- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1169
Niekiedy zapisy zatrzymują się, bo nie mogę odczytać właściwej intencji, ale nie denerwuję się tym i nie piszę na siłę...byłem już blisko: za tych, którzy potrzebują niewiele, albo nic.
Tuż po przebudzeniu 15.01.2014 o g. 4.00 przeżegnałem się i zostałem mile zaskoczony, bo wszystko stało się jasne. Nawet czytałem o tym w wizji Marii Valtorty, gdzie Pan Jezus mówił o błogosławionych ("Kazanie na Górze").
Co oznacza ubogi w duchu? Trzeba rozróżnić miłość do najbliższych, których mamy kochać „jak siebie samego” od miłości Boga, którego mamy miłować ponad wszystko, całą swoją istotą, aby posiąść Królestwo Niebieskie już tutaj na ziemi.
Wg mojego doświadczenia nie możemy tego uczynić sami z siebie. Poszukującym drogi mogę tylko poradzić otworzenie serca i proszenie Boga o tą łaskę.
W tej miłości przeszkadza bożek o nazwie dobra ziemskie, którego symbolem jest złoto rujnujące ducha bogacza. Nędzarz żyje nienawiścią i przeklina takich życząc im wszystkiego najgorszego.
Oderwanie się od grzesznego przywiązania do dóbr ziemskich i wyzbycie się wszystkiego w sercu jest dla zwykłych ludzi zbyt trudne, dziwne i "chorobliwe", a tylko w ten sposób można stać się prawdziwie wolnym i świętym w ubóstwie. Wg psychiatrów to jakieś wyimaginowanie pragnienia, bo nie chodzi się twardo po ziemi.
W moim stanie faktycznie potrzebuję niewiele, bo żyję tylko miłością do Boga, a cała reszta jest dodana. Zapytasz o moje dobra. Nie interesuje mnie ten świat w sensie szukania atrakcji (podróży „życia”), bo dla dzieciątka atrakcją jest jego tata. Nie żyję jak pustelnik, bo nie jestem sam.
Ja nic nie mam w sercu, a to co posiadam oddałbym potrzebującym i radował z przyniesionej innym ulgi. Tak jest z ubogimi w duchu, którzy są bogaci materialnie...
Wróćmy do początku dnia, gdy miałem 5 minut do wyjścia na nabożeństwo, a zły po swojemu wpuszczał złość i straszył przed wyjazdem „na zakupy”. Ponadto zalewał mnie rządzącymi, którzy chcieliby, aby to co robią nikt nie widział.
Podzielili się sztucznie, udają, że nie są jednością i w tym czasie wszystko zgarniają...żaden normalny człowiek nie może dostać pracy, a buntujących się można dręczyć na wszystkie sposoby.
W kościele wyjąłem wizerunek św. Michała Archanioła, który był rozdzielony (”podwójne widzenie”) i na moich oczach obrazy zeszły się. Tak jakby obrońca mówił: „nie bój się, bo ja jestem”.
Po Eucharystii wzburzone serce uspokoiło się, a po wyjściu z kościoła wzrok zatrzymało zdjęcie św. Rodziny. Przez moje ciało przepłynął wstrząs aż zawołałem: św. Józefie, Matko, Jezusku bądźcie z nami...bądźcie z nami do końca. Popłakałem się, a tak potrzebny pokój wrócił do serca. Opisuję ten krótki czas, bo to dowód na działanie Ciała Pana Jezusa.
Wszystko później ułożyło się w całość, bo św. Rodzina żyła bardzo skromnie. Podczas krążenia po centrum handlowym nic mnie nie interesowało, bo pragnąłem tylko modlitwy, którą odmawiałem. Nie wydaliśmy niepotrzebnie pieniędzy i zjedliśmy prosty obiad... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1187
Nie wiedziałem, że dzisiaj będzie tak poważna intencje modlitewna, bo to wyjaśnia trwające od wczoraj ataki demona i nasilenia dręczenia przez rządzących, których służby specjalne muszą się czymś wykazać.
