- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 875
Dzisiaj jadę do sądu w charakterze świadka wypadku, który widziałem wcześniej w w symbolicznym śnie "do przodu"...kapłan podał mi olej święty, którym się namaściłem, a ujrzenie kielicha z winem wywołało pragnienie Najświętszej Krwi Pana Jezusa. Mignęła też twarz kościelnego.
W drodze na Mszę św. trafiłem na ten wypadek w którym moja pacjentka idąca do kościoła została potrącona na pasach przez motocyklistę. W oczekiwaniu na pogotowie odpowiednio ułożyłem umierającą, ale nie wezwałem kapłana (Ostatnie Namaszczenie), a obok stał kościelny ze snu!
Na Mszy św. trwało rozproszenie sprawą. Dzisiaj lud zbuntował się przeciw Bogu i utworzył sobie cielca. „(...) zrobili cielca i pokłon oddawali bożkowi odlanemu ze złota. Zapomnieli Boga, który ich ocalił (...)”. Ps 106, 19-23
Na drzwiach sądu wzrok przykuł wielki plakat „Będziesz świadkiem”, a w sercu słowa Pana Jezusa: „będziecie świadkami moimi”. Na rozprawie powiedziałem o śnie, a później przesłałem pismo z refleksjami oraz intencję z dnia wypadku (20.10.2010), która jest w dzienniku duchowym.
„Proszę spojrzeć na wszystko od strony Boga Ojca. Nasz los jest określony, ale błędny jest determinizm (”co ma być to będzie”). Na większość zdarzeń z naszego życie nie mamy żadnego wpływu: czas narodzin, płeć, miejsce i rodzina, obciążenie chorobami, a na końcu długość naszego życia i charakter śmierci.
Tylko Bóg może to zmienić i sprawić śmierć dobrą (z Ostatnim Namaszczeniem) oraz godną (vide Jan Paweł II). Mój sen świadczy o zejściu się losów ofiary wypadku oraz sprawcy zdarzenia. Ofiara wypadku żyje i nigdy nie chciałaby tu wrócić. Nawet cierpi z powodu wielkich kłopotów motocyklisty i niewinnych rodziców.
Śmierć oznacza nasze wyzwolenie (odpada ciało). Krótko mówiąc: nie ma śmierci, bo to początek życie duszy (wieczność). To proste dla mnie, ale trudne do przeskoczenia dla normalnych, którzy kochają ten świat, używanie życia, a na końcu „zakopanie”.
Jest zrozumiałe, że sąd nie może opierać się na „takich dowodach”, bo „sen snem”, a karę za nasze czyny określają odpowiednie paragrafy. Proszę, aby na sprawę spojrzeć z perspektywy wieczności”.
Wróciłem na Mszę św. wieczorną, ale rozproszenia były jeszcze większe, bo zerwała się straszliwa wichura, która waliła drzwiami kościoła. Dopiero po odczycie intencji jasne stały się moje świadectwa wiary (w czasie tej doby duchowej):
1. w sądzie (rozmowy, zeznanie i pisma)...
2. na ulicy
Pod kościołem zaczepił mnie znajomy („wywiadowca”). Jednym tchem opowiedziałem mu o stanie mojej duszy przed i po Komunii św., naszej marności, życiu po śmierci, potrzebie uświęcania się. Na pożegnanie powiedziałem: ”do zobaczenia w kościele”, ale nigdy tam nie przybył.
Dekarzowi mówiłem o potrzebie wołania do św. Michała Archanioła, bo ma zawód niebezpieczny oraz do św. Józefa, Dobrego Robotnika. Każdą pracę trzeba zaczynać od modlitwy, bo nawet pogoda jest ważna. Wiedział o co chodzi, ponieważ po zdjęciu dachu nad domem kolegi zerwała się nawałnica z piorunami.
3. następnego dnia będę niósł krzyż na rekolekcjach i zawołam do św. Weroniki, aby pocieszyła usłużną kasjerkę, po drodze krzyżowej rozmawiałem z panią, która często dyskutuje z niewierzącymi.
4. wysłałem świadectwo wiary do zakładu prawa medycznego
Nie byłem pewny intencji, ale w spokoju zacząłem czytać dzisiejszą Dobra Nowinę (J 5, 31-47):
"Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy.
(...) Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka (...) Ja mam świadectwo większe od Janowego.
(...) dzieła, które czynię, świadczą o Mnie,
(...) Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo.
