Wola Boga Ojca
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Start

03.04.2012(w) ZA PŁACZĄCYCH PO UPADKU DUCHOWYM

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 03 kwiecień 2012
Odsłon: 1032

     W śnie widziałem gołąbki (pokój), mignął Cejrowski (obrona wiary) i rodzice z małym dzieciątkiem (kłopoty). Nie wolno tłumaczyć snów, ale to wszystko się sprawdzi.

    Nic nie zapowiadało cierpienia, bo nadrobiłem zaległości w zapisach, słońce zalało  świat, a żona była cała w skowronkach.

    Nagle moje mieszkanie odwiedził rzecznik praw lekarzy (TVN „Dzień dobry”), który pięknie mówił o agresji chorych. Napisałem do Jolanty Pieńkowskiej, aby zapytała kolegę jak broni lekarzy przed agresją „swoich” kolegów?

    Zaproponowałem, aby w Wielkim Tygodniu poruszyli dyskryminację katolików i los obrońcy krzyża Pana Jezusa, ale wiadomo, że dworaki  boją się prawdy i wolą gotowanie przez cały post.

  To była pierwsza próba, która miała wykazać moje wzrastanie w świętości, a Bóg ma ich nieskończony repertuar i są podsuwane aż do ostatniego uderzenia serca! Ciało ("ja") ciągnie do dochodzenia swego, a dusza pragnie przyjęcia cierpienia i przebaczania 77 razy.

    Nie wiedziałem, że następne uderzenie otrzymam po odebraniu pisma od prezesa umiłowanego samorządu lekarskiego. W wyniku kuszenia pisałem wiele godzin i upadłem sromotnie, bo kolegom przebaczyłem i wołałem za nich do Boga, a wszystko zostało przerwane. To wielkie cierpienie...poczułem się jak zdrajca! 

    Popłakałem się z powodu upadku duchowego, a wzrok zatrzymał śpiewnik „Wspólnota w drodze”, który otworzył się na pieśni „radość tchnij w serce me”. Z kasety płynęła tęskna melodia, a z piętra dobiegał krzyk dziecka. W wyobraźni ujrzałem tatusia, który bierze malucha na ręce, przytula, pociesza i całuje.

    Tak też stało się ze mną, bo ból i łzy zostały zamienione w radość. Pan przytulił mnie po upadku i serce zalał pocieszeniem, którego nie znałem dotychczas. Jak Pan Bóg to wszystko pokazuje!

    W tej radości trafiłem do kościoła, a w oczekiwania na Mszę św. śpiewały mi ptaszki. Psalmista właśnie zawołał: „W Tobie, Panie, ucieczka moja (...) Ty jesteś moją opoką i twierdzą. (...) Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją (...) Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin, od łona matki moim opiekunem.”. Ps 71

    Stałem w drzwiach kościoła, a w sercu pojawił się  św. Piotr, który 3 x zaparł się Nauczyciela i później zapłakał z tego powodu. Napłynęły wyrzuty sumienia, bo przepływały obrazy moich nieprawości. Aż krzyczałem „Panie Jezu! Boże!”.

   Jak wielką łaską i mądrością Boga jest tracenie pamięci. Wyobraź sobie, że do końca życia masz pamięć fotograficzną i napływają słowa, myśli i czyny, którymi obrażałeś Boga...jakby stały się przed chwilką! 

    Pomyślałem o spowiedzi z powodu upadku, ale wzrok zatrzymały gwoździe częściowo wyciągnięte z rozbieranego rusztowania. Jeden z nich, powyginany znalazł się w moim ręku. Pan wprost mówi: "tamte grzechy masz już zmazane, a płacz po obecnym upadku sprawił natychmiastowe przebaczenie, bo Bóg zna twoją nędzę".

   To prawda, bo oglądając się wstecz grzeszymy brakiem ufności w miłosierdzie Boże! Często takie „wyrzuty sumienia” są podsuwane przez szatana.

    Zdziwiony słuchałem Ew. J13, 21-33. 36-38, gdzie właśnie Pan Jezus zapowiada  zdradę Judasza oraz mówi do Piotra: "Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: kogut nie zapieje, a ty trzy razy się Mnie wyprzesz".                                                                                 APEL

02.04.2012(p) ZA PODŁĄ WŁADZĘ

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 02 kwiecień 2012
Odsłon: 1226

    Po przebudzeniu ciało fizyczne zalało zniechęcenie. Jak dobrze, że Pan dał samochód, bo właśnie zerwała się ulewa. Po drodze do kościoła zabrałem pielęgniarkę, której mówiłem o podłości władzy. Przykład idzie z samej góry i podobnie działają wszelkie „samorządy”, w tym izby lekarskie.

