- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1195
Wigilia
W nocy skończyłem pisanie w mojej precedensowej sprawie, bo mamy kraj katolicki, a ja jestem nękany z powodu obrony wiary i krzyża Pana Jezusa.
„Podniosą na was ręce i będą was prześladować. (...) Wydadzą was (...) z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników”. Łk 21,12-19) To z jednej strony, a z drugiej non possumus, bo bezbożnicy stają się całkowicie bezkarni.
To już ostatnia Msza św. dla Matki Bożej, ale z rozproszeniami, ponieważ spóźnialscy biegali za spowiednikami. Proboszcz w kazaniu mówił o ludziach pragnących pokoju, ale nie wspomniał o Pokoju Bożym, który nie ma nic wspólnego z naszym brakiem wojny.
Po przyjęciu Komunii św. wracałem ze łzami w oczach, a moje serce zalała w d z i ę c z n o ś ć. Na ten moment wzrok zatrzymały ręce Pana Jezusa wzniesione na krzyżu! Pan później zaprowadzi mnie na frukaczmariusz.blog.pl, gdzie będzie zdjęcie Zbawiciela na krzyżu całkowicie zakrwawionego.
Pasują tutaj słowa Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela, który napełniony Duchem Świętym prorokował (Łk 1, 67-79): "Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo lud swój nawiedził (...) że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą (...) Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani służyć Mu będziemy bez lęku, w pobożności i sprawiedliwości przed Nim, po wszystkie dni nasze”.
Napłynęło bestialstwo Rzymian, którzy swoich przeciwników krzyżowali i zostawiali przy drodze. Biedacy umierali w opuszczeniu, zanieczyszczeni odchodami. To okrucieństwo miało odstraszać wszelkich buntowników. Tak też potraktowano Pana Jezusa, a uczynili to swoi.
Sam w wyobraźni jestem tak przybijany do krzyża, ale nie mam spodziewanego bólu, który powinien towarzyszyć temu okrucieństwu, ponieważ ciało zostaje uniesione przez Ducha i nic nie może przerwać męczeństwa. Tego pragnienia oddania życia za wiarę nie pojmie normalny człowiek.
Stanu mojej duszy zalanej wdzięcznością Panu Jezusowi nie można przekazać. Nasze ciała fizyczne nie mogą pojąć co oznacza otwarcie Nieba oraz danie nam przez Boga św. Hostii.
To nie jest nasza ludzka wdzięczność, bo z czym można porównać łaskę zbawienia? Wszystko odbywa się w sekundowych błyskach, ponieważ jesteśmy zbyt słabi na tak wielkie przeżycia duchowe.
Dusza została uniesiona, błogostan zalał serce, a słodycz usta. Pokój Boga promieniował wokół mojej osoby. Tak nagłe i wielkie przeżycia duchowe sprawiają wielkie cierpienia, bo dusza pragnie bycia z Bogiem, a trzeba wychodzić z miejsca świętego.
Podjechałem pod krzyż i zapaliłem lampkę, a umęczonej żonie kupiłem bukiet róż. Niosłem kwiaty, a duszę ponownie zalewała wdzięczność Panu Jezusowi za nasze odkupienie, a także za wczorajszą pomoc w "naszej" sprawie.
Popłakałem się i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego...w pokoju mogłem uczestniczyć w Wigilii. APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1151
Przebudził mnie zły sen, a serce pełne lęku zły zalał dodatkowo nienawiścią do prześladowców. Kilka razy próbowałem odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego, ale wciąż byłem mylony i kończyłem na "Pozdrowieniu Anielskim".
Ten atak był słuszny, ponieważ dzisiaj otrzymam wielką pomoc od Pana Jezusa. Od miesiąca zbierałem materiały na spotkanie z utytułowanymi kolegami, którzy mają ustosunkować się do mojej łaski wiary. Mądrość Boża sprawiła, że rozumie ją każda religijna staruszka lub teolog duchowości.
Nie chciałem wstać na pierwszą Mszę św., ale w sekundowym śnie zobaczyłem siebie w przedsionku kościoła. Zerwałem się, bo to było ewidentne zaproszenie od Matki Pana Jezusa.
Podczas wychodzenia pod drzwiami mieszkania znalazłem kłos pełen ziarna. Natychmiast wiedziałem, że to znak jakiegoś „plonu”, a nawet pomyślałem, że: „kto we łzach sieje żąć będzie w radości”. Naprawdę nie wiedziałem co mnie czeka.