(...) Badacie Pisma (...) to one właśnie dają o Mnie świadectwo.
(...) Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 801
W drodze do kościoła - podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego - napadł na mnie piesek, którego zacząłem gonić. Cała ulica ludzi, bo dzisiaj jest „święto dyszla”, a ta zaraza upatrzyła sobie sługę Pana.
Nie pomogło udawanie rzucania kamieniami, a dodatkowo natknąłem się na patrol policji stojący na chodniku. Na dodatek w kościele spotkałem BWO („bardzo wierzącą osobę”). Nie mogę tego opisać, bo to tajemnica państwowa, a właśnie wraca przyjaźń polsko-radziecka („zgoda buduje”).
Zostawmy to, bo ja jestem wybuchowy i łatwo wpadam w złość tak samo jak marszałek partyjny Stefan Niesiołowski. Mówisz „PiS”, a on podrywa się, pieni i wymienia wszystkie bezeceństwa. Pan pokazuje naszą nędzę, bo głupstwa wyprowadzają nas z równowagi. Ogarnij świat. Ile zbrodni powstaje w afekcie. Człowiek wówczas traci panowanie nad sobą. Nawet kary są niższe za takie czyny,
Na ten moment w serce wpadają słowa Ps 145, 8-9. „/../ Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo łaskawy./../”.
Po Komunii św. z wielkim hukiem usiadła przede mną nieznana pani i rzuciła parasolkę na ławkę. Ile jest w ludziach niedelikatności. To najświętszy czas na ziemi, a ludzie wpadają, trzaskają drzwiami Niekiedy idzie taka i wali butami przez cały kościół. Jak nigdy pierwszy wyszedłem po nabożeństwie.
Słodycz wypełniła duszę, a serce zalała wielka miłość. W tym momencie chciałbym rozszerzyć ramiona, objąć każdego i wołać na cały świat. Pan sprawił, że odeszły złości i stałem się człowiekiem pokoju. Z radości chciało mi się płakać.
Tego wszystkiego nie można wywołać samemu. „Dziękuję Ci Panie Jezu. Niech będzie chwała i cześć i dziękczynienie”. Pod kościołem czekał na mnie „wywiadowca”. Nie był na Mszy św. a pytał o sprawy duchowe. Powiedziałem mu: „do zobaczenia w kościele wieczorem”, ale nie przybył!
Wracam do Boga na nabożeństwo wieczorne. Nie możesz sam z siebie biec do Pana. To zaproszenie, które wynika z posłuszeństwa. Po czasie sam pragniesz tych spotkań i nic cię więcej nie obchodzi. Podobny do mnie wszystko wie bez słowa. W drodze do kościoła w uniesieniu ponownie płynie koronka do miłosierdzia, a dzisiaj prorok Izajasz wołał:
„Zabrzmijcie weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio! Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem! Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi. Iz 49, 8-15
Po Eucharystii poprosiłem Matkę Bożą, aby wspomogła zamarłych z mojej rodziny. Ja rzadko wołam w moich sprawach, a tą Mszę św. przekazałem na ręce MB Częstochowskiej, bo do Niej jest kierowanych wiele próśb Polaków. Siostra śpiewała, a z pobliskiej piekarni napływa zapach c h l e b a!! „Jezu! Jak mi to wszystko układasz?”
Słodycz i pokój ponownie zalały serce. Zauważyłem, że sprzedają lody, a to naprawdę specjaliści. W ustach zmieszały się dwie słodkości, ale między nimi jest wielka różnica. Słodkość prawdziwa (duszy) daje „pełnię sytości” w której już nie pragniesz, a słodkość ziemska (ciała) sprawia, że dalej jej pragniesz aż w końcu nudzi. Nie zmarnuj mojego świadectwa...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 817
W nocy trafiłem na blog Janusza Świtaja, który jest całkowicie porażony. Nawet nie może samodzielnie oddychać (po wypadku motocyklowym).
Panie Januszu!
Już wcześniej miałem do Pana napisać, ale - w prowadzeniu Bożym - stało się to dzisiaj, na pewno w ramach intencji modlitewnej, także za Pana. Nie wiem jakiej, ale to się wyjaśni.
Pragnę Pana pocieszyć, że śmierć sprawia wyzwolenie z ciała. Pana radość będzie wielka, odpowiednia do obecnych udręk w niepełnosprawnym ciele. Nie wiem czy Pan jest katolikiem i jaki jest stan Pana wiary, bo całość cierpienia trzeba u ś w i ę c i ć.