To zarazem najwyższa próba miłości bez której nie wejdziesz do Królestwa Niebieskiego. Ja wiem, że większość ma na głowie ważniejsze sprawy, ale proponuję każdemu ułożyć hierarchię, bo miłośniczka kotków całuje swojego pupilka w łapki z pazurkami!
Zerwałem się w ostatnim momencie na nabożeństwo poranną i pocałowałem, ale Twarz Pana Jezusa z Całunu. „O! Jezu mój drogi Tyś jest źródłem łask, po świecie rozsiewasz miłosierdzia blask”...
Jan Apostoł wykazuje, że kto nienawidzi swego brata, a mówi "kocham Boga" jest kłamcą. To wielka prawda, ale przeciętny człowiek nie może przemienić siebie i z człowieka cielesnego stać się duchowym.
Przed Eucharystią padłem na dwa kolana, a pokój zalał serce. Podjechałem pod krzyż i zapaliłem lampki, a z natchnienia trafiłem do stacji diagnostycznej, aby przedłużyć rejestrację, a przy okazji zreperować wykryte zużycie stabilizatora koła.
To moje działania było bardzo podejrzane, bo pojawił się mój opiekun, którego nazywam „ćmokiem”...udawał, że czyści reflektory samochodu ciężarowego i sterczał przy mnie. Dziwne, bo dzisiaj nie sprawiało mi to żadnej przykrości...tak jakbyśmy stali w kolejce po chleb.
Wczoraj było mi przykro, że nie mogłem spokojnie wyjechać do kościoła, trafić na pocztę, rozmawiać ze spotkanymi ludźmi. Wciąż widzę młodego, który udaje, że żyje ze zbierania puszek, ale zawsze jest tam gdzie ja, a nawet przechodzi koło garażu, gdy wyjeżdżam.
Przykrość jest tym większa, bo kocham moją ojczyznę, Boga, a wśród rodaków czuję się jak na zesłaniu. To działanie jest zaplanowane i ma spowodować ostracyzm.
Ja jestem fałszywym szpiegiem, chorym psychicznie (mistyka to psychoza), a zarazem nękanym jak groźny przestępca. W tym czasie jest wielki problem, bo z więzienia wychodzi pedofil-morderca, opętany Mariusz Trynkiewicz.
Z wdzięczności i w wielkiej radości wyszedłem na ponowne nabożeństwo. Nic nie obchodziły mnie dzisiejsze „naloty”, a nawet ponownie spotkanie przy komendzie policji mojej opiekunki! Już mnie nie zaczepiała, tylko odwróciła się, a ja przeszedłem obok z wielką mocą.
Pokój i słodycz zalewały serce i usta: „Panie Jezu! jak żyć bez Ciebie na tym zesłaniu? Zbawicielu drogi, z Tobą nic nie jest straszne: choroba, wichura, a nawet śmierć! Ty mówisz, abyśmy się nie bali”.
Tego nagłego napływu mocy nie można przekazać, ale wyjaśniają to słowa z dzisiejszej Ew. Łk 4 o Panu Jezusie, który „powrócił w mocy Ducha”. To jest właśnie ta moc...moc z Boga, która sprawia, że nie boisz się śmierci.
Nie możesz tego wyćwiczyć, postanowić lub „wmówić sobie” odwagę, bo to łaska wiary, dar Boga. To nie jest tylko brak poczucia strachu, bo normalny człowiek boi się śmierci. W moim stanie jesteś ponad tym wszystkim, bo wiesz, że duszy nie można zabić.
Wracałem z sercem zalanym miłością do nieprzyjaciół. Nie możesz sam z siebie mieć takiego uczucia, tak wielkiej miłości. Teraz, po zapisie intencji pojechałem na Mszę św. (13.01.2014) i w wielkim bólu zacząłem odmawiać modlitwę. Wprost umierałem podczas wołania za moich nieprzyjaciół.
Tak się składa, że właśnie czytałem wizję Marii Valtorty, gdzie Pan Jezus mówił w kazaniu na Górze o przykazaniu miłości bliźniego. Ja mam kochać miłością Boga Ojca, który jest Stworzycielem także moich nieprzyjaciół. Pan Jezus prosi, abyśmy nie gniewali się na innych, bo podlegamy dodatkowemu osądowi.