Na Mszy św. nie miałem żadnych przeżyć, ale podczas podchodzenia do Eucharystii wzrok zatrzymała stacja drogi krzyżowej z Weroniką obcierającą Twarz Pana Jezusa.
Długo klęczałem po Komunii św., a pokój zalewał serce i zrobiło się „tak dobrze z Panem Jezusem”. Dopiero teraz chciałbym modlić się z innymi, wołać do Boga i dziękować za wszystko.
Jak wielką łaską jest ciepły dom, poczucie bezpieczeństwa, sprawność fizyczna i samochód, który zapalił przy minus 14 stopniach C. Ile kłopotu ma spotkany sąsiad z protezą nogi, a jest wielka ślizgawica.
W serce wróciła sprawa spotkania z kolegami lekarzami, którym pragnę przesłać informację o mojej duchowości, ale nie wiem jak ją ułożyć. W drzemce ujrzałem piękny dom ze szklaną ścianą za którą było osuwisko ziemi. To symbol kruchej granicy doznań duchowych, które można potraktować jako chorobę.
Nagle napłynęła moc i natchnienie, aby opracować tylko materiał niezbędny, a resztę przygotować na spotkanie. Wszystko napisałem w ciągu 12 godzin, podania wydrukowałem, a załączniki umieściłem na płytach...rano wysłałem już zaadresowane koperty. Nigdy nie przypuszczałem, że to się tak stanie.
Podziękowałem Panu Jezusowi za moc, wskazanie na istotę sprawy, a nawet znalezienie potrzebnych dokumentów. Prawie chciało się płakać, bo będę miał spokój podczas Wigilii.
Po czasie Pan Jezus poprawił intencję, bo pierwsza była błędna: „za przynoszących plon obfity”. Jak to się stało? Sam się zdziwiłem, bo wzrok zatrzymał snop zboża, który żona powiesiła w przedsionku mieszkania oraz figura Pana Jezusa w koronie cierniowej...
APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1000
W nocy czytałem ”Poemat Boga-Człowieka” z wizją Marii Valtorty o Marcie...o jej krzątaninie z Marią przy umierającym bracie Łazarzu, którego odwiedzili przedstawiciele Świątyni.
Wszystkim sługom wydawała polecenia oraz nadzorowała, aby nikogo nie pozostawiono na uboczu i goście otrzymali wszystko według ich upodobania.
Żona zerwała mnie z ciężkiego snu, bo kończą się Msze św. poświęcone Matce Zbawiciela. Po zapaleniu światła wzrok zatrzymał art. „Osoba mistyczna” ze zdjęciem Eucharystii w rękach kapłana oraz cudowny medalik, który położyłem na obrączce - różańcu.
Czytaj: najważniejsze jest zbawienie duszy, a do tego potrzebna jest modlitwa (różaniec), zjednanie z Bogiem (Eucharystia) oraz dobra śmierć (cudowny medalik). Sam się zdziwiłem tą „mową Nieba”, bo przed snem obrączkę położyłem na medaliku, a artykułem przykryłem inne pisma.
Nie znałem przebiegu dzisiejszego dnia i to zdarzenie duchowe przekazuję dla poszukujących drogi jako dowód na prowadzenie przez Pana Jezusa. Tylko ten jeden fakt pokazuje bezmiar możliwości Boga i bezsens naszych poszukiwań i zatroskania o wszystko.
W ciemności i na mrozie odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego, ale rozproszenia zalewały serce, bo prezydent udaje ojca narodu, a podpisał ustawę o żywności modyfikowanej genetycznie. W centrum handlowym leżą piękne i tanie kartofle, a brakuje normalnych.
Napłynął też obraz kolegów z samorządu lekarskiego, którzy już żyją nowymi fałszywymi wyborami. W głowie mam czekające mnie spotkanie z Nieświętą Inkwizycją przed którą mam tłumaczyć się dlaczego protestowałem przeciwko powaleniu krzyża...
Do jednego spowiednika ustawiła się olbrzymia kolejka, bo w Adwencie wszystko było ważniejsze od Pojednania z Bogiem. Niektórzy odkładają swoje sprawy duchowe na sam koniec...czasami aż do „świętej nigdy” i jako „trupy duchowe” trafiają przed św. Piotra.
Te rozproszenia sprawiły, że nabożeństwo przepłynęło, a Komunia św. przyniosła tylko trochę pokoju.
Dzisiaj trwa krzątanina ludzka, oblegane są sklepy i markety z szałem zakupów na wyrost. Żona także znosi dobra wszelkiej maści i nie opuszcza kuchni. Poprosiłem, aby zawołała o pomoc do św. Marty, której wizerunek ma na lodówce! Faktycznie wszystko się udało i będzie na czas.
