to zdrowie duszy
- pomyślność to bezgrzeszność, a
- szczęście to świętość prowadząca nas do Raju!
Nagle zostałem przeniesiony do parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej (transmisja telewizyjna), gdzie przy ołtarzu stała grupa ministrantów ze złożonymi dłońmi. Kapłan powiedział: „zgromadziła nas miłość do Boga oraz Jego Miłość do nas”.
Łzy zalały oczy, bo nie przypuszczałem, że stamtąd zostanę pobłogosławiony... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 688
Po przebudzeniu serce zalał smutek spowodowany wczorajszym upadkiem...smutek niezadowolenia z siebie, bo szatan przewrócił mnie bez żadnego wysiłku. Przykro jest dziecku, które nagle zraniło się...
Nie wiem jak podejść do zdarzenia, które zapowiadał sen, bo z drugiej strony cierpienie ułożyło się w intencję. Spełniło się też pragnienie napisania do abp Stanisława Dziwisza (przeciwnika obwołania Chrystusa Królem Polski).
Zły jest niezmordowany i teraz napuszcza mnie na kolegę, który wczoraj zbył mnie...mam napisać skargę. W odpowiedzi odmówiłem „Anioł Pański”, „Pod Twoją obronę” i zacząłem śpiewać „Serdeczna Matko opiekunko ludzi, niech Cię płacz sierot do litości wzbudzi”.
Później na Onet.pl trafiłem na art. „Zdradziłam. Nie wiem, co mam dalej robić”. Dziewczyna jest zrozpaczona, bo ma wyrzuty sumienia, a psycholog jej "radzi". Napisałem o potrzebie przystąpienia do Sakramentu Pojednania, ale nie dali wpisu, bo ważniejsze są żarty forumowiczów niż padnięcie na kolana.
Każdy zna swoje wady i tylko garstka je akceptuje. Ja nie chcę gadać i żartować, robić zamieszania i być męczliwym. Nie trzeba innym zawracać głowy, bo każdy ma swoje problemy. Nawet przypomniała się wczorajsza modlitwa za zszokowanych, a z plakatu patrzyły na mnie wielkie oczy (symbol przestraszenia) surykatki.
W kościele kapłan zaczął nabożeństwo od śpiewu: „Serdeczna Matko”, a ja zawołałem: „Matko! Ty znasz moje serce i wiesz jak cierpi człowiek, który wszystko widzi od Boga”. Zobaczyłem kapłana w konfesjonale, ale nie chciałem iść do spowiedzi, bo będę gadał o swojej "krzywdzie" i przez to spowiedź będzie powodem do grzechu!
Podczas czytań trwały rozproszenia, a w sercu zagościła złość demona...do kapłanów i ich słabości. Ja mam łaskę wiary i wiem o swojej nędzy. Wyobraź sobie teraz rozterki kapłana z małą wiarą i jego złość na nas, bo trzeba śpiewać i odprawiać nabożeństwo dla kilku obserwatorów.
Zły podsuwał sprawy "wagi państwowej" (demolka Polski, kliki w sądach, itd.) oraz "problemy lokalne", bo na czas wyborów powstaje z popiołów Tfu-r: Forum Prawicy Samorządowej w którym kolesie będą walczyć z "kolesiostwem".
Pomyślałem też o Forum Prawicy Katolickiej. Zapisuję to dla dokumentacji tego, co szatan wyprawia w głowach wiernych na spotkaniu z Panem Jezusem! Zajrzyj od czasu do czasu do swojej głowy i sprawdź jak pracuje ten superkomputer...
Napłynęła bliskość Matki Bożej, która jest z nami w dniach słabości...”gdy nieprzyjaciel siecze każdy się do Niej uciecze”. Po Eucharystii ustąpiły kuszenia, napłynął pokój, a ciało zapragnęło snu (zesłabłem). To typowe po ataku szkodników, złych duchów podsuwających pozory "dobra".