Tak właśnie czuję tą wszechogarniającą miłość, której nie można przekazać i opisać. W tym stanie czujesz, że wszyscy jesteśmy na tym zesłaniu braćmi...jakby w obozie z którego mamy się wyzwolić.
Przypomniały się jeszcze słowa św. Jana ze środy (1J4,7-10): „miłujmy się wzajemnie (...) kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1128
6.00 „Anioł Pański”...w smutku podjechałem do kościoła, gdzie spotkałem kilka osób. Popłakałem się, bo proboszcz wymienia dobrą posadzkę na śliskie płytki i ktoś złamie sobie nogę.
Nasi poprzednicy wykonali to wielkim wysiłkiem i wystarczyło tylko pastować, a teraz kurzy się przy Dzieciątku...po niedokończonym odnawianiu świątyni. W planach jest rozbudowa zakrystii, a nic nie mówi się o renowacji ołtarza z Tabernakulum. To diabelskie fanaberie z nakładaniem na parafian haraczu.
. W smutku nie docierały czytania, ale przy słowach Pana Jezusa: „Nie bójcie się” w moim sercu pojawił się sekundowy błysk łączności z Bogiem. Oprócz opisanego „remontu” w ramach dzisiejszej intencji miałem jeszcze inne "zdarzenia duchowe"...
1) W nocy czytam wstrząsający wywiad z JE A. Schneiderem biskupem z Kazachstanu o Komunii świętej („Polonia Christiana” nr 34 „Przed Jego Majestatem aniołowie kryją twarz”). Eucharystia powinna być podawana tylko przez kapłana i przyjmowana na kolanach oraz do ust. Wyklucza się istnienie szafarzy świeckich...w tym niewiast!
2) Spotkałem panią, która wybudowała kapliczkę na osiedlu, ale nie na własnej działce tylko obok protestującego sąsiada. Wywołała dyskusje, wkroczenie władz i podzieliła społeczność.
3) Władze spółdzielni mieszkaniowej przysłały nieświadomą pracownicę do nieświadomej żony...o podpis przeciw prywatyzacji spółdzielni. Towarzysze najpierw przeszkadzali w prywatyzacji, a teraz bronią się, bo Sejm RP chce skasować niepotrzebne stanowiska dla czerwonych kacyków (podobnie jest z Izbami Lekarskimi).
4) Naczelny hipokryta „polski radzieckiej” Janusz Palikot na swoim blogu dał wpis:„Drużyna prezesa”, który skomentowałem.
<< Na tle pogańskiej choinki życzył Pan nam szczęścia z przekazem wzajemnego miłowania się. Minął tydzień, a już Antoniego Macierewicza wysyła Pan do psychiatry. Dzisiaj wprost szalał Pan u „Stokrotki”.
Nie ma Pan nic przeciwko prowokacjom wobec Kościoła świętego, który kojarzy się Panu z kapłanami judaszami. Skąd czerpie Pan wzór swojego postępowania? Proszę, aby nie szedł Pan tą drogą, bo od tego zachowania jest już tylko krok do zabijania... >>
5) Pan Jezus w kazaniu na Górze w wizji Marii Valtorty mówił o głupcach, którzy uważają, że modlą się, a to bezduszne gadulstwo (bałwochwalstwo).
6) Na National Geographic oglądałem film „Narkotyki” (USA), gdzie płakała matka okradana przez syna. Walczy się z kierowcami, a wódkę sprzedają przy zajezdniach tramwajowych i na stacjach benzynowych.
Trafiłem też na reportaż o "małżeństwie" w którym żona jest prostytutką i zaspakaja klientów we własnym mieszkaniu. Mąż, pisarz wychodzi w tym czasie na spacer z pieskiem, a „Twój Ruch” pragnie legalizacji prostytucji i marihuany.
7) "Nasz" sąd rodzinny zabrał dzieci matce Polce...z powodu biedy, a chłopczyk popełnił podczas rozprawy samobójstwo!
8) UE ma zabronić tradycyjnego wędzenia wędlin, które jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. Zobacz opętanie dzieci diabła...rozradowanych wyzwoleniem z pęt narzucanych przez wiarę!