    Na zebraniu wyborczym były cztery osoby, a później dowiedziałem się, że zaocznie „wybraliśmy” delegata: nieobecnego dyrektor sanepidu! Kto napisał protokół i podrobił podpisy? Po ujawnieniu machlojki dyrektor został „odwołany”. Przed Mszą św. podałem mu rękę ze słowami: „witam pana delegata”. Uciekł ode mnie.

    Zobacz demokrację w wydaniu „doktorskim”. Praca w takim samorządzie to fajna fucha. Bronisz kogo trzeba, masz uznanie i tam, gdzie cię zapraszają machasz „Kodeksem etyki lekarskiej”. Za to masz pewną gażę, bo lekarze muszą płacić haracz za który otrzymują miesięczniki („prezesówki”) w których władza chwali sama siebie.

    Jeszcze niedawno piano na temat „katoliczki” dr Ewy...najlepszej minister po wojnie, która za „patrzenie w oczy i kłamanie” powinna być ukarana, a została marszałczycą! Dr Bartosza od wykluczonych też chwalono, bo nasz niezastąpialny działacz, lekarz Andrzej Włodarczyk współpracował z nim (był „w rządzie i samorządzie”). 

    Wiceprezes naczelnej rady lekarskiej jest równocześnie członkiem okręgowej rady lekarskiej, a zarazem szefem struktur europejskich, a oprócz tego ma prywatną przychodnię. Rusz takiego...

    Nagle odwiedził mnie rzecznik praw lekarzy (TVN „Dzień dobry”), który pięknie mówił o kolegach, którzy padają ofiarami agresji ze strony pacjentów. Ten starszy pan zamiast udzielić mi pomocy przysłał list pełen oburzenia na moją krytykę „swoich” kolegów, których wybrano demokratycznie! 

    Na początku Mszy św. zły nadal wpuszczał rozproszenia i podsuwał nienawiść do tych, którym już przebaczyłem. To bardzo sprytne.

    Dzisiaj Bóg zapowiada posłanie Syna, który „przyniesie narodom Prawo”. Tak się stanie, bo Pan Jezus „(...) otworzył oczy niewidomym (...) z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności". Iz 2, 1-7

    Nagle ujrzałem podłość ówczesnej władzy, bo arcykapłani postanowili obok Jezusa „(...) stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa”. J 12, 1-11

    Nic się nie zmieniło od tamtych czasów, bo sadyści w zmowie to samo uczynili z ks. Jerzym Popiełuszką i Krzysztofem Olewnikiem. To zaćmienie nienawiścią, która płynie wprost od Kłamcy. Ci ludzie szerzą fałsz intelektualny i zabijają dusze ludzkie.

    Prezydent Bronisław Komorowski szafuje odznaczeniami. Nawet Order Orła Białego przypina „lewym” i prawym, a w tym czasie jego „lufty i dworaki” uczestniczą w kasowaniu TV Trwam. Ten „dobry wujek” zajął miejsce Lecha Kaczyńskiego jeszcze przed jego ostygnięciem i nic nie zrobił w sprawie zamachu w Smoleńsku. Teraz zaprosił rodzinę b. prezydenta na Mszę św. w Belwederze (10.04.2012), bo „zgoda buduje”.

    Idzie taki do Komunii św., a diabły klaszczą. Pan Jezus dostaje nudności wchodząc do takiej duszy! To „prosty chłop” w myśleniu duchowym, a właściwie "grób pobielany". Ciekawe, co radzi mu osobisty kapelan?

    Napływa postać Judasza pytającego: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?" J 12, 1-11  Podobne pytanie zadał „Fakt”, „Rzeczpospolita” i „Gazeta wyborcza”: czy dać pieniądze na budowę Świątyni Opatrzności Bożej czy na biednych?

    Kuszenie trwało aż do przyjęcia Ciała Pana Jezusa, które rozpłynęło się w ustach, a pokój zalał serce na wiele godzin. Do znajomego mówiłem o braku błogosławieństwa Bożego dla obecnego rządu, który oddał sprawę badania zamachu w Smoleńsku w ręce Rosjan. Nie pozwolono, aby wybitny specjalista był dopuszczony do sekcji zwłok ofiar. 