Po śniadaniu padłem w sen w którym znalazłem się w małej salce z kilkoma niewiastami i poczuciem, że „jeżeli ja tutaj nie przyjdę to kto”? Sen sprawdził się, bo wieczorem poszedłem w jej intencji na drugą Msze św., a w kościele („salce”) faktycznie było kilka kobiet...
W ramach później odczytanej intencji trafiłem na blog pani, która na całą stronę opisała relację z zakupu bananów oraz pana z UPR rozwodzącego się nad demokratycznym totalitaryzmem, który zmusza go do odpowiedniego ścinania trawy i żywopłotu (chodzi o głupie przepisy).
Autor zaznaczył, że demokracja nie szanuje żadnej wartości, ale problem go przerósł, bo nie wspomniał o szatanie. Przyznałem mu rację, bo wszystko można przegłosować, a prawidłowa jest tylko hierarchia od Boga aż do mnie.
Wciąż zapominamy, że mamy przetrwać na zesłaniu i poprzez Kościół Święty wrócić do Raju, ale większość w to nie wierzy i dla nich wszystko jest ważniejsze od zbawienia, a przecież „trawą jesteśmy”... APEL
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1120
„Fakt” krzyczał o nadejściu końca świata i nawet cytował Apokalipsę św. Jana. To taka mieszanka pogańskich strachów z tym, co na pewno nadejdzie. Pan przyjdzie, ale tym razem jako sprawiedliwy sędzia.
Dziwne, bo w kościele nie zauważyłem cisnących się przy drzwiach i konfesjonałach. Większość wybiera obojętność duchową, agnostycyzm lub bezbożnictwo, a nawet wrogość do naszego wspólnego Ojca. Popłakałem się, a wiedz, że jestem twardy. To dar łez, który świadczy o p r a w d z i e.
Na ten moment kapłan z „Faktu” wskazuje, że dla ludzi wierzących koniec świata nic nie oznacza. Szkoda, że nie zaprosił do Sakramentu Pojednania (Eucharystii).
Dzisiaj w naszej parafii mamy czuwanie przed Najświętszym Sakramentem. O północy zastałem garstkę wiernych, a miasto tak obdarowane.
Wczoraj na początku Mszy św. w duszy „znalazłem się” w Świątyni Jerozolimskiej, gdzie właśnie nauczał Pan Jezus.
„Bóg przychodzi i przechodzi. Kto jest mądry, przyjmuje Go (...) Kto jest głupi. Ten pozwala Mu przejść (...) Bóg oddala się wtedy, gdy Jego dzieci nie są posłuszne Jego prawom i Jego natchnieniom. (...) człowiek pozostawiony samemu sobie nie potrafi zachować sprawiedliwości (...) łatwo wpada w sploty Węża. (...) Bóg się oddala od was i pozostawia po Sobie pustkę na tym miejscu i w waszych sercach”. *
Napłynęła bliskość Królestwa Niebieskiego, a teraz podczas zapisywania tego przeżycia łzy płynęły po twarzy. Proszę czytających o tych najskrytszych przeżyciach mojego serca, aby wrócili do Boga i zapragnęli życia wiecznego, bo ich odpowiedzialność jest większa...tak jak narodu wybranego, którzy wciąż czeka na obiecanego Zbawiciela.
Piszę, a papież z Watykanu mówi, że „nie było miejsca w gospodzie dla Pana Jezusa”...tak jest nadal, bo nie ma miejsca dla Boga w naszych sercach.
Janusz Palikot na swoim blogu dał link: „Koniec świata” i cytował Miłosza z konkluzją, że koniec świata nic nie zmieni, a nawet podparł się Parmenidesem, który stwierdził, że: „byt jest, niebytu nie ma”. Czytaj „Tam Nic Nie Ma”. Napisałem temu opętanemu wrogowi Boga i wiary:
Panie Januszu!
Wciska Pan oszołomstwo duchowe…wprost od Belzebuba - Księcia Kłamstwa. Pan jest jego niewolnikiem, ale nie wie o tym, bo trudno jest ujrzeć siebie w prawdzie.
Pana dusza jest w niewoli grzesznego ciała i nie ukoi jej piosneczka o końcu świata i poezja o cmentarzu. Pan kocha to życie i wybiera śmierć prawdziwą (duszy).