Kończę zapis, a wzrok zatrzymuje „Fakt” z czerwonym Owsiakiem, który mówi, że „możecie nas nie lubić, ale nie przeszkadzajcie”. Dlaczego zbierają pieniądze pod kościołami, a sami dają na licytację niepotrzebne rzeczy...”Stokrotka” rzuciła jeden ze swoich bezwartościowych kapeluszy.
W wielkim bólu odmówiłem całą moją modlitwę w intencji tego dnia... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1718
Dzisiaj będę miał pokazanych ludzi, którzy czynią mi dobro. W drodze do kościoła „patrzyła” piekarnia, bo „chleb nasz powszedni” jest tego symbolem. Normalnie nie widzimy tych, którzy dostarczają nam wodę i wszystkie produkty, ciepło, a także dają poczucie bezpieczeństwa.
Pod kościołem minąłem się z żoną, która tyle lat mi służy, a to ważne szczególnie teraz, gdy całe dnie poświęcam służbie Bogu. Jako szczególny znak...podała mi pieniądze na wydatki.
Apostoł Jan przypomniał, że „nie my umiłowaliśmy Boga, ale On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy /../ abyśmy życie mieli dzięki Niemu”. 1 J 4,7-10
Większość ludzi nie ma świadomości życia po śmierci i na co dzień nie dba o ostateczny cel naszego zesłaniu...z miłości! To wielka niefrasobliwość z zamykaniem sobie wąskiej furty prowadzącej do zbawienia. Piszę to, a „dreszcz prawdy” przepływa przez ciało.
Pan Jezus rozmnożył chleb i ryby dla 5 tysięcy mężczyzn. Polecił wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie (po stu i po pięćdziesięciu). A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi. Mk 6, 34-44
Popłakałem się po św. Hostii, która była jak woalka. Przepłynęły obrazy i zdarzenia: rodzice chrzestni, ojciec wstający w środku nocy, bo dojeżdżał do odległej stolarni, babcia, która dawała mi kącik za szafą, ciocia i wujek, którzy wspomagali mnie na studiach oraz żona i pacjentki modlące się za mnie. Na szczycie tego dobra kapłani z Eucharystią.
Wcześniej też wołałem do Boga w ich intencji (2002, 2010), ale zawsze "ktoś dochodzi". Dlatego z wdzięczności poszedłem dodatkowo na Mszę św. wieczorną, gdzie śpiewaliśmy Maleńkiemu aż 3 kolędy. Św. Hostia unosiła się w ustach, a ja chciałbym, aby to trwało do końca życia.
Ostateczną intencję odczytałem dopiero po wyjściu na Mszę św. w piątek. Napłynęła osoba kardiolog, która trafiła mi z lekiem oraz okulistka, która przyjęła mnie bez zapłaty. W wielkim bólu odmawiałem całą modlitwę, a w kościele dodatkowo prosiłem Boga o miłosierdzie dla dusz moich nauczycieli.
Przypomniała się babcia, która zamawiała za mnie Msze św. w różnych sanktuariach oraz kierowca, która zlitował się nade mną, gdy „zmarnowany przez życie” stałem w ulewie za Krakowem. Dołączyłem do nich zegarmistrza, którego dzisiaj spotkałem, kontrolujących właśnie mój pojazd, a także mechaników.
Wyjaśniło się moje wcześniejsze pragnienie przekazania tym ludziom słów psalmu: Niech Pan Bóg was błogosławi i strzeże, niech rozpromieni nad wami Swoje Oblicze i obdarzy was pokojem. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1165
Wczoraj oglądałem na rosyjskiej „Planete” transmisję z Pasterki w Cerkwi Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Nie wiedziałem, że dzisiaj w Kościele Wschodnim jest Boże Narodzenie.
Po przebudzeniu przeżegnałem się i napłynęło wielkie zamyślenie z powodu poczucia bliskości Boga. Nadal byłem pod wrażeniem tych pięknych uroczystości, gdzie był także tow. Putin. Tak powinniśmy obchodzić rocznicę Narodzenia Pana, ale w sercach, bo Bogu nie jest potrzebna obrzędowość zewnętrzna w której lubują się bezbożnicy (np. w Korei Północnej).