    Na Ukrainie jest podobnie. Oto Oleksandr Płachotnik jest „świadkiem” zlecenia  przez premier Julię Tymoszenko płatnego zabójstwa przeciwnika politycznego. Zobacz parszywość władzy bolszewickiej: sfingujesz proces, więzisz niewinnego i dalej wynajdujesz „zbrodnie”.

    To samo jest u nas. Przecież nagle „umarł” prowokator z WSI płk Leszek Tobiasz, który wpadł w pułapkę, bo miał zeznawać  przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu. Zasłabł biedak po jakimś świństwie, którego nie wykryjesz, bo wyznaczony do śmierci umrze w sobotę, a prosektoria nieczynne.

    Jak sądzić zleceniodawców takich zbrodni? Bóg zna nasze myśli i wszystko widzi: na pewno będzie łagodniejszy dla idących za instynktami! Okrutna jest surowość Boga dla zleceniodawców zabijających z zimną krwią. Ból zalał moje serce, bo Pan kocha tych braci - żyjących gorzej niż dzikie zwierzęta - bardziej ode mnie i wciąż czeka na ich zawołanie.

    Janusz Palikot zrobił pielgrzymkę po więzieniach i znalazł się w Rawiczu. Robi wszystko, co mu wymyślą i karzą, aby odwracać uwagę od Boga i spraw mojej ojczyzny. Na jego stronie januszpalikot.naszasprawa.pl napisałem:

    „Czy znalazł Pan już dla siebie odpowiednie więzienie, bo powinien Pan tam trafić za krzyż z puszek po piwie. Proszę zgłosić się dobrowolnie, bo lubi Pan szokować i wybrać sobie  celę bez krzyża. Zwolennicy ruchu nie dadzą Panu zrobić krzywdy: za łóżko wystarczy drewniana prycza, a woda będzie w kranie, bo oblucje przeszedł Pan już w Gangesie".  

    Premierowi też wysiadają nerwy, bo w sejmie Piotra Dudę zrównał z pętakiem. Nie posłuchał mnie w 2008r. i nie  zrezygnował. W krótkim czasie zdemolował moją ojczyznę i źle skończy. Nie nadawał się na premiera od początku. Nadal jest dużym chłopcem chorym na władzę, który powinien być szefem związku piłkarzy.  

    Idę ponownie do Pana, a w bólu płynie moja modlitwa. Właśnie wypada:  „przybijanie i podniesienie Pana Jezusa na krzyżu...za moich winowajców”. Św. Hostia była dobra jak chleb, a serce otworzyło się na oścież: „Jezu w Hostii utajony”...   

    Kończę zapis, a w TV „Historia” płynie film dokumentalny o Stefanie Kisielewskim („Legendy dziennikarstwa: Kisiel). To był wielki Polak (1911-1991), który ówczesną władze określił „dyktaturą ciemniaków” za co został pobity przez ormowców. Właśnie wspomina 1956 rok, gdy zwolniono więźniów, kardynała Stefana Wyszyńskiego, skasowano kołchozy i pozwolono na stworzenie „Znaku”.

    Jego „Dzienniki” otworzyły się na „chybił trafił” (str. 480):

„Polska dzisiejsza to niewątpliwy i klasyczny dom wariatów. (...) Kraj z tajemniczą, nikomu nie znaną >elitą< na górze (...) z prawami dziwacznymi i zawile sformułowanymi (...) nie informowany o niczym (...) gdzie wszyscy boją się czegoś nie nazwanego, nikt natomiast nie boi się oszukiwać i naciągać (...). Jak z domu wariatów wyłonić się ma normalny naród? Chyba, że dom wariatów rozszerzy się na cały świat. (...) Wtedy my okażemy się (...) zaprawieni.”...                                                                                                      APEL  

 

 

01.04.2012(n) ZA BŁOGOSŁAWIONYCH, KTÓRZY IDĄ W IMIĘ PAŃSKIE

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 01 kwiecień 2012
Odsłon: 889

     Dzisiaj Syn Boży wjeżdża do Jerozolimy. Młody człowiek pięknie śpiewał z chórem przebieg Męki Pana naszego. Serce chwycił ból, a w oczach zakręciły się łzy, ponieważ znalazłem się wśród witających oczekiwanego Zbawiciela. Nawet teraz, gdy to piszę dreszcz przepływa przez ciało.