Po spowiedzi i przyjęciu Komunii św. (najlepiej całą rodziną) wystarczą normalne słowa "Matko Boża przekazuję Ci to cierpienie od dnia wypadku do końca życia".
Proszę napisać do "Echo Maryi Królowej Pokoju" w Krakowie 31-419 ul Kwartowa 24/1 i zamówić książeczkę dr Polo "Byłam u bram piekła i nieba". Lekarka została uderzona przez pioruna i jako „zabita” przekazała to co przeżyła po spotkaniu z Panem Jezusem. Ja to znam bez śmierci. Pozdrawiam.
W drodze do kościoła współcierpiałem z tragiczną sytuacją całej rodziny, a szczególnie opiekunami. Trudno to sobie wyobrazić, a z drugiej strony taką ofiarą można uczynić wiele dobra wiecznego. Wyobrażam sobie pokój Pana Janusza pełen świętych obrazów. Wprost jestem przy nim.
Ból zalewał serce, a podczas odmawiania koronki „patrzył” cień drzewa z obciętą koroną i takie drzewa wzdłuż ulicy. Płynie koronka do Miłosierdzia Bożego. Zwykły człowiek nie zna radości służenia Bogu naszemu. Radości życia dla Niego i Jego spraw od rana do wieczora.
Dzisiaj Pan Jezus trafił w miejsce, gdzie „/../ leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych./../ Gdy Jezus ujrzał go leżącego (od 38 lat) i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: "Czy chcesz stać się zdrowym?" /../ Rzekł do niego Jezus: "Wstań, weź swoje łoże i chodź". J 5, 1-3a. 5-16
Po Komunii w okolicy serca pojawiło się ciepło, a w ustach słodycz. Ciało zesłabło i stało się senne, bo my jesteśmy bardzo słabi.
Parafia przygarnęła Ukraińca bez kończyn dolnych. Po uzyskaniu protez wiele razy zapraszałem go do kościoła (dwa kroki), ale nie drgnął. Teraz protezy zepsuły się i jest przykuty do łóżka. Ogarnij świat takich ludzi.
W sercu zacząłem rozważać o naszej wolnej woli. To wielki dar Boga, którego nie wolno łamać. Napłynęły dwa obrazy:
1. umierającego Jana Pawła II, który świadomie chciał powrócić do Boga i odmawiał sztucznego podtrzymywania jego życia (kroplówki, itd.)
2. oraz przestępcze odłączano od aparatury dawców narządów.
Na tym tle mamy Janusza Świtaja, który nie chciał już takiego życia, ale wybór musi być w pełni świadomy, bo ofiarowując cierpienie możemy uczynić wiele dobra wiecznego.
Przez serce przepłynął wstrząs, ponieważ przypomniały się słowa czytanego „Dzienniczka” s. Faustyny w radiu „Maryja”. Właśnie zmarła jedna z sióstr zakonnych i przyszła do niej w nocy. To takie jasne, ale ludzie nie wierzą, że jesteśmy po śmierci. Po co Pan Bóg wysila się i wciąż pokazuje Prawdę Prawdy?
Ponownie zostałem zaproszony na Mszę świętą. Po wyjściu z domu przywitało mnie piękne niebo z gasnącym słońcem. Ludzie myślą, że Bóg obdarza nas jakimiś niesamowitościami, a to zwykłe pocieszenia, które w tym momencie wyraża trójka maluchów kręcących zaciekle pedałami plastikowych rowerów. Taka właśnie jest moja radość. Radość dzieciątka idącego na spotkanie Pana Jezusa.
Wraca dzisiejszy Ps 23.1-6 „Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego”. Dziwne, bo właśnie opracowuję zapis z dnia 30.08.1997: „za pragnących powrotu do Domu Ojca”...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 793
Jako ludzie mamy wiele praw, które przekazał nam Dobry Bóg. Dodatkowo stworzyliśmy mnóstwo przepisów, które tylko utrudniają życie: Konstytucja RP, Europejski Trybunał Praw Człowieka oraz Powszechna Deklaracja Praw Człowieka ONZ.
Lekarzy dodatkowo obowiązuje Kodeks Etyki Lekarskiej i Komisje Etyki Lekarskiej. Nad tym czuwają Rzecznicy Odpowiedzialności Zawodowej, Rzecznicy Praw Lekarzy, Rzecznik ds. zdrowia lekarzy. Nie wymieniam prokuratury, sądów karnych, cywilnych i administracyjnych oraz Rzecznika Praw Obywatelskich...