Koniec świata nastąpi. Przyjdzie ponownie Pan Jezus, ale już po swoich. Do kogo Pan należy? Komu Pan służy? Gdzie Pan trafi? Ostrzegam...
Św. Hostia urwała się na brzegu, a to drugi raz oznacza słabość mojego ciała. Faktycznie byłem dzisiaj bardzo słaby fizycznie, a jako znak zatrzymał się zegarek.
Pokazano miejscowość „Koniec Świata” z jednym mieszkańcem. Tak właśnie będzie, gdy Pan przyjdzie, bo tu zostanie jeden, a tam dwóch... APEL
*"Poemat Boga-Człowieka" M. Valtorta ks. 4 c. 5 str. 330
- Szczegóły
- Autor: APeeL
- Odsłon: 1190
Po przebudzeniu zapisałem poprzednią intencję i tak dotrwałem do Mszy św. roratniej. Po drodze zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa. Czynię to od lat z serca, bo to symbol ziemskiego grobu Pana Jezusa.
Proboszcz dał dobry przykład żartownisia, który ostrzegał wioskę krzykiem, że „idą zbójcy”. Po ich faktycznym przyjściu mieszkańcy nie zareagowali. Tak też jest usypiana czujność ludzkości powtarzanym ogłaszaniem terminu końca świata. Ludzie są tylko ciekawi, co się stanie, bo w kościele nie widać większego poruszenia.
Ciepło i światło zapalonej gromnicy padało na moją twarz. Tak wielka łaska spotkała mnie już z samego rana! Św. Hostia dała smak normalnego chleba, ale duchowy...nie ma takiego na ziemi.
W ramach intencji modlitewnej spotkały mnie zdarzenia duchowe:
- trafiłem na wypadek z udziałem 5 samochodów
- przeoczyliśmy czas wymiany przewodu wodnego, który jest zdeformowany i grozi pęknięciem
- spotkałem znajomego, który jechał długo na „kapciu” i kompletnie tego nie zauważył...miał szczęście, bo zatrzymał się blisko zakładu wulkanizacyjnego.
- bankomat od pewnego czasu pobierał 30 złotych za operację, a ja byłem zadowolony, że mam wygodę!
- podczas zapisywania przeżyć oglądałem film o zatonięciu „Titanica”, gdzie bawiono się do końca...
Wróciłem na Msze św. wieczorną, bo serce zalała złość na wszelkiej maści ateistów, a nawet wrogów Boga, którym podoba się ,„dzielenie opłatkiem”, a Wigilia dla nich to „święto rodzinne”. Wpraszają się wówczas do rodzin i goszczą. Nawet Donald Tusk stał się tak właśnie „religijny”. Obrzydliwość.
W złości trafiłem do kościoła, a Komunia św. ułamała się na brzegu. Po Mszy św. były nieszpory z wystawieniem Najśw. Sakramentu, bo będzie czuwanie całonocne. Wróciłem o północy i zastałem kilka osób. Bóg nie jest potrzebny ludziom.
Wyszedłem, aby odmówić modlitwę, ale nie byłem pewny intencji. Przechodząca obok mnie mówiła przez telefon o upadku matki, która doznała urazu głowy. Próbowałem to zapisać i mogłem wpaść na drzewo. Spotkałem też znajomą, która ma wielkie zaburzenia równowagi, ale podczas ślizgawicy musiała iść po chleb.
Pan Bóg ma także poczucie humoru, bo właśnie skończyłem modlitwę i musiałem zrobić miejsce na chodniku pijanemu, który niósł na ramieniu worek z kartoflami... APEL
- 19.12.2012(ś) ZA SAMOBÓJCÓW DUCHOWYCH
- 18.12.2012(w) ZA CZEKAJĄCYCH NA PRZYJŚCIE PANA JEZUSA
- 17.12.2012(p) ZA MAJĄCYCH ZŁUDNE NADZIEJE
- 16.12.2012(n) ZA MAJĄCYCH OPIEKĘ MATKI BOŻEJ
- 15.12.2012(s) ZA TYCH, NA KTÓRYCH ZRZUCONO WINĘ
- 14.12.2012(pt) ZA OFIARY PONOWNEJ AWARII
- 13.12.2012(c) ZA BARBARZYŃCÓW RZĄDZĄCYCH MOJĄ OJCZYZNĄ
- 12.12.2012(ś) ZA DEPCZĄCYCH PRAWO BOŻE
- 11.12.2012(w) ZA ZATROSKANYCH O BLISKICH
- 10.12.2012(p) ZA OFIARY NIESZCZĘŚCIA