     Wróciło wczorajsze czytanie: "Oto wybieram Izraelitów spośród ludzi (...) uczynię ich jednym ludem (...) nie będą się kalać swymi bożkami i wstrętnymi kultami (...) Ja będę ich Bogiem, oni zaś będą moim ludem”. Ez 37, 21-28

    Dzisiejszy zapis to urywki wielkiej wizji Marii Valtorty dotyczącej wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy. Specjalnie poszukałem jej dla Ciebie, bo może nie masz tych 15 tomów pisanych do upadłego pod dyktando Pana Jezusa.*

    Zbawiciel przed wjazdem do Miasta Świętego objął je wzrokiem i zapłakał.

     << To miasto jest Zepsuciem (...) I tylko Najwyższy wie, jak bardzo chciałbym ją uświęcić, wnosząc tu Świętość, przychodzącą z Niebios. (...) Na miejscu zwodniczych świątyń wzniosą się świątynie Boga prawdziwego. Serca pogan będą adorować Chrystusa. (...)

      A ty, miasto, które pragniesz swej ruiny, nad którym płacze, wiedz, że twój Chrystus modli się o twoje ocalenie. (...) nadejdzie dzień, że przypomnisz sobie tę chwilę! Zbyt późno będzie wtedy na płacz i żal! (...) Będziesz jęczeć, zanim zostaniesz zniszczone (...)”.

    Wszyscy wokół byli w wielkim uniesieniu. Bogaci pielgrzymi nakryli ubraniami osiołka, a jeden przykląkł i pochylił się do ziemi robiąc stopień dla Pana. Wokół rozlegały się okrzyki: „Hosanna, Synowi Dawidowemu. Szalem...”. Wśród witających były matki z dziećmi, a jeden ojciec trzymał chłopca na barana. Wszyscy mieli gałązki oliwne i palmowe, rzucali kwiaty na ziemie jak podczas naszych procesji.

    Jezus uzdrowił - szerokim gestem ręki - licznych chorych, którzy krzyczeli z radości: <<Hosanna Jezusowi z Nazaretu, Królowi królów, Panu Panów!>>

    Lud zaczął rozkładać swoje płaszcze jako dywan: << (...) droga miała pośrodku wielokolorowe pasmo szat rozścielonych na ziemi. (...) Na drogę rozlewano wonności dające zapachy i rzucano gałązki oraz kwiaty (...) wokół rozlegał się krzyk (...) „Błogosławiony ten, który idzie w imię Pana (...) Bóg jest z nami! (...) Chwała Bogu za Jego Chrystusa (...) godzina Pana nadeszła”! >>

    Kilka razy podobnie czułem się podczas procesji z Monstrancją w której Pan Jezus jest z nami. Nawet pisałem, że to p r a w d a, bo wielu zarzuca nam obrzędowość, a „Fakty i mity” kult przejęty od pogan.

     Pana Jezusa witała też grupa dziewic ubranych na biało z koszykami pełnymi kwiatów. Jedna z nich, Annalia zmarłą nagle, a Pan Jezus powiedział zdziwionemu Piotrowi, że stało się to  << Z miłości, z ekstazy. Z nieskończonej radości. Szczęśliwa śmierć! >>    

                                                                                                                         APEL

* „Poemat Boga-Człowieka” Maria Valtorta ks. 6  "Wjazd Jezusa do Jerozolimy".

30.03.2012(pt) ZA OFIARY ZMOWY

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 30 marzec 2012
Odsłon: 1211

Czesław Niemen-Wydrzycki: „dziwne jest to, że od tylu lat człowiekiem gardzi człowiek”...

      Trwa bój o pójście na Mszę św. poranną z drogą krzyżową dla emerytów, ponieważ:

ciało wabi ciepłe łóżeczko z którego się zerwałem oraz mieszkanie, bo wieje i pada

szatan zalewa pustką i niechęcią do kościoła oraz podsuwa, że „na drogę krzyżową pójdę wieczorem”. W tym czasie kręciłem się bez celu, a żona dodała, że już nie zdążę!

Pomoc nadeszła ze strony Anielskiej: „Msza św. na którą idziemy z niechęcią jest milsza Bogu”. W tym momencie uświadomiłem sobie, że zapomniałem zapalić lampkę pod krzyżem, a to oznacza, że mam jechać samochodem.