Wróciłem na Mszę św. wieczorną na ręce Matki Bożej. Cóż zyskałbym przez godzinę w domu. Sam zobaczysz jak różnią się dwa takie same nabożeństwa! Jeżeli myślisz, że spotkanie z Panem Jezusem dotyczy tylko „bycia w kościele”, „podejścia do Komunii św.” lub doznań estetycznych to mylisz się. To spotkanie jest uniesieniem mojej duszy do Nieba!
Po wyjściu z domu moje serce zalało poczucie całkowitej obcości w stosunku do tego miejsca. Normalnie kocham ten blok i mój święty kącik w mieszkaniu, a teraz zostałem oderwany od posiadania, a także od wszelkiego przywiązania.
Tego nie możesz sam dokonać...chyba, że w zniechęceniu do życia, chorobie (depresji) lub załamaniu psychicznym. We mnie nie ma nic takiego. Nawet mam radość z tej łaski!! Mój wzrok zatrzymał widok nieba z chmurami, prześwitami promieni, a serce zalała bliskość Boga i Jego mocy.
Komunia święta odwróciła się i ułożyła w postaci łodzi. Bardzo lubię ten znak, bo Pan mówi: "nie bój się, płyniemy razem". Wprost poczułem przy sobie św. Piotra: nie idą na darmo moje świadectwa wiary i narażanie się podczas bronienia świętości...
Ciało fizyczne zesłabło i wracałem wolno podziwiając piękno nieba z półksiężycem, a dusza śpiewała powtarzając: „wszystko czynię dla Twej chwały na wieczny czas”. Nade mną przeleciały dwa klucze małych ptaszków w ilości kilkuset w każdym ("powrót do ojczyzny").
W ręku znalazła się „Gazeta warszawska", ale wybrałem czytanie zapisów wizji Marii Valtorty, bo wciągnęło mnie to „chodzenie za Panem Jezusem”. Właśnie trafiłem na scenę w której wybuchowy Piotr chciał zareagować na obrażenie Andrzeja przez - zdradzającego już cechy opętania - Judasza.
Piotr opanował się, bo przypomniał sobie słowa Pana Jezusa o potrzebie panowania nad sobą i przyjmowania wyrzeczeń (ofiar), które "nigdy nie pozostają bez odpowiedzi, nawet jeśli się zdaje, że są nieprzydatne i nigdy nie są bez nagrody". Piotr całą złość wyładował na łamaniu i niesieniu gałęzi potrzebnych do pieczenia baranka.
Pan Jezus przytulił go później, a on pocałował rękę Zbawiciela i popłakał się...razem ze mną, bo wczoraj byłem podobny do niego. Nawet teraz, gdy piszę łzy płyną po twarzy. Zobacz jak Pan Jezus odmienia serca bolejących z powodu upadku...
APEL
- 21.09.2012(pt) ZA OFIARY UDRĘK
- 20.09.2012(c) ZA DOZNAJĄCYCH SZOKU
- 19.09.2012(ś) ZA SZKODZĄCYCH WIERZE KATOLICKIEJ
- 18.09.2012(w) ZA CHEŁPIĄCYCH SIĘ Z BEZBOŻNOŚCI
- 17.09.2012(p) ZA OFIARY AGRESJI SOWIECKIEJ 17 WRZEŚNIA
- 16.09.2012(n) ZA WIERZĄCYCH W POŚMIERTNE UNICESTWIENIE
- 15.09.2012(s) ZA PRZEBIJAJĄCYCH NAJŚWIĘTSZE SERCE MATKI BOŻEJ
- 14.09.2012(pt) ZA PODNOSZĄCYCH KRZYŻ PANA JEZUSA
- 13.09.2012(c) ZA PRAGNĄCYCH WODY
- 12.09.2012(ś) ZA TYCH, KTÓRZY NIE PRZYNOSZĄ OWOCÓW