Wprost czułem radość z Narodzenia Dzieciątka, bo Słowo stało się Ciałem. W takim stanie pragniesz ciszy, padnięcia na kolana i bycia w świątyni. Aniołkowi przed Żłóbkiem wrzuciłem drobne, a to sprawiło, że pod ławką znalazłem zdjęcie św. Rodziny z Dzieciątkiem.
Takie zdarzenia radują duszę i są dowodem na łączność z Bogiem, który cieszy się z nami jak dobry ojciec ziemski. To jest tak proste, że aż niepojęte, bo wszyscy jesteśmy dzieciątkami Bożymi. Ludzie myślą, że spotkanie z Panem Jezusem to cierpienie świętego, który obejmuje krzyż, wzdycha i patrzy w niebo.
cierpienie świętego, który obejmuje krzyż, wzdycha i patrzy w niebo.
Nawet nie pytaj jaki sens ma bieganie do kościoła, bo Eucharystia sprawiła pokój i radość. W czasie powrotu do domu śpiewałem: „Nich żyje Jezus zawsze w sercu mym” i padłem w błogi sen.
Ta radość trwała jeszcze następnego dnia, a po wyjściu do kościoła moją duszę zalało wielkie uniesienie. To była niespodziewana łaska i w żaden sposób nie mogę wyjaśnić napływu mocy duchowej, bo jeszcze przed chwilką byłem normalny.
Wprost chciałbym uzdrawiać, dotykać umierających i nieść dobro Boże. Tego nie można przekazać naszym językiem. Przypomniała się Ew Mt 4, bo do Pana Jezusa przynoszono „wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał”.
Bliskość Pana Jezusa powróciła jeszcze 09.01.2014, gdy po drzemce zacząłem śpiewać kolędę o ujrzeniu Maleńkiego, a wzrok zatrzymała okładka ”Różańca” ze św. Rodziną: „Przyjąć Słowo jak Maryja”.
Nagle znalazłem się na miejscu starca Symeona, który doczekał przyjścia Zbawiciela i stwierdził, że może umrzeć w pokoju. Takie było moje serce: „zobaczyć Dzieciątko i umrzeć”. Nie pojmiesz tego naszym rozumem.
Z wielkim trudem odczytałem intencję modlitewną, a to wyjaśniło także smutki trwająca od 3 dni, bo właśnie jest wymieniana dobra posadzka w kościele. To brak prawdziwego kultu dla tego Świętego Czasu...początku otwierania Nieba.
Nie zrozumiesz tego, bo musisz to przeżyć we własnym sercu. Inaczej nie można tego pojąc i może dziwić zapis takiego przeżycia. Miałem tylko jedno pragnienie, aby wołać do Boga, bo tylko modlitwa może ukoić takie cierpienia duchowe.
Prawie umierałem podczas godzinnego krążenia po mieście. Wróciłem do domu i dalej w ciszy prosiłem Pana Jezusa w intencji tych, którzy „nie wierzą, że Słowo stało się Ciałem”... APEL
- 06.01.2014(p) ZA TYCH, KTÓRZY MI SZKODZĄ
- 05.01.2014(n) ZA PEŁNIĄCYCH ŚWIĘTĄ SŁUŻBĘ
- 04.01.2014(s) ZA KŁAMCÓW Z OKRĘGOWEJ IZBY LEKARSKIEJ W W-WIE
- 03.01.2014(pt) ZA ZAPOMINAJĄCYCH O IMIENINACH PANA JEZUSA
- 02.01.2014(c) ZA SPRZECIWIAJĄCYCH SIĘ BEZBOŻNIKOM
- 01.01.2014(ś) ZA PRAGNĄCYCH ŚWIĘTEJ ŚMIERCI
- 31.12.2013(ś) ZA LUDZI DOBREJ WOLI NIE ZNAJĄCYCH JEZUSA
- 30.12.2013(p) ZA PEŁNYCH UWIELBIENIA BOGA
- 29.12.2013(n) ZA OGŁUPIONYCH
- 28.12.2013(s) ZA ZWOLENNIKÓW ABORCJI