    Po wyjściu musiałem jeszcze pokonać kordon „opiekunów”, bo dzisiaj  trwają obrady sejmu, a ja nadal stanowię zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa ludowego.

     Zdziwiony słucham Słowa: „(...) Donieście, donieśmy na niego!" Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: "Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!" Ale Pan jest przy mnie (...) moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. (...) Panie Zastępów, (...) Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę.  Jr 20, 10-13

    Nie miałem żadnych przeżyć duchowych, bo dalej trwał atak złego, który wpuszczał mi niechęć do kolegów, którym przebaczyłem. W myślach znalazłem się na spotkaniu z krzywdzicielami. [gdzie ostro reagowałem na pytania psychiatrów, bo zawsze zaczynają tak samo: czy pan czuje się chory?]  Pustka. Niewiele zmieniła Komunia św., która ułożyła się ochronnie.

    Podczas każdej stacji drogi krzyżowej - z zapaloną świecą - wołałem do Pana Jezusa: „zmiłuj się nad nimi”, a do Matki Bożej: "módl się za nimi". 

    Pod blokiem rozmawiałem z sąsiadem o zamachu w Smoleńsku. To typowy przykład ofiar zmowy. Nie wykonano sekcji, a zwłoki profanowano wrzucając kawałki ciał do plastykowych worków! 

   Mówiłem mu o czujących się bogami, którym wszystko wolno. To oni są przyczyną gnębienia Polaków. Napłynął obraz zamordowania Krzysztofa Olewnika (sadyzm z mamieniem "okupem") oraz „nocna zmiana” (obalenie rządu Olszewskiego). 

    Tak jak u Żydów: „(...) zwołali Najwyższą Radę i rzekli: "Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, (...) lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród". (...)  Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, aby Go można było pojmać. J 11, 45-51

    Szatan nie ustawał z atakowaniem nienawiścią, a nawet marzeniami seksualnymi aż wołałem do św. Józefa. Planowałem Mszę św. wieczorną, a bestia podsuwała mi ponowną drogę krzyżową, a w tym czasie smacznie spałem!!

    Napłynęła pokuta z ostatniej spowiedzi i zacząłem odmawiać drogę krzyżową do której dołączyłem ukryte cierpienia Pana Jezusa w ciemnicy. Każde zawołanie powtarzałem 10 razy. Moje serce całkowicie się odmieniło.

    Napłynęły obrazy męczenników: biskupa Stanisława zabitego podczas odprawiania Mszy św. przez  Bolesława Śmiałego oraz ks. Jerzego Popiełuszki. Postawa męczenników jest niezrozumiała dla zwykłego człowieka. To nie jest pchanie się na śmierć wg Jerzego Urbana, ale uporczywe dążenie do prawdy i sprawiedliwości, bo Bóg nie dal nam ducha bojaźni. 

    Wrogiem panów tego świata jest Bóg Objawiony. Nie bacząc na to mam napierać w porę i nie w porę oraz wytrwać do końca! Bóg daje nam łaskę, ale nie znosi cierpień. Tak jest z powołanymi dla Królestwa Niebieskiego. 

    Dzisiaj w sejmie RP przemawiał szef „Solidarności” Piotr Duda, a po wszystkim posłowie wiwatowali z okrzykami „Solidarność” i „zwyciężymy”. W zmowie  rozkradziono Polskę, a teraz szuka się pieniędzy w kieszeniach emerytów: praca do śmierci ("Popierajcie PO czynem umierając przed terminem"). Wyciszono aferę solną, a z samych konfiskat nielegalnych majątków można załatać dziurę budżetową. Premier siedział smutny, bo  p r a w d a  jest bolesna.

    Piszę, a z tv Trwam płynie apel o. Rydzyka, aby dalej pisać protesty, bo trwa dyskryminacja katolików. Nadal nie rozpatruje się sprawy przydzielenia miejsca na multipleksie. Czerwoni pokazują swoją „moc”, a przecież to „katolicki” prezydent delegował do KRRiT Lufta i Dworaka! Tak samo jest z próbą skasowania nauczania religii. Zmowa, zmowa, zmowa, ale Pan Bóg wszystko widzi.  