Z natchnienia Bożego od soboty (dzień ochrony zwierząt) pisałem pismo do „Gazety Lekarskiej”, gdzie ukazał się art. „Lekarz też ma prawa!”. Jakże pięknie brzmi uroczyste przyrzeczenie lekarskie, bo mamy „/../ strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić /../”. Mamy być mili dla siebie, nie podważać zaufania, a w tle dobro pacjenta.
Pan prezydent też uroczyście przysięgał, a Donald Tusk nawet krzyknął: „Tak mi dopomóż Bóg”! Bóg na pewno nie pomaga w rozkradaniu mojej ojczyzny, tajeniu afer, nepotyzmowi do potęgi i łamaniu praw. Krótko mówiąc: Bóg nie błogosławi reżimowi. Stąd powodzie i katastrofa Smoleńska (precyzyjny zamach).
Na początku Mszy św. porannej zawołałem o pomoc do Ducha Świętego, bo nie wiedziałem czy mam wysłać pismo, które obnaża nędzę mojego samorządu lekarskiego. Dziwne, bo nade mną zauważyłem krążącego w kościele gołąbka. Czytania rozpraszało rozmyślanie o faryzeizmie tych, którzy powinni strzec prawa.
Podczas pieśni o umieraniu Pana Jezusa na krzyżu smutek zalał serce: „niechaj boleść męki Twej zmniejszy bóle męki mej”. Ten smutek zwiększyła pieśń do Matki Bożej: „Tyś pod krzyżem Syna stała, Maryjo”. Masz dziecko i wiesz, że umrze z powodu choroby, a tu wiesz, że synka spotka męczeńska śmierć!
Komunia św. zwinęła się jak pismo w postaci laurki, a duszę zalał pokój. W tym bólu zawołałem do Pana Jezusa, aby w mojej sprawie dał Swoje Światło chociaż jednej osobie, bo koledzy w większości są katolikami, a zbliża się Wielkanoc. Gdzie ich sumienie?
Wielka radość, bo udało się ułożyć pismo i wysłać. „Matko! podziękuj Panu Jezusowi i Bogu za wszystko. Podziękuj za otrzymane przeze mnie cierpienie. Przekazuję ten dzień na Twoje ręce”.
Nagle zaproszono mnie na ponowne nabożeństwo. Na świętym spotkaniu z Panem Jezusem było 10 osób. Kobiety śpiewały „Baranku Boży zmiłuj się nad nami”, a św. Hostia drugi raz zwinęła się jak laurka, co potwierdziło dzisiejsze działania. „Jezu ufam Tobie! Jezu! W Swoje ręce wziąłeś moje sprawy. Dziękuję Panie, dziękuję”.
„Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie. /../ Panie, bądź moją pomocą. /../ Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament; /../”. Ps 30, 2. 4-6. 11-13 Nie pojmiesz mojego szczęścia niebieskiego i słodyczy, których zażywam już tutaj. Tą łaskę może otrzymać każdy, ale musi otworzyć serce i zawołać „Tato” (Abba).
Wyraźnie ujrzałem prowadzenie w mojej sprawie. Początkowo broniłem się na oślep, reagowałem na prowokacje i miotałem się jak ryba złapana w sieci.
Z Bogiem nie obrażasz innych, dajesz świadectwo wiary i wszystko czynisz w pokoju na Jego chwałę, bo On „/../ jest dla nas obroną /../ ucieczką i mocą: najpewniejszą pomocą w trudnościach. /../”. Ps 46, 2-3. 5-6. 8-9
Na końcu śpiewamy pieśń do Matki Bożej: „Piastunki naszych najpiękniejszych snów”. Matka Boże naprawdę jest taką piastunką i teraz jest przy mnie na wyciągnięcie ręki.
W piśmie do kolegów wspomniałem o hasłach z ostatnio obchodzonego dnia obrony zwierząt, które strawestowałem:
„Stop przemocy wobec zwierząt”.
„Stop przemocy wobec lekarza!”!
„Stop przemocy wobec lekarza katolika”.
„ Stop przemocy wobec lekarza chorego psychicznie”.
„Stop psychiatrom rozpoznającym u wierzącego w Boga chorobę psychiczną”.