    Na ponownej Mszy św. nie było rozproszeń i cały czas trwałem w wielkiej powadze. Żydzi porwali kamienie, aby ukamienować Jezusa za ogłoszenie Siebie Synem Bożym: "/../ Pismo nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić /../ choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu". J10, 31-42

    Kapłan zrobił - tak jak lubię - długą przerwę po Komunii św. Padłem na kolana przed Matką Bożą Fatimską.  Na klęczniku leżał obrazek Pana Jezusa z Całunu...patrzyliśmy sobie w oczy, a pokój zalał serce. Tak chciałbym tutaj zostać. 

    W drodze powrotnej trwała modlitwa za „moich winowajców”. Każdą stacje powtarzałem 10 x. Zobacz tylko jedno zawołanie: „Jezus pada pod krzyżem”. „O Jezu! miłości moja miej miłosierdzie nad moimi winowajcami i nad ich duszami. Matko Miłosierdzia! módl się nad nimi. Ojcze! przez zasługę pierwszego upadku Pana Jezusa miej miłosierdzie nad moimi winowajcami i nad duszami takich”.

    Dzisiaj miałem pokazaną tylko garstkę ofiar zmowy, a w tym czasie Stefan Niesiołowski krzyczał w TVN, że u nas jest demokracja i nie wolno brać Donalda Tuska na pal...                                                                                                                                                APEL

29.03.2012(c) ZA TYCH, KTÓRZY ROZUMOWO PODCHODZĄ DO SPRAW BOŻYCH

Szczegóły
Autor: APeeL
Opublikowano: 29 marzec 2012
Odsłon: 1142

     Idę na Mszę św. poranną i nie mogę nadziwić się Mądrości Bożej: "Rozważajcie o Panu i Jego potędze, zawsze szukajcie Jego oblicza. Pamiętajcie o cudach, które On uczynił, o Jego znakach, o wyrokach ust Jego”. Ps 105    

    Nie chodzi o stworzenie słońca i gwiazd, a nawet Gwiazdy Betlejemskiej, która towarzyszyła przyjściu Zbawiciela, ale o to, że Bóg zawsze potwierdza Swoje zapowiedzi. Do ujrzenia tego potrzebne jest Światło Pana, a 99% ludności chce wszystkiego dotknąć i "ma oczy, ale nie widzi".  

    Jeżeli ja „odkrywam” tą tajemnicę to cóż powiedzieć o tych, którzy czerpali Światło i Mądrość wprost z „otwartego” Nieba! Tak jest właśnie z Trójcą Świętą, bo inna jest łączność z Bogiem Ojcem, inna z Synem nie mówiąc o Duchu Świętym. To jedność w różnorodności. Potwierdza to s. Faustyna w swoim opisie, gdy Bóg wziął ją na Swoje Ręce. 

    Wczoraj widziałem człowieka, który bezradnie kręcił się  koło domu i stodoły, bo wokół płonęła trawa i zagajnik. W jednej chwilce możesz stracić wszystko. Nagle ujrzałem, że nikt i nic nie może skasować owocu dobrych uczynków i modlitwy. Takim najwyższym dobrem jest przyjęcie niezasłużonego cierpienia i przebaczenie winowajcom. 

    Dopiero podczas przepisywania dziennika zobaczyłem lata spędzone na modlitwach. Tego nie może zniszczyć czas, a nawet śmierć ciała. Świat przeminie, a moje wołanie do Boga pozostanie na wieki wieków. Nie poszły na marne Msze św. oraz łzy towarzyszące pękaniu serca.

    Później trafię na mój list do o. Wojciecha z „Gościa niedzielnego”, który w powołaniu Chrystusa Królem Polski dopatrzył się „instrumentu jakichś ideologicznych i politycznych gier”, a to prośba o przewodnictwo duchowe: „króluj nam Chryste zawsze i wszędzie”. Ten akt oznacza oddanie Bogu prawa do naszego życia.

    Przecież to jest pokazane na towarzyszach, którzy swoje życie poświęcili Partii. Specjalnie piszę z dużej litery, bo był czas jej sakralizacji! Z mętnych wywodów wynika, że ojciec jest przeciwko powołaniu Pana Jezusa Królem naszych serc (panowania duchowego). Pisałem, że pomylił duchowość z tym, co można dotknąć palcem. W ten sposób myślą ludzie normalni: stąd wyśmiewanie „telefonu do Pana Boga” o którym powiedział ks. Piotr Natanek.

    Dziwi wspominanie Żydów, którzy pod wpływem cudów pragnęli mieć króla ziemskiego. Żydzi do dzisiaj nie mają Światła Ducha Świętego. Ten król miał dać dobrobyt  i ochronę. Wg autora: „Wołanie o to, by Pana Jezusa obwołać królem na wzór władców tego świata, jest uleganiem tej samej pokusie”.

  Większość, także hierarchów nie widzi wojny duchowej. Nie widzi terroryzmu medialnego! Polska naprawdę jest narodem wybranym, a o. Wojciech wskazuje na bardziej godnych od nas Włochów. Wybranie przez Boga oznacza otrzymanie specjalnej misji, a to nie jest pycha duchowa tylko Krzyż Pana Jezusa (poświęcenie się).

    Komunia św. była lekka i zagięła się na brzegach, a z obrazka Pana Jezusa z Całunu popłynęło wołanie do Boga: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci zbolałe, Najświętsze Oblicze Twego Umiłowanego Syna jako okup za nasze winy, aby złagodzić Twój święty gniew”...

    Nie wiedziałem, że spotka mnie wielkie cierpienie, bo dzisiejsza modlitwa ma szczególną moc po wczorajszej spowiedzi na Mszy św., gdzie było 60 kapłanów! To ból duszy, którego nie ma na ziemi. To łaska oddanego całkowicie Panu Jezusowi

    Ja nie wiem jak w takich momentach modlą się buddyści. Co daje kręcenie kołowrotkiem? Na pewno nie ma to nic wspólnego z moim obecnym stanem. Nie mają też tych przeżyć normalni wierni. To można wyrazić obrazem świętego, który obejmuje i całuje stopy Pana Jezusa na krzyżu, które przyniosły otwarcie nieba i nasze zbawienie.

    Po wyjściu z kościoła prawie omdlewając wołałem za moich winowajców i za dusze takich. To wprost oddawanie życia za tych ludzi i za ich dusze. Słodycz zalewała serce i usta. Chciałbym znaleźć się w jakiejś kaplicy, sam na Sam z Panem Jezusem i tak trwać aż do zaśnięcia, bo nasze ciało jest zbyt słabe na uniesienia duszy.   

    W tym całkowitym wyniszczeniu siebie przygotowuję śniadanie. Zrozum moje cierpienie. Ja jestem teraz na Kalwarii, całkowicie niezdolny do tego życia, a tu posiłek dla ciała. Wyobraź sobie człowieka idącego do kościoła: na twarzy złość, w ręku karabin, ubrany jak król lub rycerz (w sensie wielkiego ciała fizycznego), a w środku ledwie tląca się świeczka (dusza). Po przyjęciu Ciała Zbawiciela idzie święty staruszek, który podpiera się laską, a cały świeci.

    Wróciłem do Pana wieczorem, a uwagę przykuło przesłuchiwanie Zbawiciela: „(...) Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kim Ty siebie czynisz? (...) Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś”? J 8, 51-59   Uśmiechnąłem się...                                                                                                    APEL

 

 

 

  1. 28.03.2012(ś) ZA PRZYJMUJĄCYCH NIEZASŁUŻONE CIERPIENIE
  2. 27.03.2012(w) ZA TYCH, CO W SŁUŻBIE BOŻEJ
  3. 26.03.2012(p) ZA PODDANYCH PRÓBIE
  4. 25.03.2012(n) ZA KOCHAJĄCYCH TO ŻYCIE
  5. 24.03.2012(s) ZA UPOKORZONYCH
  6. 23.03.2012(pt) ZA ODPUST ZUPEŁNY DLA DUSZY ZMARŁEGO OJCA
  7. 22.03.2012(c) ZA ZDRAJCÓW BOGA I OJCZYZNY
  8. 21.03.2012(ś) ZA NIEGODNIE PRZYJMUJĄCYCH EUCHARYSTIĘ
  9. 20.03.2012(w) ZA CHORYCH BŁAGAJĄCYCH O POMOC
  10. 19.03.2012(p) ZA ZATROSKANYCH O OJCZYZNĘ

Strona 997 z 2412

  • 992
  • 993
  • 994
  • 995
  • 996
  • 997
  • 998
  • 999
  • 1000
  • 1001

Menu główne

  • Strona domowa
  • Dziennik duchowy
    • Chronologicznie
  • Moja duchowość...
  • Dwa zdania o sobie

Licznik odwiedzin

Odwiedza nas 2548  gości oraz 0 użytkowników.

WYSZUKIWANIE

Logowanie

  • Nie pamiętasz hasła?
  • Nie pamiętasz nazwy?