Jak odczytałem tą intencję? Po przebudzeniu została podana z Nieba: ”za broniących swoich praw”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 800
Dzisiaj jestem na Mszy św. o 10.15 zgodnie z „wolą" żony i wnuczka. Usiadłem na ławeczce i w słoneczku. Wokół biegają i bawią się dzieci. Ledwo chodzący maluszek popycha paluszkiem starszego braciszka, a ten udając pada na ziemię. Piknik.
Przypomina się poranek. Z włączonej drukarki pojawił się zapis intencji: „za potrzebujących oświecenia”. Nie mam zielonego pojęcia jak to się stało.
Przez głośnik płyną słowa św. Pawła: „[...] Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda. /../". Ef 5, 8-14
Na ten moment Pan Jezus „Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata". Następnie uzdrowił niewidomego od urodzenia. „/../ Jakżeż oczy ci się otwarły?". J 9,1-41
Przypomina się mój zapis z dnia 25.05.1992 dotyczący olśnienia duchowego, gdy o 4.30 zapaliłem duże światło i zostałem oślepiony (wcześniej zbiła się żarówka lampki nocnej).
<< Podobnie jest ze Światłością Bożą dającą olśnienie. Nagle w prawdzie widzisz swoje całe życie i padasz porażony! Nie każdy mógłby to wytrzymać. Olśnienie spada przeważnie na tych, którzy błądząc długo poszukują drogi do Prawdy. Całej reszcie Bóg rozjaśnia dusze jak wschodzące słońce. >>
- Tak pięknie, a pan w nakryciu głowy?
- Nie mogę nagle, po zimie wystawić łysiny na słońce...mówi znajomy uchylając czapkę.
Pod kościołem zauważyłem żonę, która prowadziła mojego niewidomego pacjenta. Codziennie tak podchodzą do Komunii świętej. Przez chwilkę wyobraź sobie pełnię szczęścia tego człowieka, który po śmierci przejrzy i dodatkowo trafi do Królestwa Niebieskiego. Piszę, a chce się płakać z powodu zguby większości, bo mają oczy i nie widzą.
Trwają rekolekcje. Jakże chciałbym mówić o Bogu, dyskutować z młodzieżą, przekazywać moje doświadczenia. Ja wiem, że to się spełni, ale mam jeszcze zmaleć i nie chwalić się otrzymaną łaską. „Panie! Święty Przewodniku! Trzymaj mnie za rękę i prowadź tam, gdzie zechcesz”.
W pieśni płynęły słowa o pragnieniu uwierzenia, że Pan Bóg utaił się pod postacią chleba, a ja wiem, że św. Hostia jest Ciałem Pana Jezusa. To Cud Ostatni i większego już nie będzie. „Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament - Prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa - na wieki, wieków”.
Pan dzisiaj to wyjaśnił: „/../ nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu /../ 1 Sm 16, 1b. 6-7. 10-13a Jezus dodatkowo powie: "Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie". J 4, 43-54
W sercu to, co widzę, a inni negują: Bóg Objawiony, a zarazem utajony. Obecny, a zarazem nieobecny. Jest we wszystkim i nigdzie Go nie ma. Przyjmij moje zapewnienie: Bóg Ojciec Jest i wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim.
Jak odczytałem tą intencję? Stało się to we wtorek...tuż po wstaniu. Przepłynęła opisana „duchowość zdarzeń”, a jej głównym znakiem było zalanie mojej osoby światłem słonecznym.
APEL
- 02.04.2011(s) ZA TYCH, KTÓRZY CZYNIĄ DOBRE DZIEŁA
- 01.04.2011(pt) ZA MOICH NIEPRZYJACIÓŁ I DUSZE TAKICH
- 31.03.2011(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE ODPOWIADAJĄ NA BOŻE WEZWANIE
- 30.03.2011(ś) ZA ROZLICZANYCH
- 29.03.2011(w) ZA TYCH, KTÓRZY WPADLI W SIDŁA SZATANA
- 28.03.2011(p) ZA CZCICIELI BOGA
- 27.03.2011(n) ZA TKWIĄCYCH W EGIPCIE
- 26.03.2011(s) ZA CELOWO NĘKANYCH
- 25.03.2011(pt) ZA PEŁNYCH KULTU KRZYŻA PANA JEZUSA
- 24.03.2011(c) ZA TYCH, KTÓRZY NIE CHCĄ BOŻYCH RADOŚCI